Mantra wyjazdowa

Jeszcze tylko dwadzieścia sześć dni.
I będzie mi ciepło, miło, kolorowo i daleko.

Na serio uwielbiam ten tickerek.
Ożenię się z nim.
Albo nie, lepiej!
Wyjdę za niego za mąż.

Wszystko mi się miesza
odkąd moje Dziecko upiera się, że mam siusiaka.
Publicznie. Oraz stanowczo.

dwadzieścia sześć
dwadzieścia sześć
dwadzieścia sześć

dwa-dzieś-cia-sześć

Przepiękna liczba.
I z każdym dniem zyskuje na urodzie.
Pomimo, że maleje.
Wot zagwozdka.

Dobra, pędzę na próbę.
Bo o 19.30 zamykają kościół i będę musiała się podkopywać.

Ktoś w ogóle się wybiera na koncert?

9 uwag do wpisu “Mantra wyjazdowa

  1. My jak sie bedziemy dobrze czuly to bedziemy 🙂
    wiec tam mi ladnie spiewac!!!!
    A potem z Bibi chcecmy wybrac sie do pizzy hut przy zamku na ploty – jakby co – moze dolaczysz? :))

    Polubienie

  2. pokaż chłopczykowi w internecie zdjęcie chłopca i dziewczynki. Wyraziste i niocenzurowane. Zrozumie różnicę. Tylko nie pokazuj zdjęć ładnych shemale bo mu w głowie zrobisz mętlik. 🙂

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Poroniony_Pomysł Anuluj pisanie odpowiedzi