Bez tytułu

Jakaś osoba kradnie moje myśli, marzenia – moje teksty i podpisuje je własnym imieniem, jako swoje. Wdziera się z butami w moje życie i kradnie wszystko na co ma ochotę: nick bajka-007 (fragment adesu strony pomóż-bajce…) notki z obu blogów, skróty myślowe, odnośniki, sondy. Nie rozumiem jak po czymś takim może dalej żyć jakby nic się nie stało, udawać, że egzystuje, choć żyje w nie swojej skórze. Czy można jakoś usprawiedliwić takie bezmyślne nic jakim ta osoba się staje? Chyba tylko tym, że jej własny świat jest na tyle pusty i nieciekawy, że musi zabierać po kryjomu cudzy i dopisywać do niego własne bajki. Ale tego nie jestem w stanie zrozumieć nigdy. Jakim prawem?

Pierwszy blog, gdzie były moje wiersze, już skasowała.
Drugi jeszcze jest.
Gardzę tobą mała złodziejko myśli i słów.
Dla mnie jesteś nikim.

bajka-007.blog.pl
sweet-madzia.blog.pl

Bejsi, Doodie, Śliwka, Baśka

Baśka ma 22 lata. W poniedziałek miała wylew. Leży w szpitalu. Dziś się o tym dowiedziałam. Bywało różnie. Miałam wiele pretensji. Słusznych i tych trochę mniej. Mocno się między nami popsuło. Teraz wiem tylko, że chciałabym pojechać tylko po to by potrzymać ją za rękę. Potrzebuje tego. Nawet jeśli potem znów miałybyśmy się do siebie pół roku nie odezwać, to teraz z całego serca chcę żeby wszystko było już dobrze. W takich chwilach czuję się bardzo bardzo malutka. Brak mi słów.
Bedę pod szpitalem o 18. Kupiłam sok i jabłka zielone. Dwa. Trzymaj się dzielnie. Bajka

Obywatelu, zrób sobie dobrze sam…

Mamut poranny bywa rzadko. Bo Mamut poranny zmywa się szybciej niż Bajek otworzy lewe oko w malignie budzikowej. Kiela piątej. O tej porze normalni i przyzwoici ludzie dopiero do domu wracają. A nie idą do roboty. Ta jest! Dziś Mamut był drugozmianowy więc poranna jego obecność dała się zarejestrować nagłym świergotaniem przedsionków i wszelkich połączeń nerwowych. Synapsy mi prawie eksplodowały pod czułym ćwierknięciem na zbyt wysokich dla przeciętnego śmiertelnika częstotliwościach:

Mamut – Wstaaaaaaawaaaj! Za 10 siódma!!
Głos Mamuta ma specyficzną właściwość. Nikt nie chce usłyszec tego porannego okrzyku powtórnie. Dlatego właśnie powieki rozwierają się błyskawicznie a nasza rozespana przytomność osiąga prędkość światła.
Ja – Hmmm… czyli za 10 minut zadzwoni budzik. Po cóż więc mnie budzisz tak tragicznie przedwcześnie o wyrodna matko? – zagrzmiałam spod szczelnego kokona kołdrowego
Mamut – Nie chciałam żebyś tragicznie zaspała moja niewdzięczna córko – przywołała mnie do porządku moja wyrodna matka
Ja – I właśnie dlatego nastawiam ten cudowny wynalazek – budzik moja cudownie upierdliwa matko – wytłumaczyłam najgrzeczniej jak o tej porze potrafię
Mamut – Budzik-srudzik a budzenie osobiste jest o niebo lepsze – z przekonaniem ćwierknęła Krycha
Ja – Z rewizją osobistą to i się zgodzę… jak najbardziej ale co do budzenia to mamy inne normy wytrzymałościowe – jęknełam rozpaczliwie próbując powrócić do przystojnego Bradleya i jego łydki pozostawionej w sennych majakach na pastwę poranka
Mamut – Wstawaj i już, raz raz – rzekła nie znoszącym sprzeciwu tonem – Przynajmniej zjesz śniadanie jak cywilizowany człowiek
Ja – Ja nie jadam śniadań od przedszkola. Nie pamiętasz? I tak lądowały za kaloryferem albo w doniczkach – przekonująco dodałam powracając w mniej cywilizowane za to bardziej historyczne klimaty
Mamut – To się kakao napijesz – nieustający poranny melanż
Ja – Wstanę punktualnie o siódmej. – nieustający poranny wkurw – Nadgorliwość gorsza od faszyzmu.
Mamut – No to już za moment – radośnie uśmiechnięta oddelegowała się do kuchni
Ja – I właśnie dlatego wczesnym rankiem wszystkie budzikowe matki powinno się kneblować marynowanym śledziem – stęknełam wyłączając włączający się właśnie budzik
Mamut – Słyszałam – poinformowała mnie włączając kuchenkę
Ja – To bardzo dobry objaw. Znaczy, że laryngolog zbędny – zauważyłam rzeczowo
Mamut – Zrobię ci coś dobrego – włączyła się opcja – matka śniadaniowa
Ja – Eeee, dzięki – sama sobie zrobię – śpiesznie wycofałam się z wizji dorodnych pajd chleba z zawartością połowy lodówki, któych nijak nie mogłabym zmieścić do ust

Nie lubię jak mi się zabiera 10 minut snu o poranku, kiedy to właśnie ów sen należy się każdemu bardziej niż kiedykolwiek indziej.
😉

Wieczorynka poglądowa

Jestem głupia i brzydka
gruba też, bo jak głupia i brzydka to i gruba
lustro zamalowałam markerem pozostawiając miejsce na przekrwione oczy
nie ma jak troska o resztki zdrowia psychicznego
jak mnie wkurw ostateczny (jak krach systemu korporacji) złapie to zetnę kudły nożyczkami do paznokci
nożyce do drobiu już stępiłam po niegdysiejszym przypaleniu uwłosienia czajnikiem
nikt mnie nie chce
i kij temu nikomu w monokl
z wrednymi ryjami się nie zadaję
mam przedwcześnie wrednego peemesa
a wolałabym esemesa i to takiego co mnie rozwali w pozytywnym tego słowa znaczeniu
chwilowo wszystko mnie rozwala negatywnie
a do tego rozwala mie się zandał lewy co to sporo już w życiu przeszedł ale go lubię i tylko dlatego nie pizdnęłam go jeszcze tam gdzie aniołki idą palulu
poza tym mam wszystkiego dość
truskawki drogie
czereśnie pieruńsko drogie
doładowałam kartę miejską i boję się zapłacić rachunki
opierdalam się w pracy
czif patrzy spode łba
ja patrzę spod hałdy papierów, która rośnie sobie jak szczypiorek na działkowej rabatce
warczę na ratlerki i pudle
mam ochotę połowie ludzkości zrobić lewatywę ze żwiru
nad drugą połową (tą większą) mam ochotę pastwić się w wymyślniejszy sposób
a na dodatek czuję jak wielki pryszcz czai się żeby upiększyć mój wątpliwy profil
jeszcze tylko diody mi na czole brakowało
normalnie cycki opadają
i dlatego właśnie zaraz pierdyknę to wszystko w cholerę nagłą a jasną i pójdę się z Halką nawoltażować
przynajmniej nie będę tak drastycznie trzeźwa

Absokurwalutnie miłego wieczoru

Sex, procenty i rock'n'roll

Haluta
cza się z Zamieszanym umówić
na pewno chętnie się upodli wraz
Bajka
no cza, tyż tak myślę
Haluta
ale my na rrrowerry idyma, nie?
Bajka
no tak, obowiazkowo
Haluta
no to nie idzie się upodlić
bo jak potem jechać?
Bajka
chyba że potem się upodlimy
wieczornie
Haluta
bo ja myślałam
Bajka
noo
Haluta
że sie przejedziemy też na cmentarz
a potem ywyntualnie to Powsin
a droga długa jezd i daleka
i pełna niebezpieczęstw
Bajka
możemy na cmentarz i potem nach Powsin
co to dla nas, przecież od czego są postoje
Haluta
dla nas to oznacza BOLĄCE TYŁKI! hyhy
Bajka
walić to uprzejmnie wew czapkie
Haluta
a postoje od czego hmmm
bo ja wiem? od seksu w krzakach?
Bajka
od rozcierania bolących tyłków
Haluta
hyhyhy
Bajka
tia
Haluta
panowie też powinni być tirówki, hyhy tirowi
Bajka
bosz, umieram
Haluta
takie żigolaki-tirówiaki
to postój i seksik w krzaczkach
Bajka
żigolaki-torówki
bo na torach
jazdy ekstremalne
Haluta
eee na torach
w plecy by uwierały
Bajka
a kto powiedział że ty bedziesz na dole? 😉
Haluta
ooo! to jest pomysł
Bajka
no ba
bosz co za dyskurs
Haluta
nooo
kurde no! a ten sie napędza tymi ziółkami (Zamieszany ma w opisie ‚powered by Yerba’)
i nie odpisuje
Bajka
ech, faceci
Haluta
Zamieszany naYERBOwany
Bajka
naspawał się jakimiś liściamy
i ściemnia ziemnioka
Haluta
nooo – ja mówię, że to świnstwo
a on, że pyszne
naspawany jak nic
Bajka
może mu kuppki smakowe od tego siadli
na sedes
Haluta
hyhy
Bajka
podrzuć mu lutownicę
Haluta
a na chu…steczkę?
Bajka
jak się naspawał to może mogiemy mu i przylutować?
tak od serca
profilaktycznie

Strzeżcie się panowie szalonych rowerzystek

I co dalej…

Polityka penitencjarna w Polsce kuleje tak, że nawet geriatryczny balkonik by jej nie pomógł. Polityki postpenitencjarnej nie ma wcale, bo raczej ciężko zaliczyć jedną biedną fundację Sławek do jakiejkolwiek kategorii społecznej. Pomocy nie ma. Wsadzą do pierdla to siedź. Ucz się pilnie, nabywaj nowych ciekawych umiejętności, mieszaj się ze środowiskiem przestępczym, dawaj sobie radę sam… a jak wyjdziesz będziesz zupełnie innym człowiekiem. Psychika zdrowego osobnika, umieszczonego w szpitalu psychiatrycznym na oddziale zamkniętym, po pewnym czasie się załamie. Więzienie rządzi się podobnymi prawami. Nawet pozornie zdolni do częściowej resocjalizacji osadzeni, zamiast zdrowieć i wyzwalać się z patologii, demoralizują się jeszcze bardziej. Total bałałajka szoł. Jeden wielki kocioł. Jeśli chcesz przeżyć – musisz dawać sobie radę. Trzeba być twardym więc równaj do silniejszych. I błędne koło się zamyka, bo nawet jeśli chciałbyś dać sobie pomóc, musisz zejść na samo dno – do reszty – na zasadzie ‚z nami lub przeciw nam’. W przeciwnym razie czeka się rola, o której panowie boją się nawet wspomnieć w żartach. Cwel, kapuś, przestrzał – pozycje gorsze niż frajer, bo frajer przynajmniej może być w porządku. Jesień średniowiecza. W Polskich zakładach karnych resocjalizacja to bzdura, bo jak inaczej nazwać coś co ogranicza się do sporadycznych kontaktów i pomocy, która nawet jeśli zaczyna odnosić skutek, kończy się za bramą. Po wyjściu na wolność nie zawsze wiadomo co robić. Ten problem mają zwłaszcza więźniowie z długimi wyrokami. Wychodzą… i co dalej? Z braku wypracowanych nowych wzorców zachowań (bo przecież te co były dawno już uległy zniszczeniu) powielają te, które już znają – przestępcze. W sytuacjach stresowych przecież najbezpieczniej użyć starych, sprawdzonych metod. A zmiana dotychczasowych warunków życia jest niewątpliwie sporym stresem. jakkolwiek człowiek cieszyłby się na myśl o wolności, musi myśleć o przyszłości. Najczęściej myśli o niej z obawą. Boi się stygmatyzacji (mimo odbycia kary do końca życia jest napiętnowany przez społeczeństwo winą), powrotu do dawnych znajomości (pokusy czyhają), braku pracy (nikt nie zatrudni kryminalisty), mieszkania (bo nierzadko potracili bliskich i rodziny, które nie chcą mieć z nimi nic wspólnego), wszystkiego co nowe i nieznane. A wiele się zmieniło. Za wiele, by można było funkcjonować w tym świecie po wieloletniej przerwie w życiorysie. Niestety nikt jeszcze nie wynalazł lekarstwa na chorobę zwaną powrót. A jedna fundacja to chyba trochę za mało.
I jest jeszcze druga strona medalu.
Właśnie kończą się wyroki pierwszych więźniów, którym karę śmierci zamieniono na 25 lat. Minęło ćwierc wieku i lada dzień w społeczeństwie pojawią się bomby zegarowe. W ciągu najbliższych czterech lat na wolność wyjdzie 26 mężczyzn. Potem wyjdą następni. Odbezpieczone granaty. To chodzące zło. Bo de facto im jest już wszystko jedno. Dwadzieścia pięć lat temu byli zbrodniarzami, zwyrodnialcami, mordercami bez skrupułów. Teraz są jak przyczajone dzikie zwierzęta. Przez te wszystkie lata w więzieniu byli górą. Mieli posłuch, wytrenowali wszystkie potrzebne im mechanizmy, zanikły emocje, nie ma miejsca na współczucie czy ‚żal za grzechy’. Mają świadomość, że nie czeka ich już nic, nie założą rodzin, nikt nie wypatruje ich z okna, są sami. Nie stracą już więcej bo nie mają nic do stracenia. Bezwzględność pojawi się prawdopodobnie wraz ze złością na świat i ludzi, na nowe warunki, do których oni nie będą pasować. Najnowsze badania ostrzegają też o przestępcach seksualnych. W więzieniach na koniec kary czeka ich kilka tysięcy. Co trzeci z nich po wyjściu na wolność zaatakuje ponownie…
Co dalej? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia ale bagatelizowanie sytuacji i celowe nie nagłaśnianie jej, żeby nie wzbudzać niepotrzebnej paniki nie jest chyba do końca słusznym rozwiązaniem.
Przez cwierć wieku w Polsce zmieniło się praktycznie wszystko. Wszystko poza pamięcią. Bo o nich pamiętają już tylko nieliczni, głównie rodziny ofiar. Ale więźniowie mieli dużo czasu na myślenie i wspominanie.
Oni pamiętają wszystko…

Wyniki sondy majowej

W DUPIE TO MAM I JUŻ…

– rząd i polityków – 15% (13 osób)
– motyw snoora w poezji współczesnej – 7% (6 osób)
– nie powiem co – 6% (5 osób)
– dyskusje egzystencjalne… jest wiosna, maj i bzy kwitną obłędnie – 8% (7 osób)
– co myslę o sobie sam – 3% (3 osoby)
– co myslą o mnie inni – 17% (15 osób)
– myślenie – 2% (2 osoby)
– generalnie wszystko… tylko pojemność jakaś ograniczona – 30% (26 osób)
– ale pracuję nad zwiększeniem asortymentu – 13% (11 osób)

Zawartością swojej szanownej pochwaliło się 88 osób.