Wieści z frontu i okolic

Teoria to coś takiego, co niekoniecznie ma albo kiedykolwiek będzie miało potwierdzenie w rzeczywistości, ale czasem plącze się to to po głowie i swędzi. I ten kogo swędzi ma dwa wyjścia: albo teorię wygłosi, albo nie wygłosi. Jeśli wygłosi, to z reguły i tak na starcie nikt go nie słucha i mniej lub bardziej wyraźnie ale ma w odwłoku. I wówczas niedoszły odkrywca albo się zabija albo żyje w poczuciu niespełnienia tudzież skrajnej nędzy – we wszystkich trzech przypadkach raczej nie śmieje się z dowcipu o połowie baby u lekarza. Jeśli  zaś nie wygłosi, to najczęściej temu, że albo zapomniał albo mu przeszło. Czasem jednak niczym bumerang z reklamy kremu na zmarszczki teoria wraca i strzela nas w czoło, że halo ale ja już tu przecież byłam. Teorie są różne i rozmaite, łączy je jednak na ogół to, że z zasady pozostają w kwestii hipotetyczno-niedokonanej. Gdy zmienią status w dość oczywisty sposób przestają być teoriami.

Koleżanka Z Pracy ma teorię, że będzie wojna. Bo wszystkim wokół rodzą się sami chłopcy a o dziewczynkach cicho sza i jeśli już to nieliczne. Przyznaję, że nie wiem co o tym myśleć, ale teza interesująca.

Koleżanka poza tym, że wygłosiła teorię, przyszła dziś do pracy z obszernym becikiem niemowlęcym. Miała weń załadowaną pokaźnych rozmiarów wyprawkę dla świeżo pojawionego Małego Człowieka, który to odwiedził Znajomą Znajomej i postanowił się u niej zameldować. Jechała tak – Koleżanka Z Pracy, nie Znajoma Znajomej – przez pół miasta śmiało i odważnie wymachując ładunkiem, a dla pikanterii dodam, że wylot becika – czyli tam gdzie z reguły napotykamy główkę i okolice – zakryty był szczelnie grubym kocem. I przyznać trzeba, że znieczulicy w społeczeństwie nie ma. Co najmniej kilka osób zaczepiło Ją po drodze napominając z mocą i na różne sposoby, że jest Wyrodną Matką. Donoszę też, że wyprawka niemowlęca do Firmy dotarła cała i zdrowa. Nie nosiła śladów niedotlenienia.

A Wy macie jakieś ciekawe teorie?
Albo przygody z becikami?

Ja pamiętam, że kiedyś wiozłam do Mamutowa wózek. Wózek był pusty bo dopiero jechałam po Lokatora, zatem pozwoliłam sobie na włożenie do środka plecaka. Plecak był pękaty, ciężki i nie chciało mi się go targać na osobistych plecach. Dwie staruszki prawie zlinczowały mnie przy użyciu parasolek i siatki fasolki szparagowej. Długo musiałam im naocznie udowadniać, że nie przygniotłam Dziecka, nie trzymam Go w plecaku oraz przekonywać, że nie zgubiłam żadnego Małoletniego po drodze.

Jakoś tak jednak bezpieczniej mi z tą świadomością, że ludzie nie tylko patrzą ale też widzą. Choć pewnie kiedyś bym się tylko obśmiała.

Z rzeczy zawartych w kategorii "inne"… dostałam dziś e-mail. Wiadomość powinna była przyjść ładnych kilka miesięcy temu, a z pewnością przed nadejściem pierwszych mocniejszych chłodów, przyszła teraz. Niby ok. Dobrze, że w ogóle, ale nie to było dla mnie najważniejsze. Bo ja dużo rozumiem, jeszcze więcej wybaczam i ogólnie nie stwarzam problemów. Z zasady nie dzwonię, nie piszę i nie proszę by mnie przytulić – zdarzyło mi się w życiu usłyszeć, że nawet przy rozstaniu mam klasę i koniec końców takie zachowanie mi odpowiada, bo jakoś wolę wziąć wszystko na dumę, zagryźć się w sobie i przecierpieć tak by nie było widać. Bloga też na jakiś czas zaniedbałam – wolałabym chyba odgryźć sobie stopę niż pisać notkę za notką o tym jak mi źle i jak spektakularnie cierpię. Nie twierdzę, że ci, którzy tak robią są be – nie są – po prostu ja tak nie lubię. I nie wykonuję akcji w stylu: chciałam usłyszeć Twój głos albo wróć do mnie. Nie? To nie – spierdalaj, koniec pieśni i raczej nie licz na szybki numerek przy windzie. Nie mam windy. Dałam czas. Choć może nie powinnam bo zimowe spodnie czasem się przydają o tej porze roku, albo dziecinne łóżeczko turystyczne gdy się podróżuje. I wbrew namowom absolutnie wszystkich znajomych milczałam, bo przecież jesteśmy dorośli, poczekam cierpliwie, na pewno zachowa się jak dżentelmen. Jasne. Potem sms przypominający i z okazji braku odpowiedzi przez kolejne dwa tygodnie telefon, jeden, do pracy, żeby nie było. Kilka słów, emocje na smyczy, wszystko ślicznie i z klasą. Również pozdrawiam. Odchorowałam potem ale dałam radę. Był zen oraz uśmiech w przecinek. W zamian przeczytałam dziś stek bzdur i coś o głuchych telefonach. I o przyjaźni. I żebym nie odpisywała jeśli mogę. Przykro mi, nie mogłam. Strasznie nie lubię jak mi się wmawia i zarzuca coś czego nie zrobiłam. I
jak się tym tłumaczy swoje bardzo niezrozumiałe (choć to niezwykle łagodne
określenie) postępowanie. I jak się mnie ignoruje. I zapomina. A za taką przyjaźń dziękuję. Po wrogach przynajmniej wiem czego się spodziewać.

I tylko mi szkoda, że swego czasu uwierzyłam w te wszystkie głodne kawałki. Najwyraźniej jednak każdy przynajmniej raz z życiu jest rasowym idiotą. Mam nadzieję, że to wyczerpało mój abonament. Bo powinno. Z nawiązką. I pomimo ubierania w lekki styl wiele mnie kosztowało napisanie tego fragmentu. Ale chyba potrzebowałam się wygadać.

Teraz kończę bo strasznie mi się chce czegoś słodkiego i jeśli nie znajdę niczego działającego na pój poziom endorfin, będę zmuszona wypić balsam do ciała. Migdałowy.

Znalazłam wafelki… ale lekko sędziwe.
Ktoś potrzebuje płyt pilśniowych?
Halo?

O przepraszam. Ogórki są obecne.
Jeszcze.

To tyle.

16 uwag do wpisu “Wieści z frontu i okolic

  1. nie czuję się biedna.

    czuję się bogata w wiele doświadczeń i wniosków. i wreszcie pozbyłam się złudzeń. bolesne to – owszem i niełatwe.

    ale doprawdy bezcenne.
    łatwiej zamknąć pewien rozdział

    Polubienie

  2. Baj ..pewnie lepiej wiedziec na czym czlowiek stoi( lub chwilowo lezy walac piesciami w podloge)…ryknij porzadnie jak Ci trzeba, smarknij kichnij i machnij pietą do kompletu…trudno ..nie byl wart widocznie i tyle.Jak to latwo napisac…czekoladę posiadam chętnie poczęstuje.Trzymaj sie Bajeczko dzielnie …:)

    Polubienie

  3. Teraz to o nim powiem Stary.
    Stary maruda, pierdoła i dziad.
    Gadaj, ile tylko chcesz. To pomaga, serio…nawet jeśli w to nie wierzysz.
    potrzebne było…wiem

    Polubienie

  4. Bajko!dzis wpadlam na taki wiersz przez przypadek i tak jakos mi sie skojarzyl.
    My happiness is me,not you.
    Not only because you may be temporary,
    But also because you want me to be what I am not.
    I cannot be happy when I change
    Merely to satisfy your selfishness.
    Nor can I feel content when you criticise me for not
    Thinking your thoughts,
    Or for seeing like you do.
    You call me a rebel.
    And yet each time I have rejected your beliefs
    You have rebelled against mine.
    I do not try to mold your mind.
    I know you are trying hard enough to be just you.
    And I cannot allow you to tell me what to be-
    For I am concentrating on being me.
    You said that I was transparent
    And easily forgotten.
    But why then did you try to use my lifetime,
    To prove to your self who you are?
    Mam nadzieje,ze Ci troche pomoze sobie wszystko”poukladac”.serdecznie pozdrawiam

    Polubienie

  5. Taka piękna wewnętrznie istota została tak potraktowana ? Łapserdak niedojdowaty ! Ja bym nosił Cię na rękach, taka cudna niewiasta, wrażliwa i z poczuciem humoru_nawet!
    Takie katharsis nic nie da, wyciąć mu kopa w podbrzusze, żeby się zwinął jak naleśnik ! Wiem, nie zrobisz tego, masz swój honor ! Szkoda ! Fajnie tu u Ciebie ! Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

  6. Nie wiem, jak w Stolicy, ale w moim mieście dziewuszki z kolei.
    Sama pod sercem noszę Koparkę, a w mojej szkole rodzenia w brzuchach ukrywa się tylko trzech chłopców. Pozostałe 16 to laseczki.
    Wiadomo – co wyjdzie „ostatecznie”, to przekonamy się dopiero na porodówkach, ale … no u nas chyba wojny nie będzie.

    Polubienie

  7. Ja tez tak wole. Czasami duma jest takim pancerzem, w który sie zamykam i który mnie wspiera. Bo przecież wszystko będzie dobrze. Na pewno.

    Zyczę duuużo szczęscia 🙂

    Polubienie

  8. Wciąż mnie zdumiewa, ileż energii, czasu i opanowania wymaga wyjaśnienie niby takiej prostej sprawy. Ale to chyba dlatego, że przekonania trzeba zmienić. Ot, choćby taką pewność, że TE oczy nie mogą kłamać…
    Bajko, to był ostatni raz – trzymam kciuki 🙂

    Polubienie

  9. siostra ma corke, siostry kolezanka ma corke, kumpel ma dwie corki, drugi kumpel ma corke. chlopcy to stworzenia mityczne 🙂

    tez nie lubie osobiscie sie wywnetrzac, ale to prawda ze czasem czlowiek musi, bo sie udusi. sciskam.

    Polubienie

  10. Ano musi raz w zyciu!
    A jak sie da nabrac dwa razy temu samemu osobnikowi (co sie zna go od 16 lat), to jest sie rasowym idiota do kwadratu, no nie?
    A jak jeszcze do tego jest sie dobrze po 35-tce, to jest sie rasowym idiota do szescianu!

    Ale za to, jak sie potem konczy 43 latka, to mozna powiedziec:”Za stary wrobel jestem na takie plewy!”

    Choc zdradze, ze czasem marze skycie by byc znow idiota. Rasowym lub tez do szescianu…Chociaz na chwilke…heh…

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ds Anuluj pisanie odpowiedzi