Jakby luksusowo

Matka Dzieciom po kuchennych krzątaninach i daleko zakrojonym ogarnianiu rzeczywistości zapragnęła relaksującej kąpieli w wannie.
Wlała wody i dodała musującą kulę do kąpieli, co to ją dostała w prezencie. Kula zrobiła bulb, po czym zaszumiało, zabrzęczało i wanna wypełniła się czymś w kolorze przedszkolnej serwatki, ale bardzo ładnie pachnącej. Na powierzchni wody pięknie unosiły się płatki róż. Cud, miód i karmelki. Tylko leżeć i się napawać chwilą ciszy i spokoju.
 
Matka Dzieciom położyła sobie jeszcze maseczkę z białej glinki – ha! kto kobiecie, spuszczonej z łańcucha macierzyństwa do pustej łazienki, zabroni. Maseczka miała być zgodnie z instrukcją na twarz, szyję i dekolt, więc po wypaćkaniu zawartości saszetki wyszło jakoś na pół Matki Dzieciom. Górne pół. Ale do brzegu…
 
Leży sobie Matka Dzieciom w wannie, leży, kontempluje odłażącą już farbę na ścianie, rozmyśla nad sensem istnienia w kontekście sprawdzianu z niemieckiego w klasach siódmych i już, już miała wynaleźć koło oraz sposób na matowienie szkła w zmywarce. Już, już prawie wszystkie wolne rodniki, wystraszone widokiem Matki Dzieciom w maseczce z białej glinki, jęły uciekać w podskokach.
 
WTEM…
okazało się, ach jakże prozaicznie, że drzwi do łazienki Matka Dzieciom z przyzwyczajenia zostawiła zamknięte tylko na klamkę. I się zaczęło.
 
Pierwsza przydreptała Lena. Zmierzyła wzrokiem postać rodzicielki do połowy na biało i z powątpiewaniem podeszła bliżej.
– Śmiesznie wyglądasz – wyparowała – Ale do pracy to może tak nie chodź.
Zajrzała do wanny, gdzie płatki róż, piękne aromaty i ogólny luksus:
– O rany! Ale tu brudno! – orzekła Lena marszcząc swoje 4,5 letnie czoło.
– To taka kula do kąpieli z płatkami kwiatów – wyjaśniła Matka Dzieciom – Całkiem przyjemne są. I pięknie pachną.
– Masz taką dla mnie? – podchwyciła ochoczo mała kobietka, złakniona eksperymentów kosmetycznych jak kania dżdżu.
– Oczywiście – wszak w zestawie były trzy kule, to jedną można się podzielić.
 
Drugi nadciągnął Janek. Poirytowany brakiem siostry pośród zabawek znalazł ją w łazience. Z Matką Dzieciom rzecz jasna. Jan, słynny rodzinny sceptyk, rzucił tylko okiem na całą scenę, bezbłędnie wypatrzył co tu się wyprawia i poruszony do głębi wykrzyknął z naganą:
– Tyle wody???!!!
 
Jan jest na wskroś eko. Ekologiczny ekonomista. Całe szczęście, że jako esteta z zamiłowania, nie skomentował maseczki z białej glinki. Za to po wyjaśnieniu mu przez siostrę działania musującej kąpielowej kuli, zaordynował jedną dla siebie.
 
– Na szczęście były trzy i jedną udało się już zużyć – pomyślała Matka Dzieciom zmywając glinkę płatkami damasceńskich róż.

2 uwagi do wpisu “Jakby luksusowo

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s