Drink został zaakceptowany, nawet z ogórkiem i ogólnego wrażenia nie zmącił nawet fakt, że po dorzuceniu kolejnego już plasterka cytryny i zalaniu martini, ciut przymało miejsca zostało na sprite. Ale spoko. Czego się nie robi dla ogólnych wrażeń. Upiłyśmy szybciutko – siorbiąc popisowo – połowę ze szklaneczki i dolałyśmy rozcieńczacza.
Może troszkę tempo nas zmogło, bo już po pół godzinie zdało mi się, żem piękna wybitnie i chyba zaraz skoczę wyrzucić śmieci w celach pokazowych (bo może akurat ten podrywacz śmietnikowy, co to mię rwał był przy makulaturze jak świeże wiśnie, gdzieś tam się zaszył i na mnie czeka), ale energia skończyła mi się na pomyśle. Hal z dziwną miną namierzała telewizor. Była śmiertelnie poważna i starała się mrugać. Zawsze gdy tak robi oznacza to, że już jest „zrobiona” w szpadel, tylko teraz pracuje nad tym, żeby rechotać tylko wewnętrznie.
To chyba była reklama internetu na godziny, co to się niby płaci tyle ile się wykorzysta. Facet wszedł do cukierni i uśmiechnięta ekspedientka, po zaprezentowaniu do kamery swego bufetu i śnieżnej bieli klawiatury, ukroiła mu potężny kawał tortu. Oczywiście cały czas byłyśmy śmiertelnie poważne.
Baj – Ale wielki ten tort.
Hal – No… i tłusty.
Baj – Brązowy.
Hal – Z takim wstrętnie słodkim kremem.
Blee.
Baj – O! Popa, dwa oka mu zostawiła na kawałku jednym.
Hal – Bo to cyklop.
Baj – Cyklop miał jedno oko.
Hal – To dwa cyklopy.
Logiczne.
bo ten ogórek taki odświeżający był… 😀
PolubieniePolubienie
dwa cyklopy – jak te dwa motocykle nadjeżdżające nocą, co to ich światła widać i można se między nimi spoko przejechać.
PolubieniePolubienie