W życiu można wyjść przynajmniej z dwóch założeń. Oprócz wyjścia z siebie oczywiście, co i tak z reguły na żywo i trzeźwo jest cokolwiek mało wykonalne.
Pierwsze z założeń brzmi: Jeśli ci się nudzi, rozbierz się i pilnuj ubrania albo wymyśl sobie coś nad czym możesz podumać bez szkody dla ludzkości i własnej szanownej na cztery litery pierwsza de.
Drugie z założeń brzmi podobnie tyle, że stosuje się je wówczas, gdy problemów mamy już za wiele i istnieje spore ryzyko, że nas przerosną. Wtedy niezbędna jest myślowa odskocznia. Chyba, że chcemy wylądować na lotnisku o miękkich ścianach i bez klamek we wrotach. W obu przypadkach te odskocznie na własny użytek nazywam zasępami. Bo można się zasępić i udawać, że coś nas jednak zajmuje lub, że tylko taki mamy problem. Z tym, że zasępy drugiej kategorii są mi ideowo bliższe. Jakoś tak już mam. Ostatnio zasępy przechodzą wszelkie pojęcie tupiąc przy tym niemiłosiernie. Nie da się ich więc zignorować.
Najpierw przyszedł zasęp, że mogłabym nauczyć się robić na drutach. W przypadku powodzenia miałabym na zimę piękne ciepłe swetry, nie mówiąc już o milusich fatałaszkach dla Obywatela. W razie zaś totalnej klapy amanualnej mogłabym się zadowolić karierą w zakładach tramwajowych.
Zasęp numer dwa dotyczył pędu. Ponoć etanol da się upędzić ze wszystkiego. Mogłabym zatem kupić tartak, otworzyć gorzelnię i zbierać kokosy z wszechstronnych działań przemysłowych na skalę światową. A w mało sprzyjających warunkach spakować szczoteczkę do zębów i popędzić gdzie pieprz rośnie. Albo komuś kota. Albo jak tabletka na przeczyszczenie. Tak czy siak możliwości multum.
Trzeci zasęp dotyczył odwiecznej zdaniem panów zazdrości ze strony pań o męskie organy. Kościelne mi do niczego bo kompletnie nieustawne, więc ostatecznie zadowoliłabym się męskimi. Tymi ponoć decydującymi o 99 procentach męskości. Gdybym bowiem miała takowe, mogłabym podlewać wszystkie drzewka jakie tylko zapragnę i to bez krępacji. Paniom jednakowoż jakby nieco trudniej. A zasęp ów przychodzi mi do głowy zawsze wtedy, gdy bardzo chętnie z takiej możliwości bym skorzystała a tu ‚se ne da pach pach’ bo perspektywa kuczna w chaszczach albo innych badylach wyjątkowo kiepsko mi się akurat rysuje. I tak czasem sobie tylko myślę, że szynszyla jak się zdenerwuje potrafi z milimetrową niemal dokładnością siknąć na intruza z pięciu metrów. Jest czego zazdrościć. Zwłaszcza z pozycji ciężarówki o niezłym tonażu i ustawicznie zajętych bądź obecnych tylko duchowo wucetów.
Nie ma jak dobry zasęp. Jutro pomyślę o przyszłości przemysłu sznurówkowego.
Dobranoc Państwu
Ps. Morał dla opornych: Jak ci źle to olej całokształt. Zawsze możesz zostać motorniczym
śniłaś mi się dzisiaj bajko
PolubieniePolubienie
ponoc juz jest taka przystawka, co pozwala sikac na stojaco roniez i paniom, ale jest eden problem – zeby jej uzyc, trzeba chyba zdjac gacie i tak, i tak:))
PolubieniePolubienie
Ostatnio namiętnie pragnę być motorniczym, względnie listonoszem. A moja Matka miała ucznia o nazwisku Zasępa… ;-/
PolubieniePolubienie
eeej, przecież „Zasępa” to z Niziurskiego!!!!
PolubieniePolubienie
Ale ten egzemplarz nie był z Niziurskiego… ;-/
PolubieniePolubienie
Ja kiedyś sikałam w stanie wskazującym i żałuję… Akurat tam musiały rosnąć pokrzywy!
PolubieniePolubienie