Generalnie

Lubię słowo generalnie. I choć w zasadzie to nic ono do wypowiedzi nie wnosi a jedynie podkreśla delikatnie motyw uogólnienia, ponoć stało się ostatnio wściekle modne. Hmm.. To chyba nie tylko przeze mnie. Cóż, mam najwyraźniej jakiś taki talent do kreowania nowej mody. Od zawsze, choć niechcący.

Wyszperałam jako nać małoletnia mamutowe dzwony i ufarbowałam koszulkę co to ‚złapała’ plamę nie do wywabienia – za rok był wielki powrót mody hippie i batiku (tak wiem, że moda wraca cyklicznie ale te naście lat temu był to powrót gdzieci-kwiaty numer jeden). Pomalowałam sobie farbami glany w szkocką kratkę – jeszcze w tym samym roku przy de Gauille’a sprzedawali malowane glany. Plotłam z kolorowej muliny rozmaite wzory i struktury – przynajmniej latem mogłam je z dużym zyskiem posprzedawać na Starówce, bo wielkie bum na to było. Tak było z miliardami agrafek w spodniach i koszulkach, wojskowym chlebakiem ojca, powrotem czapek-uszanek. Zawsze nieco wyprzedzałam to co miało nadejść i wybuchnąć. W ostatnich kilku latach też mam fart. Dorwałam na jakiejś wyprzedaży pomarańczowe spodnie, na które nikt nawet nie spojrzał a ja owszem, bo zawsze chciałam a z lumpeksu wyniosłam koszulkę – następnej wiosny wszyscy kurde chodzą w pomarańczu. Z Krakowa przed paru laty przywiozłam sobie czarną szturkową torebkę (za grosze) z dopiętą doń czerwoną biedronką z Sukiennic, bo tak mi się podobało – już trzecią laskę w ostatnim tygodniu widziałam z biedronką przy czarnej torebce. Od lat też trąbię o żółtych kaloszach – w końcu są, „bardzo modne będą wiosną kolorowe gumowce”. Kupiłam oczojebnie turkusową koszulkę i nosiłam ją do zielonych spodni – „to najmodniejsze zestawienie kolorystyczne nadchodzącego sezonu”. Taa.

I jeszcze do tego wszystkiego Brytnej zgoliła się na zero.

Ja naprawdę nie mam manii wielkości i zdaję sobie sprawę, że to czysty przypadek to wszystko. Wszystko. Ale sami przyznacie, że dość zabawne są takie rzeczy 😉 Zastanawiam się, czy gdybym na przykład zamiast rękawiczek zaczęła nosić pluszowe misie-pacynki (no bo ciepłe są przecież), następnej zimy zamiast rękawiczek czy okrutnie też modnych mitenek (od Katy dostałam dwa czy trzy lata temu), wszyscy nosiliby pluszaki.

No, to tyle w ramach domniemanego kreowania rzeczywistości 😉

Teraz lepsze.

Dziś rano wstałam, dokonałam zwyczajowych ablucji, zrobiłam sobie nawet makijaż – z cieniami na oczach i ogólnym wodotryskiem, wypiłam kawę, ubrałam się ciepło, takoż i przygotowałam Lokatora (ino bez kawy i makijażu), Lokator jakoś wybitnie nie protestował gdy upychałam go w tekstyliach (bo zwyczajowo drażni go nawet rękaw, a może raczej zwłaszcza rękaw, a dziś cisza, spokój i Tony Halik z fajeczką), pozmywałam wczorajsze naczynia, czy jak rzecze Mamut – statki (kurka siwa zawsze się zastanawiałam czemu statki?!), zapakowałam się w kurtkę, Lokatora w kurtkę i wózek, zniosłam wszystko dzielnie na zewnątrz i pognałam do żłobka. W żłobku jedna Ciotka Etatowa. Zaskok pewien odnotowałam, bo zawsze jak przyjeżdżamy są już dwie, ale nie pytałam co się stało i czy drugiej nie zjadł może zły wilk, bo i tak patrzyła na mnie dość trzyznacznie. Nieco mnie tylko zdziwiło, że tramwajem tak szybko jadę, i taki pusty, że siedzę, nikt nie pcha mi żadnej torby między żebra i w ogóle luksus. A w radio same smęty zamiast porządnych wiadomości i cisza o korkach ulicznych. Dopiero w pracy mnie olśniło. Gdy spojrzałam na zegarek.

Dzień mi się otóż lekko przesunął i przyjechałam godzinę za wcześnie.
Braweczko.
Nie wiem jak nastawiałam ten budzik. Chyba palcem u nogi. Sąsiada.

To generalnie znów jestem Miszczuniu, co nie?

9 uwag do wpisu “Generalnie

  1. Bo generalnie jest kapitalnie. Ogół na ogół ma się w masie swej OK. Teoretycznie jest fantastycznie.
    A ostatniej strofy nie pomnę 😦

    Polubienie

  2. Niesamowite z tą godziną zyskaną nie wiadomo kiedy.

    Pomyśl sobie, dostałaś tę godzinę w prezencie.

    I zrób z niej dobry pożytek 🙂

    Polubienie

  3. ja i bez małego dziecka nie mam czasu na te wszystkie rytuały (tzn. na kawusię, bo bez makijażu raczej nie wychodzę z domu – no chyba że NIKT mnie nie widzi 🙂 )

    o której Ty wstajesz? tak z ciekawości pytam

    Polubienie

  4. „Dziś rano wstałam, dokonałam zwyczajowych ablucji, zrobiłam sobie nawet makijaż – z cieniami na oczach i ogólnym wodotryskiem, wypiłam kawę, ubrałam się ciepło, takoż i przygotowałam Lokatora (ino bez kawy)”
    Zrobiłaś mu makijaż?! =D

    Polubienie

  5. Statki bo stateczny, ustatkowany i statyczny tryb życia. Prócz tego, jeśli w obfitości występują, świadczą o dostatku.
    Przedmioty na stanie gospodarstwa domowego.

    Insza inszość, że lary i pernaty… Tudzież piernaty – do prania 🙂

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s