Nocne atrakcje

O drugiej z minutami obudziło nas dość uporczywe w odbiorze bzyczenie. Komara odrzuciliśmy od razu. Sądząc po liczbie decybeli,  musiałby bowiem nawiać z filmu grozy kategorii D o przerażających rozmiarów owadach atakujących ludzi w bliżej niesprecyzowanym celu.

Bzyczenie za oknem przybierało na sile. Książę Małżonek, wiedziony ciekawością, wstał i postanowił sprawdzić ki czort hałasuje po nocy.

– Kochanie, to również nie zbłąkany paralotniarz – orzekł z dziwną miną.
– A któż, ach któż? – spytałam lekko już nawet rozbawiona, gdy minęła mi pierwsza irytacja.
– Dwóch panów. Jeden z kosiarką, drugi z dmuchawą.

W nocy, jak powszechnie wiadomo, najlepiej kosi się trawę.

Ze śmiechu zapomniałam dopytać czy mieli latarki czołówki, czy też wystarczył im wątły poblask latarni, w których jakiś czas temu wymieniono lampy na ekologiczne i właściwie od tej pory równie dobrze można świecić oczami.

Niezbadane są wyroki urzędników w sprawie miejskiej zieleni.

4 uwagi do wpisu “Nocne atrakcje

  1. Fiu fiu.
    Żółta koszulka lidera.
    A już myślałam,że nic nie pobije panów od śmieciarki o 4.30,z którym na decybele nie mają szans nawet pobliskie, kościelne dzwony 😉

    Polubienie

  2. A już myślałam, że mojego zdziwienia nic nie przebije – wyszłam z domu po 16.00, ciesząc się że posadzone przeze mnie pod blokiem kwiatki, samoczynnie podlewa padający właśnie deszcz – wracając po 19.00 zastałam skoszoną wokół bloku trawę razem z kwiatami, krzakiem forsycji i małą tują.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~diabel-w-buraczkach Anuluj pisanie odpowiedzi