70 lat

Nie ma języka, słów, uczuć, którymi można opisać Auschwitz, podobnie jak inne obozy.

Możemy tylko o tym pamiętać. O ludziach, których już nie ma i tych, którzy jeszcze są. 70 lat. Myślę, że są rany, których żaden czas nie jest w stanie uleczyć.

Możemy aż o tym pamiętać. Uczyć nasze dzieci wrażliwości, tolerancji, dialogu, akceptacji bez względu na pochodzenie, wyznanie czy orientację.

– Dlaczego ludzie zabijali innych ludzi w tych obozach mamo?
– Bo myśleli, że są od nich lepsi.
– Bez sensu. Ja jestem lepszy od Wiktora z matmy, ale on jest ode mnie lepszy w meczu.
– No właśnie. Bez sensu.
– Zresztą ja bardzo lubię Wiktora. Jest moim najlepszym przyjacielem.
– Wiem, synku.

Igor z Wiktorem są w klasie integracyjnej. Wiktor ma orzeczenie. Jak kilkoro innych dzieci. Czasem dzieci z tej klasy się kłócą, dokuczają sobie, częściej jednak fajnie spędzają ze sobą czas. Nikt nikomu nie daje odczuć, że czuje się lepszy. Po nikim nie widać, że czuje się gorszy.

Gdy byłam mała nie miałam żadnej babci. Obie umarły sporo przed moimi narodzinami. Rolę babci pełniła zaprzyjaźniona sąsiadka, starsza, zawsze ciepła i pełna miłości Pani Bronia. Przeżyła obóz pracy. Nigdy nie chciała o tym rozmawiać, więc nikt z nas nawet nie wie gdzie. Zawsze mi powtarzała, że trzeba być dobrym. Mam nadzieję, że jestem.

Wierzę, że świat i ludzie będą coraz wspanialsi.
Ale musimy pamiętać.
To nasz obowiązek.

2 uwagi do wpisu “70 lat

  1. Wiesz Bajko, my znamy jeszcze ludzi, którzy to przeżyli. Nasze dzieci już będą miały na to coraz mniej szans. Moja babcia i dziadek od strony mamy byli na robotach w Niemczech, dziadek mojego męża przeżył obóz koncentracyjny w Buchenwaldzie (wrócił, jako wrak człowieka), dwaj dziadkowie byli w oflagu. Od lat wyciągałam dziadków i babcie na opowieści o tych czasach, żeby o tym pamiętać. Moje dzieci miały szczęście i znały dwie swoje prababcie (a jedną nawet znają dalej) i mogą również usłyszeć opowieści o tych strasznych rzeczach z ust kogoś, kto je przeżył. Mam nadzieję, że też będą pamiętać.
    I tylko włosy mi się jeżą z przerażenia, jak słyszę różnych polityków (jak np. J. K-M), rzucających tak lekko obraźliwe hasła rasistowskie, antysemickie czy nacjonalistyczne, które trafiają na podatny grunt ich nastoletnich wielbicieli. A my rodzice potem musimy to odkręcać, żeby całkiem im się w głowach nie namieszało.

    Polubienie

  2. Witaj Bajko. To bardzo ciekawa notka. Tak, niestety dzisiaj coraz mniej się pamięta o tym co kiedyś robili naziści. Mój dziadek zginął w Gross Rosen. Miałam to szczęście, że miałam dwie babcie, ale ani jednego dziadka. Z zwłaszcza jedną byłam bardzo blisko. To była mama mojej mamy. Bardzo ją kochałam, a ona opowiadała mi jak to było za jej młodości i na Syberii gdzie w 1940 byli wywiezieni na 6 lat. Lubiłam przyjeżdżać do Babci i słuchać jej opowieści. Przynajmniej wiem skąd pochodzę. Kim byli moi przodkowie. Obie z kuzynką założyłyśmy drzewo genealogiczne. Ja uwielbiałam słuchać starszych ludzi, bo byli niesamowitą skarbnicą wiedzy. Kiedyś na cmentarzu Grabiszyńskim byłam światkiem takiego zdarzenia. Szedł pewien Pan z kwiatami i zniczami a za nim człapał smętnie nastolatek. Ten Pan głośno krzyczał do niego „gdybyśmy pomarli to nawet nie będziesz wiedział gdzie babcia leży i inni. Nigdy tu nie przychodziłeś, nie mogliśmy cię zaciągnąć”. Tak sobie myślę, że trzeba opowiadać dzieciom i młodzieży skąd jesteśmy, gdzie nasze rodowe miasto czy wieś. Może wtedy młodzi będą pamiętać. Pozdrawiam

    Polubienie

Dodaj komentarz