Burdel

Przyszłam dziś do pracy i w pokoju zastałam krajobraz porównywalny z otwarciem jakiegoś byczego super-hiper-turbo-marketu z promocjami i darmowymi płytami dla wszystkich. W weekend przyszli robotnicy i zrobili malowanko plus jeszcze kupę bałaganu i ogólnego syfu. Nie żebym coś miała przeciw robotnikom ale mogliby po sobie sprzątnąć. Albo przynajmniej wytrzeć te ślady butów z biurek. Miała być folia. Wszędzie. Nawet na monitorach. Tymczasem pół godziny zajęło mi usuwanie zaschniętej farby z klawiatury, drugie pół zeskrobywanie tynku z telefonu. Nie wspomnę, że szafa wylądowała na środku pokoju. Bardzo ciężka szafa. No nic. I tak nie mamy najgorzej. Ci z końca korytarza mają zamiast czajnika popielniczkę.

Z większych zmian – mamy drzwi w innym miejscu, więc wchodząc dziś do firmy odruchowo weszłam na ścianę. Teraz już na pewno będę pamiętać. Mój nos również. Nie ma też kuchenki. Kubki i talerze możemy sobie wylizywać. Cóż za oszczędność wody i płynu do mycia.

Osobiście jestem zdania, iż powinni zrobić jeszcze więcej zmian – w końcu po co komu łazienka. I tak jest obskurna i jak ktoś ma większy biust to nie ma co myśleć o wyprostowaniu się pomiędzy mikroskopijną umywaleczką (wejdzie akurat jedna dłoń i mała łyżeczka do herbaty) a sedesem – nie zmieści się. Wchodzi sie do niej w półprzysiadzie. Tak przewidująco. Potem mogliby zabrać nam krzesła. W końcu na klęczkach też się da pracować. A o ileż wydajniej. Nikt nie będzie myślał o niczym poza pracą i tym, że pioruńsko bolą go kolana. I że chce już iść do domu. Albo się poczołgać.

Jak już zdołałam odkopać biurko, przestawić je, odszukać krzesło, odkurzyć wszystko i umyć z farby i piachu, podłączyć te wszystkie durne kabelki i sprawić, że zadziałało, doszorować ręce i otrzeć z czoła pot… to już mi sie nawet śniadania odechciało. Biurko przestawić musiałam bo siedziałabym w samych drzwiach. Tych drzwiach, które teraz mamy w zupełnie innym miejscu niż poprzednio. Teraz nie siedzę w drzwiach ale za to w przeciągu. Prognozuję więc, że oboje z Młodym będziemy zapadać na rozliczne dziwne choroby z niedoleczonych przeziębień. A ja dodatkowo ciągle będę zawiana. Hmmm. Czyli jednak jakiś plus 😉

Padam na twarz.
A biorąc pod uwagę, że w weekend:
– wylała mi pralka i w kuchni miałam basen pełen pieluch i skarpetek,
– stłukłam termos i potem tę wypucowaną proszkiem kuchenną podłogę przeszukiwałam pod kątem mniumnich odłamków co to świetnie włażą w stopy i potem to boli, że wściec się można,
– a potem Syn mi zrobił seans rzygania i jeszcze jedno pranie trzeba było zrobić bo ON NIE MA CO NA SIEBIE WŁOŻYĆ,
– wszystko prześmiardło bo na korytarzu Strucel zrobił sobie palarnię i jak go dorwę – a dorwę – to mu łeb z płucami odleci do krainy wiecznej szczęśliwości,
– na deser zaś czekało na mnie prasowanie z dwóch tygodni,
– i że spać położyłam się gruuubo po pierwszej…
nie mam nawet siły się wyżyć na otoczeniu, wyjść na ulicę i sieknąć kogo popadnie kaloszem przez grzbiet. Nie mam siły nawet pomyśleć o tym jak bardzo dobrze i komu bym zrobiła za to co tu dziś o ósmej zastałam. I dlaczego akurat widelcem.

Uwielbiam swoja pracę! Jak pragnę zakwitnąć. A dla podkreślenia emocji zaraz pójdę strzelić sobie w głowę ze spinacza. Tylko na to mnie stać po dzisiejszym poranku.

Siedzę więc, i siedzę, i siedze, i siedzę.. i się uśmiecham. Szeroko. Jeszcze szeerzej. I myślę tylko o tym jaki odcień różu Cosmo poleci w tym miesiącu do frencz manikiuru i jakie do niego dobrać cekinki… kurwa.

Piękny dzień

Ha ha ha

9 uwag do wpisu “Burdel

  1. nie przywykłam do miąskiem rzucania, ale tym razem wspaniałomyślnie możesz mi w mailu nawrzucać i raz szczerze napisać co myślisz o moich kwileniach o wymyślanych przez siebie samą problemikach:) wezmę to na karb marzeń o widelcu, uwzględnię to, co sama bym poczuła i na kim miała chęć się wyładować w takiej sytuacji, oraz podzielę to przez obupólną sympatię (jak śmiem mniemać).

    po czym przyślę Ci pewien pliczek tekstowy, w którym kiedyś baardzo obrazowo napisałyśmy kiedyś z psiółą jedną, co myślimy o pewnym facecie. jak rrrrany, że Ci ulży:>

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do pepegi Anuluj pisanie odpowiedzi