Lubię i często opowiadam, czyli przychodzi baba do lekarza

W małym miasteczku była sobie uliczka a po jej obu stronach dwa gabinety lekarskie. W obu gabinetach lekarze – koledzy. Taki folklor z gatunku fantasy.

Pewnego dnia do jednego z lekarzy przyszła baba… z olbrzymią, gargantuiczną, potwornie grubą dupą… ale to taką, że ledwo mogła się zmieścić w futrynę wejściowych drzwi. Lekarz jak ją tylko ujrzał wybuchnął rechotem perlistym aż cały gabinet zadrżał w posadach. Baba z kosmicznym zadem odwinęła się, sieknęła mu z liścia przez web aż się kolo zakrył nogami i wyszła fukając na bezczelną służbę zdrowia. Dzielny lekarz, co to się powstrzymać przed śmiechem nie mógł, pozbierał się szybko z podłogi i czym prędzej zadzwonił do kolegi z naprzeciwka uprzedzając go, że za chwilę nawiedzi go biodrzasto-pośladowe monstrum i żeby za żadne skarby świata się nawet nie usmiechnął bo on dostał właśnie plaskacza a tak, to przynajmniej jeden z nich zarobi i pójdą na piwo obrabiając babie… za przeproszeniem… dupę.

Kolega naszykował się jak szczur na otwarcie kanału, wstrzymał oddech i zwieracze, przybrał gładkie lico z miną pokerzysty i czekał.

Po chwili włazi baba… za nią jej wielki zad. Lekarz zachłysnął się powietrzem i prawie parsknął ze śmiechu tą kanapką co ją przed godziną zjadł, ale powstrzymał się i mężnie zagaił nieśmiertelne w takich dowcipach:

Lekarz – Dzień dobry, co Pani dolega?

A baba mu na to aż prawie z krzesła spadł:

Baba – Panie Dochtor… mam małe piersi

Lekarz ostatkiem sił tylko wytrzymał, żeby nie zarechotać szpetnie, ale mu się jakoś udało. Tłumiąc nerwowy chichot polecił:

Lekarz – Proszę się rozebrać.

Baba posłusznie się rozebrała. Lekarz cyc obejrzał cyc lewy i prawy. Zamrygał dla pewności czy to nie fatamrugana. Faktycznie stwierdził, że baba poza ogromniastą dupą ma małe piersi. Baba zmartwiona czekała razem z zadem na werdykt jury w białym kitlu. Dochtor zaś podumał, pokiwał się chwilkę, podrapał w łysinkę i zaordynował:

Lekarz – Proszę codziennie rano i wieczorem pocierać w rowku między piersiami papierem toaletowym.

Baba – zdziwiona nieco – A to pomoże??

Lekarz – już ubawiony – Noo… dupie pomogło ;))

11 uwag do wpisu “Lubię i często opowiadam, czyli przychodzi baba do lekarza

  1. Wierzę, że i taki wariant kawału potrafisz spuentować dowcipnie 😉

    „…Po chwili włazi baba… przed nią jej wielka mleczarnia. Lekarz zachłysnął
    się powietrzem i prawie parsknął ze śmiechu tą kanapką, co ją przed godziną
    zjadł, ale powstrzymał się i mężnie zagaił nieśmiertelne w takich
    dowcipach: Lekarz – Dzień dobry, co Pani dolega? A baba mu na to
    aż prawie z krzesła spadł: Baba – Panie Dochtor… mam małe
    pośladki.
    Lekarz ostatkiem sił tylko wytrzymał, żeby nie zarechotać
    szpetnie, ale mu się jakoś udało. Tłumiąc nerwowy chichot polecił:
    Lekarz
    – Proszę się rozebrać.
    Baba posłusznie się rozebrała. Lekarz obejrzał
    pośladek lewy i prawy. Zamrygał dla pewności czy to nie fatamrugana. Faktycznie
    stwierdził, że baba poza ogromniastą mleczarnią ma małe pośladki. Baba zmartwiona
    czekała razem z biustem na werdykt jury w białym kitlu. Dochtor zaś podumał,
    pokiwał się chwilkę, podrapał w łysinkę i zaordynował:

    Lekarz – Proszę
    codziennie rano i wieczorem…”

    Polubienie

  2. …uwielbiam subtelne dowcipy młodych, wrażliwych dam, szczególnie z rana. A słyszałaś o próbie liposukcji za pomocą odkurzacza przemysłowego? To było raczej widowiskowe…

    Polubienie

  3. Bury – ja bym jej radziła siadać na ulu 😉

    Kiszczak – no ba… toż to stara wyprobowana metoda naszych prababc… tyle ze dotychczas zatajana… myslisz ze po co byly te pierwsze elektroluksy? 😉

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Bajka Anuluj pisanie odpowiedzi