– Igor, wstawaj! – emituję o poranku z dość świdrującym, jak to ja, zaśpiewem.
– Mmmm, jeszcze pięć minut – pomrukuje budzony i szczelniej przykrywa głowę kołdrą.
– Wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły! – ostrzegam.
– A co jest pierwsze? – z głębin pościeli w barwach FC Barcelona pada rzeczowe pytanie.
– Matematyka – informuję i właściwie nie muszę dodawać nic więcej.
30 sekund później Igor siedzi kompletnie ubrany przy stole w kuchni i zaczyna śniadanie.
Czy to na pewno moje Dziecko?
Swoją drogą to ciekawe zjawisko. Jak do szkoły – to nie można dobudzić. A jak małe, i może spać do woli – to budzi się co chwila i do tego radosne jak szczygiełek
PolubieniePolubienie