Ale fajna zima! Ale fajna zima!
Aaaale mam dużo śniegu wszędzie. A najwięcej w butach i za kołnierzem. Śmiem przypuszczać, że to Grybów zatęsknił za swoimi ukochanymi chórzystami i postanowił wybrać się do stolicy. Ale i tak jest cudnie 😉 I nawet nie przeraża mnie fakt, że wieczorem jak wrócę do domu czeka mnie niezła akcja odśnieżanie bo Zdzich to już chyba drewna narąbie co by ciepła trochę z piecha wykrzesać przed nocą.
Co prawda do pracy docierałam jakoś wybitnie długo bo zima jak zwykle od czterech lat w początkach marca zaskoczyła drogowców i po szosach przez białe morze zasp mknęły z zawrotną prędkością 12 km/h różnej maści pojazdy prowadzone przez różnego stopnia cierpliwością obdarzonych kierowców i ich marudzących pasażerów.
I co prawda zdołałam pół kryminału przeczytać w autobusie zanim ulica Nowy Świat mnie powitała gościnnymi ramionami ośnieżonych kamienic. I co prawda błocko się burawe z tego bieluśkiego śniegu co pada non stop od wczoraj wieczór robi w try miga na chodnikach i tonie się w nim już po łydek połowę. I co prawda sygnalizacja świetlna lubi sobie nie działać albo sie blokować akurat jak na drogach są tak wybitnie mało sprzyjające podróżom wszelakim warunki a wszyscy się gdzieś wybitnie akurat spieszą bo z całym prawdopodobieństwem są już przez te opady i zaspy mocno do pracy spóźnieni. I co prawda to chyba tylko ja z okolicznych wariatów wystawiałam twarz płatkom śniegu na cel i czekając na zielonego ludzika co się miejscem z czerwonym zamieni czekałam z wywalonym językiem aż się niebo ze mną przywita z okazji poniedziałku.
Ale za to jak ślicznie jest na dworze gdy się patrzy na równiutką wartwę bieli na dachach domów i samochodów, na czapkach i beretach, na drzewach i przystankach, na policzkach i na rzęsach. I jak by się chciało ulepić jakiegoś bałwana w parku Szczęśliwickim jak co zimę w czasach studenckich i ptaki karmić bułką z tej piekarni gdzie zawsze mają ciepłe, pachnące pieczywo. I jak bardzo bym się potem chciała napić gorącego kakao w barze mlecznym. I jak mi się straaaaasznie nie chciało przyjść do pracy. Poszłabym na wagary 😉
Ktoś chętny?
taaaa…zbliża się….my pisaliśmy że czujemy ją (wiosne ma się rozumieć) w kościach już 3 marca, a zaraz następnego dnia złapalismy okropnitą anginę, a od soboty wieczór do teraz ciągle pada i nic nie mówi, że przestanie w najblższym czasie. pozdrawiamy serdecznie.
PolubieniePolubienie
oj nawet nie mów, dziś wagary to byłoby coś – normalnie, aż mi się chrupnęło tęsknie starymi kościami na myśl, że mógłbym być gdzie indziej /:
PolubieniePolubienie
musi ci być wiosna idzie, ino zime niczym resztki pasty do zębów ze starej tubki przez sobą wypycha
i dlatego tak pieknie biało się zrobiło
PolubieniePolubienie
Ja! (Nowy Świat? To niedaleko mam 😉
PolubieniePolubienie
nooo 😉 do Smyka całkiem blisko nawet
PolubieniePolubienie
Twoje słynne borostwory bereciaste jako kanwa bałwanów 😉
PolubieniePolubienie
hehe pepeg tylko że bałwanom to ja bez przykrych konsekwencji mogę wtykać w nos marchewkę 😉
PolubieniePolubienie
duzo sniegu? gdzie? tam u was? pff, 15 cm napadalo a poploch jak przy wyprysku u hipohondryka, bajka, u nas pada od dziesieciu dni, BEZ PRZERWY!!!!, wa mac! po nocy nie widac schodow, juz nie ma gdzie sypac tego gowna z odsniezania, bo sie te 2metrowe kupki obspuja, na balkonie mam tego rowno z barierka, na ulice plug juz nie wjezdza-jak byl ostatnio to sie zakopal i mieszkancy z lopatami odgarniali snieg, zeby mogl ruszyc, samochody wpadaja na czolowki na wewnetrznych osiedlowych uliczkach, tak jest slisko, jak slysze o tym gownie opadowym to mnie trzesie ze zlosci!!!!!!!!
PolubieniePolubienie
Ja też chce na wagary najlepiej takie kilkudniowe cobym mogła w końcu za dnia pójść na długi spacer z piesorem który uwielbia śnieg a którego obecnie jak wpada na trawnik juz z pod niego już nie widać
PolubieniePolubienie
pecha – nie mnie oceniac kto ma lepiej a kto gorzej, wspolczuje ale to tylko moj odbior sniegu, pradwopodobnie u ‚nas’ pada roznorodnie, bo moze centrum ma 15 cm ale taki juz Rembridge – wierz mi – znacznie wiecej i pewnie tutaj tez ludzie podchodza do tego inaczej. tylko widzisz, nie za bardzo da sie z tym walczyc, to chyba pozostaje polubic, zycze zeby ‚u was’ przestalo padac i sciski co by cierpliwosci starczylo
ps. nie lubie ‚u was’ i ‚u nas’
PolubieniePolubienie
o, tak. „u nas”, w tych siołach podwarszawskich to potrafi ładnie napadać – zbiegiem okoliczności (przyrody) też o tym dzisiaj napisałem.
a wagary? no, ja właśnie zacząłem następny semestr i już wagary zaliczyłem…to chyba jedyna rzecz, którą można zaliczyć na samym początku;)
PolubieniePolubienie
W ostatni przed latem zimowy klimat, wagary jak najbardziej 🙂
PolubieniePolubienie