Lubię jak śni mi się lato. Jakiś lipcowo-sierpniowy wieczór, pachnąca rosą trawa, jeszcze ciepły od słońca pomost nad jeziorem i cicho szumiące, zapełniające się pomału swoimi zwyczajowymi nocnymi lokatorami, szuwary. Mimo ogarniającej wszystko w wolna szarości, jest kolorowo. A każde źdźbło ma srebrzystą lamówkę. Zawsze wtedy jestem bosa i idę po tej trawie, i czuję pod stopami każdy kamyk, jakby to był najprawdziwszy letni wieczór, a nie sen, skulony na kawałku kanapy, której nawet nie chce mi się rozkładać.
Siadam na pomoście i palcami wygładzam niewidoczne rysy na nagrzanej upalnym dniem desce. Pod opuszkami czuję szorstkość drewna wypalonego słońcem, zlewanego wodą, smaganego wiatrem. Heblowanego setkami stóp o różnych rozmiarach i przynależnościach. Szorstkość jest miła jak kocie wąsy. Zdziwiona uśmiecham się do tej myśli i wciągam głęboko do płuc nieokreślony zapach. Ulubiony. Jakbym chciała go tam zatrzymać, zmagazynować na sny trudne i trudniejsze. Potem zanurzam stopy w wodzie i dziwię się jaka jest ciepła. Powietrze wokół zdaje się być chłodniejsze niż jezioro. Po drugiej stronie na wodzie pojawiają się błyski, ktoś rozpala ognisko, powietrze z daleka zagęszcza się w dym i jaskrawieje. Świat staje się coraz ciemniejszy, tylko ten dym jakby pojaśniał. Przez kontrast.
No i gwiazdy. Całe morze gwiazd odbija się w wodzie i migocze tajemniczym alfabetem. Kładę się na pomoście i łączę odległe o miliardy lat świetlnych skupiska gazów, jakby były punktami z dziecięcej kolorowanki. Najlepiej udał mi się okręt. Tylko jeden żagiel już z lekka nieswój. Uciekł mu dolny rożek. Gwiazdy spadają tabunami. Nie mam tylu życzeń. Mam jedno. Wypowiadam je na głos. Nie boję się, że się nie spełni. I tak już jestem szczęśliwa. Przez chwilę chłonę to wszystko, w myślach sznuruję usta w fiołkowe wianki i otwieram głowę na polne drogi, kopce siana, szczekające psy i cembrowaną, omszałą studnię. Jest mi nieopisanie dobrze. I nie wiem skąd wiem, że to jedyny taki wieczór, że za rok wszystko będzie już inne, słabsze i pełniejsze zarazem, z tupotem i ciszą w środku, z ustami w przecinek i lasem pachnącym poziomkami, ze światem w kieszeniach i samotnie.
Za rok usiądę na tym pomoście i w milczeniu będę się przyglądać małej dłoni, wyrysowanej od środka na moim brzuchu. Tuż pod napiętą skórą. Przyłożę tam swoją i to będzie jedyny taki moment, kiedy cały ocean gwiazd znieruchomieje w jednym mrugnięciu. A szuwary zamruczą: szczęściaro. Po chwili dłoń zniknie i zobaczę ją dopiero na jesieni. Z całą resztą.
Siedzę więc na tym pomoście i śnię swój ulubiony sen o letnim, lipcowo-sierpniowym wieczorze. Potem ogarnia mnie spokój. Taki lekki, łaskoczący delikatne włoski na karku, miękki i pluszowy. Smakuje wrzosowym miodem i cierpkim jabłkiem. Pachnie smarem do rowerów i schnącym na parapecie ręcznikiem. Jest gdzieś tu. Na stałe. Budzę się ale jeszcze długo oczy mam zamknięte. W końcu pod powiekami mam wszystko czego pragnę.
I zostaje mi gdzieś na poduszce jedna myśl. Dobrze umieć w swoim życiu zauważyć, że ptaki na pięcioliniach rozpiętych pomiędzy słupami układają się w partyturę. Jak nuty. Jeszcze lepiej spotykać ludzi, z którymi nawet herbatę można z braku cukru słodzić śliwkową konfiturą, byleby tylko chcieli słuchać tej muzyki z nami. Choćby przez chwilę.
Ps. O! A tu ilustrejszyn. Danau za dnia i widok na Bajkę przez karimatę.
Nie, nie z palca, wchodzę z Bikersgirl 🙂
Nie widać w statach?
no przecież przez to Cię namierzyłam i wciąż nie mogę pojąć, czemu prozaicznie jesteś popularniejsza, niż poetycko (nie ujmując prozie). Normalnie jakbym mogła, to bym Cię wydała! (za mąż 🙂 )
PolubieniePolubienie
Piekne.
Sie wzruszyłam.
PolubieniePolubienie
Tylko Ty, Bajko potrafisz tak pisać. Czytając – wszystko czułam i widziałam, te smaki i zapachy. Pozdrowienia dla Twojego Mamuta od innego Mamutka.
PolubieniePolubienie
uoooo pięknie.
ciekawe, jaką melodię by się z tych skrzydłaczy wyśpiewało.
a czasem wielka jest posucha towarzyszy jakichkolwiek doznań estetycznych. ale jak to, czy jak są prozaiczne tematy, to już nieprozaicznych być nie może? dupa.
zapłodniłaś moją wyobraźnię tymi bosymi stopami na trawie, uwielbiam tak.
PolubieniePolubienie
ślicznie, jakbym tam była 🙂 pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Też mam w głowie taki pomost, zupełnie gdzie indziej i nie tak całozmysłowo zapamiętany. Każdy pewnie ma jakiś pomost.
PolubieniePolubienie
Namalowałaś piękny obraz w mojej głowie.Dziękuje.
PolubieniePolubienie
Uroczyście dziękuję za realizację zamówienia 🙂
PolubieniePolubienie
chcę lata, natychmiast!!już!!bo oszaleję od tej zimy
zapachów, szelestów, ciepłego wiatru
ech, bajka… 🙂
PolubieniePolubienie
siadaj na desce ostrożnie aby ci drzazga nie weszła w lube ciała albo jeszcze lubiejsze
PolubieniePolubienie