Indeskrymable bez szelek

Ludzie spędzają czas wolny jak lubią albo jak muszą. Są oczywiście jeszcze tacy co wolnego czasu nie spędzają w żaden sposób z tej prostej przyczyny, że go nie mają a samo określenie jest dla nich mocno odległe emocjonalnie. Oczywiście każdy chciałby wolny czas posiadać i móc go spędzać jak chce. Ja też. Na szczęście należę do grona wybrańców posiadających urlop wypoczynkowy, który nawet czasem mogę z lekka wykorzystać i spędzam go jak lubię, chcę i widzi mi się. Taka jestem okropna. I wcale się nie męczę. Ani nie poświęcam. Ani nie marudzę jak w Warszawie, gdzie przeszkadza mi nawet to, że w sklepie akurat zabrakło mojego ulubionego soku. Wyjeżdżam do miejsc totalnie odległych od rzeczywistości, gdzie jest jeden sklep, w którym nie ma nic, jeden bar z sieją za 4,50 a skrzynkę pocztową opróżnia się we środy (najbliższa poczta 16km stąd). I co? I nic. Jest mi dobrze. Leżę do góry wszystkim, Dzieć szoruje kolanami po trawie a jesteśmy przy tym szczęśliwi jak dzikie świnie w obierkach. Nie słucham radia, nie oglądam telewizji, nie wiem co w tym sezonie nosi się w Paryżu ani kto komu zakręcił rurociąg z kremem. I alleluja. Tego mi było trzeba. Jak chcę to pójdę popływać w jeziorze, jak nie to poczytam książkę, albo pobawię się z Synem w łowienie kamyków i brodzenie przy brzegu. I odpoczywam. Ładuję baterie na cały rok. Dobrze mi. Obserwuję ludzi. Pan z B. przyjechał i szuka telewizora, Pani z K. pralki. On znalazł i się wścieka bo obejrzał wiadomości, ona nie i od razu zła bo przecież to nie średniowiecze. Zadziwiające ale wcześniej nawet nie zauważyłam braku tych urządzeń. Jakoś niespecjalnie widać są mi niezbędne do życia. A przecież lubię oglądać filmy, prania zaś mam codziennie solidny stos. Inny ktoś narzeka, że łazienki w pokoju brak i do sławojki musi biegać przez podwórze po drodze rozdeptując okoliczne żaby. A ja? Jestem tu czwarty raz i wiem, że za piątym, jeśli tylko los pozwoli, też chętnie przyjadę. A w domu narzekam, że kafelki nibieskie do beżowych i dziura w ścianie. Nie wiem skąd to się bierze ale tu jestem w stanie przejść do porządku dziennego nawet nad tym, że ćma wpadła mi do ucha i tkwi tam nadal a najbliższy lekarz sześć wsi dalej a w pracy do furii doprowadza mnie warkot drukarki wypluwającej z siebie tony papieru na korytarzu. To miejsce mnie leczy. Ceruje łatki, zabliźnia rany, głaszcze po głowie, przynosi spokój. I cieszę się, że się przydarzyło. I akurat teraz. Ważne żeby każdy znalazł takie swoje miejsce magiczne. Miejsce, gdzie wystarczy mu to co w nim zastanie i niczego nie będzie musiał zmieniać by poczuć się lepiej. Mnie wystarczy jedno spojrzenie. Łan zboża, grążele na wodzie, sitowie czesane wiatrem, las pachnący żywicą, łąka miękka od barw, wstążka szosy daleko na horyzoncie i ocean gwiazd i ciszy… tylko dla mnie. A Mój Syn ma cztery zęby, rumiane policzki i właśnie powiedział do mnie ‚mama’. Wszechświat wypełniony jest takimi okruchami małych szczęść. Lubię je kolekcjonować. Zbierać, wysupływać z zakamarków, odkurzać z zabiegań i niedoczasów, przyglądać się im, smakować z kubkiem herbaty w dłoni, zapamiętywać, pielęgnować, uśmiechać się ciepło za każdym razem gdy o nich pomyślę. Wspomnienia są jak koty. Niesamowicie łaszą się gdy je drapać po grzbiecie.

5 uwag do wpisu “Indeskrymable bez szelek

  1. po takim opisie wakacji to nawet najbardziej zagorzały pracoholik zamarzył by chyba, żeby się w tej głuszy znaleźć:)
    niech Wam będzie tam cały czas tak dobrze, pozdrawiam.

    Polubienie

  2. a jak ktos już założy indeskrynable bez szelek, to co dostanie?

    PS. prawie się posikałam ze śmiechu,kod bowiem brzmiał „aayyo”(wiesz, czemu) :))))

    Polubienie

  3. aż chciałoby się gdzieś być…w środę jadę nad morze bez pieniędzy..i też czuje optymizm wszechobecny =]
    mimo, że na koncie komórkowym już debet 😉

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do lojcia Anuluj pisanie odpowiedzi