Mam nadzieję, że osobnik, który w nocy kłapał mi chodakami w sufit, wydeptując po jego drugiej stronie rozmaite ścieżki w kierunku zachodnim, ma straszliwe rozwolnienie. Tylko to bowiem byłoby w stanie wytłumaczyć go przed moim Wzrokiem Który Zabija, kiedy wreszcie napotkam go na swej drodze.
Kłapał, szurał, kląskał i chyba jeszcze kurde stepował.
Sposoby, o jakie mogłabym się pokusić by zrobić mu krzywdę, a o których właśnie myślę, są rozliczne i we wszystkich wystepują chodaki. A przynajmniej jeden.
Tup, tup, szur, szur, kłap, kłap… Tak właśnie robił Chodakowy Mistrz Parkietu.
Ale w sumie tylko dwa razy. Raz przez godzinę i raz przez pięć.
Czasami wcale się nie dziwię statystykom, które twierdzą, że większość śmiertelnych wypadków ma miejsce w domu.
W dzień byś nawet nie zauważyła, ale w nocy zawsze Słychać Bardziej.
PolubieniePolubienie
Miałam sąsiadkę, która prowadziła w trybie nocnym bardzo urozmaicone życie. Juz nie mam, odetchnęłam. Za to wprowadziła się rodzina z trójką małych dzieci. To dopiero jest koszmar: ten tupot małych stóp, te upadjące klocki, o wrzaskach nie wspomnę. Aha – najważniejsze – tam jest parkiet…
PolubieniePolubienie
w dzień też się zauważa… a raczej słyszy 😦
Bajek, a może on ma dużo karaluchów?
sorry
MIAŁ 😀
PolubieniePolubienie
dobrze jest nie miec na gorze sasiadow, wtedy ma sie TYLKO problemy z przeciekajacym dachem. A dach nawet jak przecieka, to nie tupie – trzeba sie jakos pocieszac.
I to my jestesmy w sytuacji tych, ktorym klocki spadaja na podloge, ale nasz blok jest jakis dziwny, bo dzwieki ida do gory i mieszkajac na trzecim pietrze slysze zarowno placz dziecka pod nami, jak i pianino z parteru. Nas podobno nie slychac. Jeszcze 🙂
PolubieniePolubienie
A ja nawet w dzień potrafiłam wiele słyszeć, nie tylko w nocy. A nawet czuć zapachy obiadowe wybiegające przez dziurkę przy kaloryferze 😉
PolubieniePolubienie