Kartka pocztowa

mróweczka
kwiatuszek
słoneczko
robaczek
krówka
ptaszyna
pchełka
kropelka
śliweczka
gwiazdeczka
misiaczek
koteczek
rybcia
chmurka
jabłuszko
żabcia
puszek
larwunia *
cukiereczek
myszka

(* – preferowane ;))

A jak Ty mówisz na mnie?

Są takie chwile

kiedy się stanę plamą na ścianie
nie myśl o mnie źle
życie to tylko chwila kochanie
nie zatrzymasz jej
kiedy już wszędzie mało mnie będzie
musisz wiedzieć że
by przeżyć tę chwilę
warto czekać wiek

Zobaczyć niewidzialne. Poczuć w jednej chwili wszystkie emocje świata. Dotknąć miliona dzwoneczków Małego Księcia. I słuchać magii. Wąchać konwalie w budce telefonicznej na Marszałkowskiej. Mylić przystanki zapatrzywszy się w niebo. Bo obłok był jak piękny chiński smok. I dałabym głowę, że płonął. I gwiazdy spadające wieszać… żeby starczyło dla wszystkich…

Uścisk małej piąstki na moim kciuku.
Pamiętam. I uśmiechy pierwsze… bezzębne, najcudniejsze na świecie. I oczy, jeszcze widzące tylko światłocienie a już takie kochane, bezbrzeżne. Czy kiedykolwiek ktoś zasłużył sobie na taką miłość? Szczęście tak namacalne, że aż boli…

Budzenie się co noc. Godzinę przed budzikiem. Żeby tylko popatrzeć. Nie dowierzając szczęściu bojąc się odetchnąć, by nie spłoszyć tego snu. Chłonąc te obrazy, Twój profil taki spokojny, oddech lekki, miarowy, uczyłam się Ciebie na pamięć. Na zapas. Nie chciałam się obudzić z tego snu. Jakbym wiedziała, że gdy tylko otworzę oczy, czar pryśnie… i nie będzie już ramion, które obejmowały mnie pomiędzy kolejnymi pasmami tęczy. Nadal budzę się z krzykiem…
Ale wspomnienia mam piękne. Są tylko moje.

Oczy mojej matki. Pełne ciepła. Nareszcie. I miłości, do której obie musiałyśmy dojrzeć. Po latach. Po tylu wspólnych odłamkach i oddzielnych scalaniach, że aż dziw jak to wszystko zdążyło się zmieścić w jednym niepełnym życiu… nareszcie… rozumieć się bez słów. Oczy mojej matki. Obraz, w którym zawiera się wszystko. Czas na nieskończoność. Chowam na samo dno kieszeni.

Jakiś pojedynczy sms. ‚Kocham Cię… Ty głupia i brzydka’. Od Alty na wygnaniu. W tej dokładnie mikrosekundzie, w której zdążyłam pomyśleć jak bardzo mi źle… Ludzie wyjątkowi widzą szczęście tam, gdzie inni widzą tylko dwadzieścia siedem odcieni szarości…

Spojrzenie Basi znad biurka obok. Kiedyś. Gdy płakalam. Bo już nie dało się uśmiechać przez łzy. Pełne wyrazu spojrzenie, bardziej pomocne niż chusteczka. Uśmiech, gdy i ja się uśmiecham… bezwiednie… ‚nim stanie się tak jak gdyby nigdy nic nie było’. I wyprawy na koniec świata. W marzeniach. I mądrość… w każdym geście.

Najpiękniejszy w życiu komplement. Powietrze zastyga. Najpiękniejszy bo wiem, że wiecej się nie da wyrazić słowami… bezinteresownie…

– Aniu
– Tak?
– Nic, chciałem tylko Twoje imię napisać i sprawdzić jakie to uczucie czuć Cię pod palcami… dotykać klawiszy z Twoim imieniem…

Są takie chwile.
Okruchy szczęścia, które się zbiera do kieszeni, by potem mieć się czym karmić… gdy będzie już bardzo źle.
Gdy zostaną nam tylko te kieszenie. Pełne szczęścia.

I to, jak Hal przyniosła mi przedwczoraj buty i sweter ciepły jak objęcia… kiedy na dworze tak zimno… wiatr z drzewami tańczył to obłędne tango, w którym zawsze zatracam się bez pamięci po końce włosów zburzonych z ładu.
A ja w sandałach. Bosych na tym wietrze i zimnie. I ten sweter. W ramionach.
Przyjaźń. To słowo ma w sobie tyle ciepła…

Są takie chwile.
Wystarczy… by naładować baterie na następne życie.

Bajka

W zawodzie Wikinga najbardziej cenię sobie gwałcenie

Ziuta
ech
Bajka
co za ech?
Ziuta
siem rozmarzyłam
Bajka
tylko się nie rozmarz
bo będziesz miała zacieki jak Manson
swoją drogą ciekawe co bierze jego charakteryzatorka
Ziuta
grzyby
Bajka
albo brałn szugar w szaszetkach z Coffee Heaven
Ziuta
stawiam na grzyby
i właśnie myślę jakby ją zwabić do Polszy
Bajka
chcesz wyglądać jak master of dizaster czy jak?
Ziuta
nii, grzyba mam w łazience
może go weźmie
Bajka
hyhyhy
web by jej z glazurom odleciał
Ziuta
do ciepłych krajów
Bajka
z hamakami
Ziuta
i Murzynami
Bajka
teraz to ja się rozmarzyłam
Ziuta
mnie jeszcze trzymie
Bajka
mięśni atrofia?
Ziuta
raczej skurcz
hormonalny
Bajka
chopa ci trza
Ziuta
godosz jakby ciebie nie było trza
Bajka
no trza trza
i to jeszcze jak
Ziuta
ech
mnie tysz
Bajka
co by tak porządnie za włosy złapał i do jaskini zaciągnął
Ziuta
warkocz! warkocz!
Bajka
wrrrrr wrrrr 😉
Ziuta
oj taki brutal to by się zdał na gwałt
Bajka
na gwałt to byli Wikingowie
ale powymierali
za mało dziewic się ostało
a na położnictwo ich nie chcieli wpuszczać
Ziuta
hurtowo
Bajka
guupia ty 😉
hurtowo to Ruscy polowali na bydło pastewne
Ziuta
ale na dziewice to my się nadajemy
ja wskoczę w barchany
ty tak niewinnie wyglądasz
Bajka
no i na ten przykład…
mogłabym się nawet opierać…
o kredens

To może ja poproszę kurtyza… znaczy ten tego kurtynę 😉

W bardzo poważnej firmie, w środku tygodnia, w środku dnia

Przychodzi Specjalista Do Spraw do Działu Multimendiów. Specjalista Do Spraw jak zawsze rano miał wszystko głęboko bo znowu zaspał a jednak się nie wyspał i zostało mu na popołudnie. W Dziale Multimendiów siedzi Dyr i Zastępca Dyra. Uśmiechają się jak zawsze promiennie na widok Specjalisty Do Spraw. Specjalista Do Spraw także lubi Dział Multimendiów (choć oni wkurzają się za tę nowatorską nazwę grożąc batożeniem).

Specjalista Do Spraw – Ello ziomki – obśmiewczo jak zawsze na wszelkie trendy witalne
Dyr i Zastępca Dyra chórkiem – Ello sztuka – mina numer 5 sugeruje, że Specjalista Do Spraw jest dziś ten teges w tych bojówkach

Specjalista Do Spraw zabiera z drukarki papiery i idzie dalej.

Zastępca Dyra – Gdzie posuwasz maleńka? – ton Johnny’ego Bravo jest jak zawsze wszechobecny w tej firmie
Specjalista Do Spraw – Za winklem 😉

Dziki rechot
A do piątku jeszcze trochę

Bajka Specjalistyczna

Makabreski, czyli dialogi kinowe

+ No popatrz. Jakaś nowa zajawka.
– Zajawki w kinie z reguły są nowe.
+ Czepiasz się.
– Wiem.
+ Eeee. Narwany kolo w durnej czapce porywa jakąś małolatę drącą japę na pół ulicy a jej bodygard dostaje kulką po dziąśle, po czym nakrywa się nogami i się z deczka irytuje jak tylko wstaje… no i oczywiście kidnaperowi chce spuścić słuszny wpierdol.
– Czyli standardzik. A manto być musi, bo to sensacyjny standardzik będzie. Tylko żeby na koniec nie zapomnieli mówki proamerykańskiej.
+ I flaga.
– I prezydent z obwieszczeniem do narodu.
+ Plus efekty rodem z Matrixa wymieszanego z Van Helsingiem ale bez gołych cycków.
– Tu też będą się wampiry wilkołaczyć?
+ Kto wie. Może ta porwana dziołcha się okaże agentem tajnych służb kosmicznych w ciele 10-letniej dziewczynki i w dodatku zachoruje na jakąś czesko brzmiącą chorobę, która epidemicznie rozszerzy się na wszechświat i zawampirzy sąsiednie galaktyki.
– Hmmm… Za dużo komiksów czytasz. Ciekawe co z nią będzie.
+ Sprzedadzą ją do burdelu w dolnym Tadżykistanie albo do szpitala w Wietnamie na organy.
– Na organy to chyba do kościoła 😉

Scenka rodzajowa z cyklu 'Zabawy z Bronią'

Warszawskie blokowisko. Słońce z nieba, niebo ze szkła, PCV i aluminium, wiatr z krzaków, babki z piasku, piasek z piaskownicy. Piaskownica radośnie obsiusiwana z dużą częstotliwością przez okoliczne pieski mieści sporą gromadkę dzieci. Mamy, babcie i ciocie rozmaite siedzą wokół na ławeczkach komentując zaciekle rzeczywistość ze zjadliwością wściekłych polnych myszy. Zwłaszcza ponętna nowa sąsiadka ma wpierdol. Taki zaoczny. Bo jej się należy. Za ładna. I nogi ma do samej szyi. Co z tego. Krzywe. A cycki to silikon. Za jędrne. Do pasa wisieć powinny jak nasze. I akryl na zębach. Za białe. Za równe. Co ona kawy nie pije? Na pewno suka. I mężów bałamucić będzie. Woli panie? No co też pani kochana… Normalnie sodomia i gomoria. Dzieci nam popsuje i jakimś syfem psy pozaraża. A wiadomo. Ona pewnie ejca ma albo jakiego hifa. Jezus Maria. Trzeba do kościoła iść się pomodlić. Jak Bronia spod szóstki miała karakany w kuchni to poszła i zniknęły. Co prawda posypała tam tego co to w promocji teraz jest za 19.99 w Oszołomie ale i tak ja swoje wiem, że to Pan Bóg jej domopógł. Może i nas wysłucha. Przecież takie to to to obraza boska. Że to w ogóle po ziemi chodzi. Takie chude. Wszystko odsłania. Ten brzuch goły. Kusi. Tym tyłkiem kręci. Skaranie boskie. A to jakaś patologia normalnie. I pewnie jeszcze burdel nam tu pod nosem urządzi. Oj będzie z tego jakie nieszczęście, kochana, będzie…

W atmosferze prorodzinnej sielanki i szczęścia wszelakiego dzieci w piaskownicy poprzez zabawę uczą się schematów zachowań w grupie rówieśniczej i nabywają całkiem nowe społeczne role. Zabawa z dom, sklep, szkołę, policjantów i złodziei. Tylko kto teraz chce być policjantem. Oczy i uszy mają szeroko otwarte. Chłoną świat jak gąbka wodę. Jakie to piękne jest. I jakie ciekawe zjawisko.

Mały Adaś ma granatowe ogrodniczki i zaciętą minę. Ma również babcię, która siedzi na ławce, sześć lat i na jesieni już idzie do szkoły. W pulchnych rączkach trzyma prawdziwy plastikowy karabin na prawdziwe plastikowe kulki. Dostał od taty. Już jest prawie prawdziwym dużym mężczyzną. Tata tak mówi. Bo mama to tylko wtedy jak trzeba wynieść śmieci. A ostatnio jak kopnął Wojtka to babcia patrzyła tylko czy mama Wojtka nie widzi. I nie krzyczała. Bo Wojtek chciał też postrzelać. Ale Adaś nie da bo karabin jest jego. O!

Adaś z karabinem biega wokół piaskownicy w dzikim wrzaskiem. Starannie omija psie kupy i kawałki butelki po piwie potłuczonej tu w nocy. Zatrzymuje się przed ławką. Celuje w babcię. Babcia uśmiecha się pobłażliwie:

– Co robisz Adasiu?
– Nie widzisz? Zaraz cię zabiję!
– No trudno. Będziesz miał tylko jedną babcię.
– Hmmm… No dobra. Zabiję babcię Alę!

Babcia Adasia uśmiecha się pobłażliwie…