Jan jest królem życia nawet obudzony rankiem do szkoły.
Wstał wprawdzie akurat w tym krótkim momencie, w którym Matka Dzieciom była na rehabilitacji, Igor w szkole, a Książę Małżonek odprowadzał Lenę do przedszkola, więc przez chwilę był sam na środku oceanu zwanego życiem (wszak Babcia na dole się nie liczy, bo jest Babcią na dole, czyli całe piętro niżej).
Na szczęście po chwili powrócił Książę Małżonek, więc Jan przypomniał sobie, że jest cały stale w wybitnie szampańskim nastroju, przytulał się i podskakiwał, na zmianę, a energią był wypełniony od palców stóp po kogucika na czubku głowy.
Oczywiście po przebudzeniu natychmiast trzeba zjeść śniadanie, gdyż jak udowodniono naukowo człowiek pozostawiony zbyt długo bez jedzenia, wyraźnie smutnieje. A Jaś nie znosi być smutny – wiadomo.
– Janek, co zjesz na śniadanie? Kanapkę, czy płatki? – zagadnął Książę Małżonek
– Płatki! Bo czas, to pieniądz! – bez zastanowienia wypalił Janek, nie przestając podskakiwać z radości, że Tata się znalazł.
Spotkałam ich idących do szkoły, gdy wracałam z przychodni. Janek był pląsającą radosną kolorową kulką, podśpiewującą pod nosem coś o nosorożcu 🙂
#KochaćWszystkichNikogoNieOszczędzać