Czego nie lubię o 7.00

Poranek w żłobku był bardzo owocny. Już na schodach przywitała mnie gromkim ćwierknięciem Znajoma Z Widzenia. Znajomą Z Widzenia znam głównie z wózkowni, gdzie podobnie jak ja usiłuje każdorazowo zmieścić swoją landarę. Przy czym landara podobnie jak jej prowadząca jest od Orlando Bruma z dwa razy większa. Co – biorąc pod uwagę, że Orlando jest mniej więcej moich gabarytów – niejako szkicuje problem, z którym musimy się zmierzyć. Ostatnio landara zaklinowała się w drzwiach a Znajoma Z Widzenia zamiast ją wyciągnąć – umożliwiając mi wyjście z budynku – wdała się w jakąś arcypilną rozmowę telefoniczną, którą to zaanonsowała jej komórka. Byłam niestety zbyt grzeczna by wyrwać jej ten telefon i cisnąć nim w pobliskie chaszcze. Stanowczo czasem brakuje mi formy. Ale wściekacza wypielęgnowałam solidnego. Zwłaszcza, że stałam tam dobrych kilka minut a tramwaj do pracy zdążył uciec. Zrozumiałe więc, że nie podzielam wzajemności w ćwierkaniu.

– Jak tam dziś nasz Igorek? – zagaiła Znajoma Z Widzenia ochoczo.

Ostatnie na co miałam ochotę to konwersacja.

– Świetnie, jak zawsze – odparłam zastanawiając się czy mnie co aby nie ominęło dość istotnego, że babiszon mówi o Młodym… NASZ.

Ziewnęłam, bo wcześnie było.

– O widzę, że jesteśmy niewyspani – zachichotała Znajoma Z Widzenia rozdziewając swe Dziecię i porozumiewawczo uniosła lewą brew.

Postanowiłam to zignorować. I tak miałam lepsze zajęcie bo Młody akurat usiłował nadziać się na drzwi od szafki i przytrzasnąć sobie conajmniej dwa paluchy. Ale nie dała za wygraną.

– My z mężem mamy takie bujne pożycie. Ech… – rozmarzyła się ściskając mały dziecięcy bucik a mnie nie wiedzieć czemu ogarnęła fala mdłości.

– Chyba poszycie – pomyślałam patrząc na jej sukienkę w rozmiarze żagla. – A mąż jest rzeźnikiem? – wymsknęło mi się mimowolnie.

– Nie, DYREKTOREM – odparła z dumą starannie podkreślając każdą z sylab. Najwyraźniej zjawisko ironii było jej obce. – A Pani? – zawiesiła głos w ciekawskim oczekiwaniu.

– Mój nie – odparłam zgodnie z prawdą.

W tym momencie Lokator zarechotał wyszczerzywszy się do Ptysia. Ptyś pozostał obojętny na zaczepki. Obojętna nie pozostała jednak Znajoma O Sokolim Wzroku.

– O! Igorek ma dwa ząbki, tak jak my – ucieszyła się a ja powstrzymałam się przed zajrzeniem jej w gardziel. Jakoś kiepsko przemawiała do mnie wizja dwóch mleczaków, które rzekomo – podobnie jak jej Syn – posiadała Znajoma Z Widzenia.

– Igor ma cztery zęby w stałej ekspozycji – uściśliłam – Dwójki w drodze.

– Och to pewnie dlatego Pani taka nie wyspana – drążyła Znajoma-Nieznajoma

– Wręcz przeciwnie, śpi jak anioł – ucięłam.

Chwilę ciszy wypełniło mi szamotanie się z Ludzkim, który nagle zapragnął wstać i iść. Taa, żeby to było takie proste. Ja też o niczym innym nie marzyłam.

– Widzę, że nasz Igorek już powoli zaczyna wstawać – oceniła cwał Młodego – nareszcie, bo mój Ptyś już chodzi sam, bez trzymania – pochwaliła się konspiracyjnie.

Ładne mi ‚zaczyna wstawać’. Chciałabym żeby ‚zaczynał wstawać’. Miałabym wtedy czas na cokolwiek poza bieganiem za Nim i usuwaniem co bardziej upragnionych przedmiotów. Nawet Ciotki Etatowe zgodnie twierdzą, że niestety łazi jak stary i uczepiony mebli spędza cały dzień na wspinaczce przez co nijak nie da się go gdzieś spokojnie posadzić a ta mi tu, że ‚zaczyna wstawać’. Spoko. Czemu nie.

– Faktycznie, zaczyna – powiedziałam – ale sądzę, że ma jeszcze czas by dogonić Pani Syna. W końcu różnica wieku robi swoje – dodałam choć doskonale wiedziałam, że Ptyś jest młodszy.

– Ale On ma osiem miesięcy! – sprostowała Znajoma Z Widzenia – Dopiero osiem!

– Naprawdę? A wygląda co najmniej na półtora roku. Taki… duży. To chyba rodzinne, co? – wypaliłam i weszłam na salę.

Nie dane mi było zobaczyć miny Znajomej Z Widzenia. Skupiłam się na lokatorskim dreptaniu wprost w ramiona Żłobkowej Ciotki. Jedno jednak jest pewne – przez jakiś czas landara będzie mnie omijać szerokim łukiem.

Strasznie żałuję. Potwornie.

7 uwag do wpisu “Czego nie lubię o 7.00

  1. pewnie wymamrotała to, co dostałam do wpisania:)

    jakoś mi się rześko zrobiło po tej notce:) nagle poczułam chęć, by zachować się jak po jakimś Strasznie Ważnym Golu w Okropnie Ważnym Meczu.

    innymi slowy: YES, YESSS, YESSSSS!!!!!

    nie pytaj czemu:)

    ostatnio ćwiczę się w refleksie i już nawet na telefony z paniami co to przeprowadzają ankiety na temat słuchania radia wśród słuchaczy w wieku od lat 15 do iluś odpowiadam „przepraszam, ale ja mam trzynascie”:)

    Polubienie

  2. Jednego nie rozumiem : czemu piszesz „Pani Syna” zamiast „pani syna”? Z przemożnego szacunku do tej pani? ( tak w ogóle, to jestem Twoją gorącą wielbicielką, ale te wielkie litery to taki mój konik, więc nie wytrzymałam ). No bo, logicznie rzecz ujmując, dlaczego?

    Polubienie

  3. cholercia, czasem mnie zgroza bierze na myśl, jak różnie mogłoby się potoczyć napotkanie się Twoje i moje w warunkach polowych. w większości sytuacji pewnie byłbym uczynny, uśmiechnięty, niekłopotliwy, ale gdyby tak moja grubiańska mniejszość (w sytuacji jakiegoś zewnętrznego źródła wnerwienia) napotkała na Twoją wojowniczość, ojjj poszłyby skry 😉

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s