Dotarłam, ale walizka jeszcze niezupełnie.
Importowanie archiwalnych wpisów może trochę potrwać – informuje mnie nowy gospodarz – po czym dodaje, że mogę śmiało iść sobie zwiedzać, dostanę e-mail jak załadują mi całe archeo pod nowy adres.
Hmmmm… Zaczęliśmy właśnie trzecią dobę.
Ciekawe, czy wszystko uda się faktycznie przenieść. W końcu to kilkanaście lat pisania o mniej lub bardziej interesujących, ale jednakowoż dla mnie ważnych sprawach. Zawsze trochę sceptycznie podchodzę do tego typu rzeczy i żywię obawę, czy na pewno walizka z dotychczasowym dobytkiem blogowym dotrze do mnie cała i bez uszkodzeń. Wiem, wszystkim się dotychczas udało, ale znam swoje „szczęście” w kwestiach technicznych i zastanawiam się czy na pewno na mnie coś się nie wygrzmoci. I cały misterny plan pójdzie się gonić.
Poza tym ciekawe, czy ktoś tu jeszcze za mną powędrował.
Hop, hop? Jest tu kto?
Owszem. Jako ta gęś, przydreptalam. Bardziej czekam na nowe niż stare wpisy.
PolubieniePolubienie
no raczej jest. mnie się zaimportowało ładnie.
PolubieniePolubienie
Jestem 🙂
PolubieniePolubienie
ho ho, sprowokowali Cię do odezwania się 😉
PolubieniePolubienie
Jest, jest 🙂
PolubieniePolubienie
Strasznie się cieszę, że blog przetrwał te zmiany! Jestem z tych co lubią wracać do rzeczy przeczytanych, a Pani blog jest zdecydowanie godny powrotów. Uwielbiam Pani styl 😊 powodzenia w transferze 😊
PolubieniePolubienie
Nożesz ;> ślepam.
Odpisałam ci na fb, że nie można tu skomentować a stoi jak wół (a raczej cielę – to ja), że się da.
Pozdrawiam ciepło !
PolubieniePolubienie
Jestem ja, Kasia 🙂
PolubieniePolubienie
Melduję się 🙂
PolubieniePolubienie
Też mi się udało trafić. Dopiero teraz i bardzo się cieszę, że blog dalej istnieje. Po prawdzie myślałam, że przepadł w czeluściach internetów. A tu niespodzianka 🙂
PolubieniePolubienie