Z tego współczucia społecznego to taki sztuczny miód. Niby wzrusza, osładza, krzepi… ale aromat identyczny z naturalnym. Tragedia! horror! krew na śniegu! – krzyczą nagłówki gazet. Aby czcionka większa, aby głośniej. Nagrania rozmów tych, których już nie ma w porze największej oglądalności. Zbliżenia na łzy. Żałoba narodowa a strach włączyć telewizor czy radio. Poszukiwanie sensacji i nadmiar, całe morze nadmiaru zabija we mnie empatię. Smutek zmienia się w niesmak. Na wszelki wypadek nie otwieram lodówki. Znów koszulka z cyklu „nie płakałem po papieżu” będzie jednych oburzać i wprowadzać w stan wrzenia a dla innych będzie to ekstrawagancja i nonkonformistyczne wycieczki. A przecież każdemu powinno pozostawić się wybór. Jak. Kiedy. I kogo. Dla mnie milczenie byłoby bardziej wymowne. I bliższe. Dlatego nie mówię „rozumiem” ani „wiem co czujesz”. Bo nie wiem. I wcale nie chcę rozumieć. Wolę milczeć i słuchać. I tak nie zrozumiem. I nie poczuję. Nie da się oparzyć wyobraźnią. Trzeba dotknąć ognia. Tylko po co? Nie dotykam. Nie będę też udawać, że chciałabym. I nie chcę oglądać tego śniegu co dawno przestał być biały. Człowiek to nie materiał na film. Jest coś takiego jak szacunek. Dla mnie to nie tylko kolejne słowo na es.
Przykro mi. Tylko czy aż? Nie wiem. Po prostu przykro. Nie będę porównywać z niczym. Upewniłam się, że moi Ślązacy są cali i wystarczy. I tak nic więcej nie zrobię a moje czucie nikomu nic nie ułatwi. Świat działa dalej. Na baterie. Bez autopilota. Budzę się bez doklejonych łez, nie chodzę do kościoła bo tak trzeba, odbieram pocztę, kupuję chleb i warzywa mówiąc „dzień dobry” i uśmiecham się do Syna bo jest. Ciągle nie powiedział nic sensownego. Tłumaczę Mu, że już umie tylko jeszcze o tym nie wie. Ale to dobrze. Ma czas. Dużo czasu. Niech się nacieszy. Nieświadomość bywa niekiedy prawdziwym luksusem.
Gdyby ludzie uwierzyli, że potrafią latać, w chmurach byłoby zbyt tłoczno.
Nie lubię tłoku.
Do kościoła chodzę, bo wierzę – a przynajmniej wierzę, że warto wierzyć. Po papieżu nie płakałam, bo nie widziałam nic smutnego w Jego śmierci – zrobił bardzo dużo dobrego i odszedł „do domu Ojca”, a w pewnym sensie nadal jest wśród nas – czy to jest smutne?
W telewizor nie patrzę, więc nie widzę efektownych zbliżeń na łzy w czyichś oczach. I dobrze. Też nie lubię handlu łzami.
Bardzo nie lubię.
PolubieniePolubienie
mnie temat boli, bo wskazuje na podlosc ludzkiego poddanstwa kasie. tylko i az tyle. reszta to konsekwenja
PolubieniePolubienie
Powtórzę się: Komercyjne zwiększanie nakładów i oglądalności nazywa się dziś solidarnością.
PolubieniePolubienie
Amen! Nic dodać, ani jedenej litery ująć! Wielki Reality Show dla głodnych mas pod szlachetnym, aczkolwiek nieco przetartym płaszczykiem.
PolubieniePolubienie
Rozumiem, że będziesz konsekwentna i nie będziesz chrzciła synka? Bo to byłaby hipokryzja i byś się zapętliła w węzeł gordyjski.
PolubieniePolubienie
Bajka jest konsekwentna.
PolubieniePolubienie
Przepraszam za Franka. Nie dopuszczę do kompa więcej. Za chińskiego boga.
PolubieniePolubienie