Eleonorki

Z racji tego, że Walentynki chyba od początku ich usilnego przeszczepiania za wszelką cenę zza siedmiu gór i rzek na nasz rodzimy przaśny grunt, mam głęboko w poważaniu i w odróżnieniu od zakochanych, parzystych i szczęśliwych, którym i tak jest wszystko jedno czy całują się w lutym czy w sierpniu, czternasty dzień lutego zwyczajowo olewam sikiem prostym i czekam na Eleonorki.

Eleonorki są właśnie dziś a ich świętowanie rozpoczęła ongiś Malinezja (występująca w przepastych archiwach tego bloga od czasu do czasu, również jako Malina, Mal, Malinka i Flądra… bo bezwstydnie chuda). Eleonorki są fajne, nieoklepane i zawsze można poukładać sobie w ich intencji sprośne wierszyki. Eleonorki mogą świętować wszyscy – parzyście, samotnie i w trójkach albo innych karkołomnych konfiguracjach. W dodatku nikt dziś nikomu nie będzie wciskał pluszowych serduszek, kartek z love krowe, przemarzniętych tulipanów sprzedawanych za ich pięciokrotną wartość i udawał, że nas lubi. Dziś możemy się lubić po prostu. A co po niektórzy to nawet i kochać się mogą.

Jak na przykład wczoraj Szanowna Sąsiadka, do której znać, że przyjechał mąż marynarz. Ludzie. Na takie dwukreślne ce to ja nawet po nieoczekiwanym siadzie w sam środek pudełka pinezek nie wchodziłam. Pozazdrościć.

No.

To skoro formalności mamy za sobą… pora na amory skoro dziś Eleonory. W związku z powyższym zamiast wytarzać się w popiele zamierzam z Halutą rozpracować jakiś flakonik i poderwać Strucla. Do lotu.

Myślę, że Guano Apes w odpowiednim volumie powinno mu zakłócić nieco Mandarynę z przyległościami, którą ostatnio raczył okolicę do czwartej. Bynajmniej nie popołudniu.

A tak w ogóle to ten karnawał jakoś mnie minął szybko i udał, że nie zna. Nie zdążyłam się natanczyć jeszcze. No halo!

Poza tym zupełnie nie wiem co zrobić dziś na obiad bo w lodówce ino wątła bździna i echo. Ciekawe co mi odpowie jak otworzę drzwiczki i zawołam: „mitsubishi galant”?

Kiedyś w studni wyszło śmiesznie.

Może mniej o tyle, że to była wycieczka szkolna do jakiegoś skansenu i zaraz obok stał Wuefista. Ale kto by się tam przejmował szczegółami.

____________________________
A na deser wierszyk, który przed chwilą przyszedł mi do głowy i właśnie teraz ma swoją premierę. Światową.

Co roku przy Eleonorkach
Przebierał Doktor w Doktorkach.
Rude, blond oraz brunetki,
Nawet w klapkach typu szwedki.

Wszystkie ładne, wszystkie piękne,
Młode, zgrabne i ponętne.
Nocny dyżur na kozetce
Doktor sobie ważył lekce.

I zapraszał koleżanki
Na herbatkę ze swej szklanki.
Po herbatce niebanalnie
Kładli się horyzontalnie.

Co tam dalej każdy wie,
Grunt, że nie nudzili się.
Aż raz pewien, Doktor zasnął,
A jak zbudził się, to wrzasnął.

Bo to co przyniósł poranek,
Umartwiło mu sześć tkanek.
Było ciemno, było buro,
Zimno, brzydko i ponuro.

Nie pamiętał już dokładnie,
Bo się raczył czymś dosadnie,
Ale miała rudy włos,
Spodnie dżinsy, miły głos.

Poszedł więc na jej kozetkę
I zagrali tam ruletkę.
Coś tam wypił, potem padł.
A dziś rano… jasny szlag!

Nie udały się w Eleonorki
Doktorkowi te amorki,
No bo Ruda, już bez spodni,
to Krystyna… ta z gazowni.

9 uwag do wpisu “Eleonorki

  1. walentynki też olewam sikiem rozmaitym bez względu na bycie sparowaną lub nie. swoją drogą we francji nie byly szczególnie nachalne, choć tu niby amory są sportem narodowym. eleonorki mi się w każdym razie podobają, kupuję! w lodówce mam to samo co Ty, niestety, wczoraj więc zrobiłam risotto z resztek 🙂

    Polubienie

  2. Boski wierszyk!!!
    a tak gwoli scislosci to eloenorki zostaly wymyslone przez czworce socjologow na jakims meganudnym wykladzie oprocz mnie jeszcze Martini, Gosia S i Lukasz w tym palce maczali 🙂
    I wcale nie jestem chuda 🙂
    milych eleonorek dla wszystkich!

    Polubienie

  3. jedno z moich ulubionych imion. poczytałbym wierszyk o tym imieniu chorej babci także o tym imieniu*, ale nie wiem, czy przepaść pokoleniowa nie jest zbyt duża 😉

    *Noszę wiadro i nazwisko też noszę Wiadro (Ryś)

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Stworek Anuluj pisanie odpowiedzi