Przed moim oknem zaczyna i kończy się świat

– Dobrze się pani czuje?

Usłyszałam obok jak przez mgłę. Powietrze zadrgało gdzieś w odległym końcu autobusu. Pomyślałam, że komuś pewnie zaraz zrobi się słabo i że nawet nie mam siły spojrzeć. Ale uspokoił mnie nieco ten głos. Ktoś o kogoś zadba.

– Dobrze się pani czuje??

Usłyszałam tuż przy uchu. Ocknęłam się z odrętwienia i rozejrzałam nieprzytomnie. Ktoś się nade mną pochylał. Ktoś inny ustępował miejsca. Zmartwione twarze. Takie dziwne o siódmej z minutami w zatłoczonym poniedziałkowym autobusie.

– Nie… tak… znaczy wszystko w porządku…

Usłyszałam z zewnątrz swój głos. Niepodobny. Jak przez warstwę waty. Jakby należał do obcej mnie.

– Jest pani pewna? Strasznie pani blada.

Zmartwił się ciepły baryton z górnych warstw ikarusowej troposfery a pani w filcowym kapeluszu nieśmiało zajrzała mi pod lewy okular.

– Tak, tak… dziękuję.

Wysiadłam pospiesznie czując pod stopami podłoże z uginającej się elastycznej tkanki. Obrzydliwe. Chodnik jeszcze tylko przez chwilę falował zanim wyostrzył się w jedną linię.

– Już dobrze – pomyślałam sobie ciepło głaszcząc się w duchu po głowie.

– Już dobrze – powiedziałam na głos obierając kurs na ławkę na przystanku.

Pusto, przyjemnie chłodno i biało. Powietrze otrzeźwia ostrym ‚do pionu lala, do pionu!’. Wstaję. Zima pomaga. Do przejścia dla pieszych już dochodzę zwyczajnym tempem. Bez nóg jak z waty. Pod stopami śnieg chrupie już z dawną akustyką.

Pewnie to przez tę duchotę w autobusie.
Czasem robi mi się słabo.
A może to przez psa…

Wyglądałam wczoraj przez okno. Okutana w koc, z kubkiem puchatka w ręce. Książka mi się skończyła a i oczy zmęczyły od kilkugodzinnego śledzenia wersów po stronicach. Spojrzałam akurat w momencie, gdy mały szary kundel wbiegł na pustą jezdnię.

Zdążyłam pomyśleć tylko – uważaj! – gdy prosto w niego wpadł rozpędzony samochód. Nie, to nie pies wpadł pod samochód. On był tam pierwszy. To samochód wpadł w psa. Pusta ulica. Musiał widzieć. Było widno. Godzina 11. Niedziela. Blisko kościoła. Trzeba zwolnić. Znak ograniczenia do 40 km/h.

Samochód wlókł psa kilkanaście metrów. Potem mała szara kulka wzleciała w powietrze i upadła na jezdnię. Dokładnie z tym miejscu, w którym na nią wbiegła. Nie było krwi. Wszystko ucichło. Jezu co za upiorna cisza. Biało-szaro.

I tylko nagle ten skowyt. To pies. Żył jeszcze. To przecież niemożliwe. Przy takim uderzeniu, prędkości, wleczeniu, locie, uderzeniu… nie mógł przeżyć. Znów skowyt. Do teraz po plecach przechodzą mi ciarki. Do teraz gdy przypomnę sobie jego płacz. Taki przejmujący. Nigdy takiego nie słyszałam. Tak bardzo ludzki… tak mało psi… od razu czuć jak bardzo to wszystko boleć musi. Przerażenie w kształcie kulki bezwładnie zbitej w kłębek sierści.

A może to ta pani, która wbiegła na ulicę zaraz za psem, gdy ten już upadł na ziemię. Ze smyczą i zwisającą z niej smętnie obrożą. Widać się poluzowała. Nie to nie ona. To szara kulka, leżąca na jezdni w śniegu. Jakby spała. Tylko ten łebek dziwnie wykręcony. Pies zapłakał ostatni raz, pani zawyła i wzięła go na ręce.

Kierowca samochodu nawet się nie zatrzymał. Cała scena trwała może z 5 minut. W tym czasie nie przejechał tamtędy żaden inny wóz. Ten ktoś nawet się nie zatrzymał. Choć pies i tak zdechł. Już nie mógłby mu pomóc. Ale mógł się zatrzymać. Tej małej szarej kulce się to należało. Jej pani również.
Ale czego ja wymagam w czasach, gdy nawet po przejechaniu człowieka kierowcy nie zatrzymują swoich aut.

Ten kierowca pewnie wrócił do domu, gdzie zapewne się tak spieszył, cały i zdrowy. Ciekawe czy przy drzwiach powitał go jakiś merdający ogon…

Głupia jestem. Długo płakałam patrząc przez okno na własnego psa – dużego i brązowego – śpiącego spokojnie przy budzie na podwórzu.

– Przykro mi – powtarzałam szeptem – przykro mi..

Przez chwilę miałam wrażenie, że zamieniam się w małą, szarą, przerażoną kulkę. Tylko już zaskowyczeć nie potrafię. Mogę tylko szeptać.

52 uwagi do wpisu “Przed moim oknem zaczyna i kończy się świat

  1. pieprzony świat, czasem zastanawiam się dlaczego mówimy o zezwierzęceniu ludzi jako wyrazie na ich okrucieństwo – a przecież ci ludzie są ludzcy w każdym aspekcie swojego sadyzmu i to moim zdaniem potrafi być najgorsze przekleństwo – bo tylko ludzie potrafią tacy być, żaden zwierzak nie dorówna nam w okrucieństwie /:

    Polubienie

  2. menda, gnoj i kawal chuja.
    To sie na nim zemsci.
    Nawet przy duzej szybkosci, nawet gdy to grozi wypadkiem, omija sie zwierzeta-zabicie psa przynosi pecha kierowcy.
    Nie moglas rzucic doniczka w tego chuja???

    Postaraj sie wtedy usiasc, albo chociaz sie schylic, zeby glowa byla nizej – to pomaga nie upasc.

    Polubienie

  3. A może jednak kierowcy zrobiło się smutno … to że się nie zatrzymał nie oznacza że nie miał serca …
    A propo pecha – przy dużej prędkości jak się chce ominąć psa to mozna w poslizg wpaść – szczególnie w zimie.

    PS – a czy nie jest brakiem serca trzymanie psa w budzie ?

    PS PS – w tym wypadku była moim zdaniem winna właścicielka Psa która zaraz za nim wbiegła na ulicę. Pies w ciągu kilku sekond nie jest w stanie zdjąć obroży i wbiec na ulicę… no chyba że ma złą obrożę. Niestety głupota ludzi (kierowców i właścicieli psów) czasami nie zna granic.

    PS PS PS – niestety Bajko, nie zgadzan się z Twoim stwierdzeniem że pies był pierwszy na jezdni – tam jeżdżą samochody i one mają pierwszeństwo – tak jak pisałem wcześniej w tym akurat przypadku jest to tylko i wyłącznie wina właścicielki. Mam nadzieję, że nikt w życiu nie powierzy jej dziecka. A samaochód – może nie jechał tak szybko jak Ci się wydawało – może jechał tylko / aż 50 km/h.

    Polubienie

  4. 15 września 1993.
    cały czas tak samo boli.
    a z każdym skowytem boli jeszcze mocniej i coraz wiecej łez wyciska.

    ps.ps.ps.ps.ps. na pewno jechał 46,85km/h. na pewno.

    Polubienie

  5. Nie chodzi o prędkość tylko o odpowiedzialność – kierowca moze jechał za szybko może nie … najbardzij winna jest właścicielka Psa… Nigdy nie spuszczam swojego w pobliżu ulicy ze smyczy, nigdy nie pozwalam mu się przy ulicy bawić i najważniejsze mam pewność, że nigdy sam ze smyczy się nie uwolni.

    Bardzo dużo jeżdżę i najbardziej mnie wkurza ludzka głupota – bo zawsze zwalą winę na kierowcę – a spróbujcie sami zaobserwować zagadane Babcie prowadzące dzieci tuż przy jezdni …. albo ałaścicieli psów którzy prowadzą je bez smyczy przy jezdni – dziecko jest dzieckiem i zawsze moze mu coć do głowy strzelić to samo z psami ….

    Polubienie

  6. A jak Ty idziesz z dzieckiem siostry na spacer nie starasz się być pewna że nie wybiegnie na ulicę ?
    Mam nadzieję, że tak …

    Jeszcez raz powtórzę – bardzo szkoda Psa – na pewno nie zasłużył na taki los z powodu tylko i wyłącznie ludzkiej głupoty. To ta Pani powiina być na jego miejscu . Wtedy i ją i kirowcę spotkał by zasłużony los…..

    Polubienie

  7. oh, ależ oczywiście masz całkowitą rację w tak wielu sprawach, że też ja głupi nie spojrzałem wcześniej na to z z jedynej właściwej strony.
    Na pewno kierowcy zrobiło się smutno, zatracił się cały w tym swoim smutku, przyspieszył nieco, włączył wycieraczki i odjechał, patrząc ze łzami w oczach w lusterko wsteczne – to przecież typowe zachowanie dla ludzi, którzy są odpowiedzialni za własne czyny, nieprawdaż?
    Przy dużej prędkości można w zimie wpaść w poślizg przy wymijaniu – o boże, nie wiedziałem o tym, fakt dupa ze mnie nie kierowca, dotąd durny sądziłem, że to dlatego jeździ się wolniej gdy warunki są niesprzyjające, by mieć szansę na ewentualną reakcję ale głupek ze mnie. W sumie to mogło byc dziecko, nie pies, no ale to przecież zupełnie coś innego, zaraz mi tu napiszesz, jasne w końcu to tylko zwierzak, dla niego nie warto ryzykować. Pewnie, masz całkowitą rację – zwierzak jest winny – po cholerę wbiegał na drogę, zapewne osiedlową, właścicielka jest winna – przecież mogła durna pomyśleć, że ktoś będzie ciął samochodem akurat w momencie gdy jej psiak coś wykombinuje, rada miasta jest winna – bo dlaczego pozwoliła na to, żeby nikt nie posypał solą tej drogi akurat gdy zasuwał nią nasz dzielny gieroj. Wszyscy są winni, tylko nie ten nieszczęśnik w samochodzie, ba, on poniesie koszta, przecież lakier mógł mu odprysnąć, rysę jakąś może mieć, no koszmar normalnie.
    Hmm, tak mi się właśnie przypomniało zupełnie bez sensu – samochód na drodze osiedlowej nie ma pierwszeństwa, ba nawet to twoje 50 km/h jest sporo powyżej tego co jest dozwolone.
    Szkoda mi słów na tą pisaninę – pies to dla mnie członek rodziny, więc domyśl się panie Wielkikropku, co sądzę o ludziach, którzy zabijają mi zwierzaka i brakuje im cywilnej odwagi by się zatrzymać po czymś takim.

    Polubienie

  8. Jeszcze jedno – owszem, właścicielka powinna przewidzieć, owszem pies był na drodze, jednak i kierowca powinien przewidzieć, że ktoś na tej drodze MOŻE się znaleźć – a tego absolutnie nie zauważyłem. Kolejna sprawa – stało się, czy zatrzymał się, czy spróbował zrobić COKOLWIEK? – jakoś nie zauważyłem. Co innego jednak mnie zastanawia – napisałeś: „To ta pani powinna byc na jego miejscu. Wtedy i ją i kierowcę spotkałby zasłużony los” – to znaczy jaki? Nasz kierowca przejechałby ją? A może wtedy jechałby wolniej, albo spróbował coś zrobić? Wytłumacz mnie prostakowi, bo mój rozumek jest nieco za krótki dzisiejszym popołudniem.

    Polubienie

  9. Ok – napiszę jeszcze raz – najbardziej szkoda mi Psa Kalandah – a apropo zamiany ról Psa i Pani – Jeżli kierowca potrąci Psa jest to wykroczenie – jeżli potrącił by Panią jest to przestępstwo i wtedy policja ściga takiego osobnika, jest sprawa karna i wyrok. Więc reasumując Pani i kierowca (jeżeli zawinił a to określiło by dochodzenie) poniesli by odpowiednią karę.

    PS – Bajka nie pisała, że było to na drodze osiedlowej.

    PSPS Kalandah – zdarzyło może Ci się potrącić Psa ? Jeżli nie to mogę powiedzieć Ci tylko że dla normalnej osoby jest to potężny szok …. i nie zawsze reagujesz tak jak chcesz…

    Polubienie

  10. A i jeszcze jedno …. Nie wiesz co zrobił kierowca, nie wiesz co robiła Pani, generalnie nie znasz ani Ty ani Ja szczegółów zdareznia bo widziała je tylko Bajka z okna. Więc i Ty i Ja opieramy się na fragmentarycznych opiniach ….
    Nie wiemy i nie dowiemy się czy kierowca się zatrzymał… czy faktycznie jechał za szybko… Czy miał szansę zobaczyć Psa …. Fakt jest jeden – Pies zginął z powodu ludzkiej głupoty … Szkoda go ….

    Polubienie

  11. na wzrok nie narzekam i nie piszę o czymś w taki sposób jesli nie jestem tego pewna.

    miejsce? przed kosciolem i szkola jest przejscie dla pieszych i znak ograniczenia predkosci do 40 km/k. mieszkam tuz przy takim znaku. wiem ze samochod jechal znacznie szybciej, powlokl psa i wyrzucilo go w gore – wrocil na miejsce juz jako klebek. wiem, ze bylo pusto – tam nie ma duzego ruchu. nic nie padalo. nie bylo slisko. kierowca widzial psa i mogl go ominac – to dwupasmowka. pusta, malouczeszczana dupasmowka… jednak nawet nie zwolnil.

    szkoda, ze skupiliscie sie na akurat tych szczegolach, ktore znacza w zyciu najmniej.

    dziekuje za uwage.

    Polubienie

  12. Masz rację – nie wiem jak było i nie rozgrzeszam nikogo, zresztą każdy z nas nosi większą bądź mniejszą cząstkę winy za to co dzieje się dookoła nas. Nie mogę jednak zostawić bez słowa tego że uporczywie oskarżasz wszystko i wszystkich dookoła, nie potrafisz przez chwilę nie byc kierowcą, walczącym z tymi „cholernymi pieszymi” –
    tu różnimy się zasadniczo. Nie kara jest dla mnie ważna a fakt, nie chodzi o winy i karanie, a o to że pies umarł na rękach swojej pani – chodzi o jej ból i cierpienie zwierzaka. Brzydzi mnie myśl, ze ktoś może jej powiedzieć – To Twoja wina kobieto, ten zwierzak zginął przez ciebie – nikt nie ma prawa mówić czegoś takiego w takiej sytuacji – ty również, szczególnie w takiej, to mogła być zamyślona staruszka, to mogło byc rozbawione dziecko. Nie jesteś w stanie kontrolować wszystkiego, nikt nie jest.
    A co do „zamiany ról” – nawet sobie nie zdajesz sprawy co zdarzało mi się widywać, takie już moje niezasłużone nieszczęsne szczęście, ale wierz mi – patrzenie na psa, który czekał cierpliwie na chodniku na swoją panią, której ciało było właśnie pakowane do worka nie wzbudziło mojej radości, więc tego typu argument jest dla mnie absolutnie obrzydliwy. Dla mnie to koniec tematu, nie chcę więcej pisać na ten temat.

    Polubienie

  13. Rozumiem Cię … Nie wychodzę z założenia że trzeba walczyć z pieszymi – tak jak pisałem najbardziej szkoda Psa… nie Pani, nie Kierowcy tylko Psa który niczym nie zawinił a zabiła go ludzka głupota

    PS – z całym ogromnym szacunkiem Bajko, nie mogłaś widzieć wszystkiego bo… patrzyłaś przez okno… może kierowca zatrzymał się… może nawet płakał … tego nie wiesz….
    A co do samego wypadku może nie miał szans ominąć psiaka bo jak sama napisałać – ty zdążyłaś tylko pomyśleć – uważaj … i się to już stało … Zrozum nie atakuję Ciebie tylko wyrażam swoje zdanie co do zdarzenia i wyrażam sprzeciw co do tak bardzo subiektywnego traktowania sprawy – jeżeli tego nie chcesz napisz – a więcej nie zamieszczę żadnych komentarzy. Zrozumiem to, nie każdy lubi dyskusję i zdanie odmienne od swojego …..

    Polubienie

  14. lubię i cenię dyskusję
    ale dyskusja jest wtedy gdy coś wnosi coś nowego i prezentuje nasze argumenty a nie wtedy gdy opiera się tylko i wyłącznie na negacji tego co zastaliśmy

    nie chodzi mi o to, żebyś ty czy ktokolwiek inny przestał pisać o tym co myślisz czy czujesz ale to już się z całym szacunkiem zmieniło w pyskówkę

    a tej do dyskusji daleko

    ja generalnie nie lubię kłótni
    wolę rozmowy

    Polubienie

  15. Bajko, od samego początku piszę że najbardziej szkoda Psa – a nowy wątek który starałem się wnieść to ten, że może nie do końca ta sutuacja jest winą tylko i wyłącznie kierowcy a współwinną jest też Pani … Szkoda, że w eforycznym obwinianiu kierowcy nie dostrzegliście tego …. tylko z godną uznania pogardą odrzuciliście to i przystąpiliście do negacji … cóż faktem jest że negacja zazwyczaj spotyka negację drugiej strony zaczyna się pyskówka …. Tak bywa gdy jedna strona nie przyjmuje argumentów drugiej …. Tak włąśnie powstają konflikty :):)

    Polubienie

  16. Tja… A niech no zgadnę, co jest „naprawdę ważne”? Zapewne Ty sama… Może przystopuj nieco w tej zołzowatości, będzie Ci łatwiej.

    Polubienie

  17. …. ja tu generalnie napisalam cos zupelnie innego… ale to juz ze tak to ujme inna bajka

    tego akurat nie zauwazyles
    ale moze to i lepiej

    wiem co widzialam i nie bede nikomu udowadniac ze nie jestem wielbladem
    widac ty wiesz o tym wiecej niz ja

    Polubienie

  18. nie ma chyba wielu takich ludzi, ktorzy poluja samochodami na psy, watpie zeby ten ktos sam specjalnie przejechal psa.. ale moglo i tak byc, prawda?
    jesli tak bylo, to jest jasne co o nim myslec, jesli natomiast sie zagapił i psa nie zauważył albo zauważył go za pozno to po prostu wypadek i tu nie wiem czy jest sens roztrzasac czy mozna by mu zapobiec gdyby Pani miala go na smyczy, bo wypadek to wypadek tak mialo byc. Innym razem pod auto wpada Pani z pieskiem, innym razem dziecko, innym razem kierowca omija nieboraka a to byl wlasnie ten raz kiedy mu ,sie to nie udaje. Takie wlasnie sa wypadki – zdarzaja sie kiedy nikt sie ich nie spodziewa i nie jest w stanie im zapobiec a poza tym sa smutne i to chyba tyle..

    Polubienie

  19. bezradność,lęk,smutek…jak bardzo nie mamy wpływu na nic,a jak często wydaje nam się że jest inaczej:(dlaczego ludziom brak pokory?.Cieszyć się że się żyje, cieszyć chwilą bo ulotna? czy ulotność jest powodem do radości?.Zazdroszczę czasem ludziom wiary i pewności że poza tym życiem jest następne.Daje to siłę do dalszej wędrówki.Bo jeśli niema nic?to poco tu jesteśmy?.jestem dołująca, przepraszam zato, ale ulotność ostatnio mnie przeraża…Pozdrawiam gorąco z zimnego miejsca.

    Polubienie

  20. Piesek. A nuż dla kogoś wyglądającego z okna zaraz obok Twego, wyglądało to komicznie? Lecący sobie piesek… Komedia! A dla człowieka właśnie idącego ulicą, o tam, patrz, koło tego śmietnika? Niepowtarzalne piękno chwili, sytuacja inna od wszystkich, byle móć się nią egzaltować. Nic prócz subiektywnego widzenia świata. I nikt nie ma prawa go oceniać jak i komentować, czy jest lepszy czy gorszy. Szanujmy inność zachowując własną. Co czuł człowiek jadący samochodem? Kto mi powie? Jak można oceniać kogokolwiek? Ty, pisząca, czujesz ból smutku, tak, czujesz, stratę, cierpienie. To co wyrażasz słowami, to co starasz się nazwać i przekazać. Za tą całą dyskusją, przypomina mi się sytuacja opisana niedawno w gazecie. Chłopak pobił na śmierć swoją dziewczynę, za to, że ona uśmiechnęła się do przechodzącego innego mężczyzny, a może tylko jemu się tak wydawało? Jednakże stwierdził, że zrobił dobrze, że w ten sposób chciał ją ukarać. Bo on może miłość widzi „jesteśmy tylko dla siebie”? Uważacie skrajność. Być może. A jednak on ją kochał i do końca wierzy, że zrobił dobrze, pomimo tego co zaszło. Czy można go oceniać przez pryzmat swojego spojrzenia na świat? Za co uważamy swój za lepszy? Za co???

    Polubienie

  21. 😦 przypomniało i się trochę podobne zdarzenie… nie wiem jak można patrzeć na coś takiego obojętnie, chociaż jak się umie to jest dużo łatwiej, lepiej się śpi… 😦

    Polubienie

  22. Strasznie trudno jest sobie uprzytomnić, że w każdym momencie można mieć wpływ na to co się dzieje wokół. Pomijając czysto ludzkie odruchy (np. współczucie, zrozumienie, litość albo i wkurw) liczy się świadomość. na przykład: Jadę samochodem – w każdej chwili może zajść wydarzenie zakłócające płynną jazdę. Ot, coś lub ktoś sie pojawi się na drodze. Liczy się reakcja. Jasne, można włączyć wycieraczki. oki, głupi dowcip i nie na miejscu, chociaż z drugiej strony jak się czyta pewne opowieści z życia wzięte..
    jestem właścicielem psa. czyżby było normalne że pozwalam mu biegać po ulicy którą może coś jechać?
    ale przede wszystkim jestem człowiekiem. tylko i aż. I wiem, że na wydarzenia wokół mogę mieć wpływ. Mogę, ale czy zawsze chcę? zamykam oczy, włączam wycieraczki ………

    Polubienie

  23. i rozumiem, że tu chodziło o TEGO psa i TĘ sytuację. Ale ona miała już miejsce, już się wydarzyło, już nie mamy na nią wpływu. Ale dziś, jutro, za pięć lat… warto pomyśleć, bo zawze może się zdarzyc ze będziemy w jakimś miejscu, o jakiejś godzinie

    Polubienie

  24. chyba wystarczy już o tym psie…chociaż to bardzo smutne (mam trzy psy, jeden z nich był potrącony przez samochód), ale niektóre z poniższych wypowiedzi są jeszcze smutniejsze…
    ale ja o czym innym chciałem: Bajka, nie strasz! najpierw Hal, teraz Ty – problemy zdrowotne niewiadomego pochodzenia? dziewczyny, wyluzujcie (chociaż niezabardzo wiem, z czym), bo się wykończycie, a co wtedy będziemy czytać?
    zdrowia życzę!
    wszystkim

    Polubienie

  25. Swego czasu wypowiedziałem wojnę debilnym kierowcom i myśliwym…tego toporu nie zakopię zbyt szybko.

    A Ty Bajeczko dbaj o siebie…może konfiturę z malin podesłać?

    Polubienie

  26. pisze to z perspektywy kierowcy… jadąc samochodem, nie zawsze jest czas, aby odpowiednio zareagować – pierwsze, na nagłe wtargnięcie na jezdnię, drugie, na zahamowanie i zatrzymanie się. To jest szok dla kierowcy…
    Kiedyś też potrąciłam psa, wielkiego kudłatego. Jechałam bardzo wolno, 30km/h bo to była droga osiedlowa. Bestia biegała po osiedlu, bez smyczy. Właściciel nieodpowiedzialnie stał gdzieś z boku i z kimś rozmawiał. Pies nagle wybiegł na ulicę, nie miałam żadnych szans, aby wyhamować. Wpadł z przodu pod maskę i cudem nic wielkiego mu się nie stało. Co innego z moim samochodem. Wgnieciona chłodnica, urwana rura wydechowa. Myślisz, że właściciel zainteresował się, jakie szkody wyrządził jego pies, wpadając pod samochód? Nic z tego…
    Moim zdaniem, za większość wypadków jakie zdarzają się zierzętom są z winy ich właścicieli. To oni są za nich odpowiedzilni!

    Polubienie

  27. jakiś czas temu znajomej też przyszło patrzeć jak jej pies umiera od uderzenia o samochód…jeszcze teraz nie umiem myśleć o tym bez bólu.

    Polubienie

  28. pobuczalam sie czytajac o szarej kulce, moze to z przewrazliwienia a moze dlatego ze mam oczy w mokrym miejscu dzisiaj, w kazdym razie powiedz innym pieskom w Polsce, ze w Irlandii kierowcy jezdza z predkoscia 40km/h i ustepuja psom i pieszym pierwszenstwo, tylko trzeba pamietac o ruchu lewostronnym

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ypoiek Anuluj pisanie odpowiedzi