O 19.00 zacznę weekend

Wychynę z pracy, pognam radosnym truchtem na przystanek, złapię jakiś mały deszczyk we włosy i pouśmiecham się do przechodniów. Poudaję, że świeci słońce. Mimo deszczu i burości zobaczę kolory w każdym pojedynczym przydrożnym kamyku. I chmurom ponadaję imiona. Przypadkowa dziewczyna dziś będę. Bo jestem. Przypadkiem sama znajduję sobie powody do radości, przypadkiem temperuję ołówek aż do samej gumki bo przypadkiem się zamyślam, przypadkiem blokuję drukarkę fotografią motyla i przypadkiem połykam dobrego cukierka (a miał mi na długo starczyc cham jeden), przypadkiem rysuję kwiatki na jakichś ważnych papierach i przypadkiem przeciągam się w windzie z pasażerami, a potem z przypadkowym uśmiechem mówiącym ‚jakoś tak wyszło’ kupuję w sklepie ogromnego lizaka i przypadkiem wracam z nim do biura dopiero po spacerze. Takie przypadkowe półgodzinne wagary. I przypadkowo słucham bardzo dobrej muzyki z przypadkowo nonszalancko wrzuconej w odtwarzacz płyty. Przypadkiem zupełnym będzie mi dziś dobrze – już ja się o to postaram. Bo całkiem przypadkiem wybieram się dziś do Hali. Zrobimy sobie wieczór bjuti. Jak nam się nie uda to przynajmniej wieczór będzie piękny. Będziemy robić sobie manikury (bosz – ja i pomalowane pazury to będzie w istocie premiera), nabłyszczać ust korale błyszczykami o aromacie brzoskwiń, czesać swe piękne pukle, na ryła nałożymy maseczki i będziemy żreć pasztet prosto z puszki zagryzając kabanosami i popijając kisielem ‚słodka chwila’ a rechotać będziemy przy tym ze świńskich kawałów i kląć szpetnie a siarczyście. Będziemy siedzieć i wyglądać… o ile maseczki nie ograniczą nam zbytnio widoczności. I pięknie pachnieć będziemy. A może do tego obejrzymy jakąś zbłąkaną Łydkę w telewizorni. Hmmm… Muszę się skupić żeby dziś przypadkiem nie nałożyć sobie na twarz pasztetu w miejsce upiększającej papki śmierdzącej wodorostami. No i mam nadzieję, że do Haluty czasem nie zajrzy sąsiad po szklankę cukru… Wolałabym nie mieć na sumieniu trupa. Choćby nie wiem jak ponętnie był sztywny (tak wiem, że jestem okropna). Bo w sumie widok dwóch przypadków (najlepiej wołaczy – O!), z czerwonymi szponami, fryzem a la piorun dupnął w rabarbar i podejrzaną substancją na gębach może być traumatyczny w skutkach. Apeluję zatem do przypadkowych sąsiadów – dziś siedźcie w domach i nie integrujcie się z okolicą… przynajmniej w okolicach Targówka 😉

Miłego ujkendu
Wasz Nadziejny Przypadek

11 uwag do wpisu “O 19.00 zacznę weekend

  1. łooo matko – ta wizja poraziła mnie śmiertelnie, niczym sąsiada z pustą szklanką po cukrze, jak nie odezwę się w poniedziałek – trza będzie wieniec kupować jak nic (:

    Polubienie

  2. nie, taki ze wstęgą – „Umarł z wytrzeszczem, w kwiecie wieku, wizją paćki na Bajkowych i Halczanych licach powalony”

    Polubienie

  3. Kal – ten kwiat wieku mnie powalił i trzyma w okolicach podlogi… 😉
    bedziesz mial na sumieniu moj reumatyzm 😉

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s