Zachwycała go dyskrecja zwierząt w umieraniu. Lisy, sarny, jelenie, krety i wrony potrafiły znikać bez śladu. Gdy szli wśród drzew, nigdzie nie widział ich martwych resztek, chociaż gdzieś przecież musiały być ich groby. Ptaki zabite przez jastrzębia zostawiały po sobie na rudej ściółce tylko kilka białych kostek, jakby uciekając w niebo, zdążyły zgubić w przelocie zaledwie drobną, niepotrzebną część samych siebie.
Ludzie byli inni. Pycha ich obrzędów. Hałas trąb. Złote litery wykute na płytach. Na cmentarzach koło Katedry, które mijał idąc w stronę wieży widokowej, zza świerków i brzóz wysoki głos kapłana obwieszczał światu smutny ubytek w stanie ogólnym. Wśród drzew jak żagle tonącego okrętu kołysały się czarne chorągwie ze srebrnym haftem.
Ponoć śmierć to stan przejściowy. Jeśli to prawda, to właśnie za to cenię zamieszkującą w nas niekiedy animę, która nie potrzebuje zauważenia i podkreślenia własnej, złudnej jak bańka mydlana, wyjątkowości a skupia się jedynie na tym co ważne… na tym gdzie a nie jak. Co za różnica czy na śniegu zostanie po nas ślad buta czy bosej stopy skoro i tak po naszych tropach przejdzie tysiące innych osób a wiosna zapomni o tym szybciej niż zdąży roztopić pierwsze sople zwisające z dachu.
Nie lubię szopek. A niestety coraz częściej cmentarze w takież się przeradzają. Grające znicze, ławeczki ze złotymi inskrypcjami, sztuczne trawniczki albo kostka brukowa, szał ciał i bezguścia a do tego wszystkiego ten rzygliwy blichtr. ‚Zastaw się a postaw się’ bo ‚twój’ pomnik musi być okazalszy od tego sąsiedniego.
Przecież Im i tak jest już wszystko jedno. Bo teraz przychodzi się do Nich a nie do pozorów. A jeśli nie… to lepiej nie przychodzić wcale.
ja na szczęście mało mam osób w takim miejscu. a osobę którą kochałam najbadziej, odwiedzam bardzo rzadko z jednego tylko powodu: uważam że ciągle jeszcze żyje, że jest blisko mnie i nadal słyszę jej głos mojej głowie chociaż mineło już 7 lat.I to wcale nie znaczy że ze mną jest coś nie tak 🙂 poprostu jeśli sie o kimś myśli i nadal się go kocha to on nigdy nie przestanie. istnieć.
PolubieniePolubienie
Odwiedzam tylko jeden grób – mojej babci. Mama niestety uparła się na kostke brukową, bo tak czyściej i zielsko nie rośnie… szkoda, bo chciałam posadzić jakieś polne kwiatki, które babcia lubiła… może niezapominajki. Na szczęście przegłosowałam wygląd płyty: zielona, prosta, pod lekkim skosem, bez ozdóbek… tylko imię i data… Niestety cholerny kamieniarz musiał wpieprzyć swoje trzy grosze: dowalił tekścik „ave Maria”. Nie wiem, czemu moja mama za to zapłaciła…
PolubieniePolubienie
dlatego nie chodzę. wolę w ciszy, w domu, przy zdjęciach albo starą z-gór-pocztówce się spotkać.
PolubieniePolubienie
Lukrecja – i właśnie dlatego jestem zdania, że nasze myślenie niczym się nie różni…
s-z-k – ja też wolę, czasem jednak chodzę ale tak jak widać w środku tygodnia, jak na spacer do…
PolubieniePolubienie
zgadzam się z autorką. najładniej w Ameryce, skromna płytka i piękna trawa. A ta płytka dla żywych a nie dla umarłych. Coby Ci żywi mogli się spotkać w celach wspomnieniowych.
PolubieniePolubienie
nie podzielam waszego obruszenia. ‚waszego’ bo nie pierwszy raz, a czesto spotykam sie z opinia ‚szopki cmentarnej’. Wlasnie, dlaczego szopki? Kazdy ma, jak lubi, chce plyty ze szkla i grajacej laweczki-niech ma, moze tak lubi? Nie widze przeciwskazan, wszak cmentarz to miejsce publiczne i jesli tylko nie narusza sie norm, to wolna wola i skrzypce, nic w tym zlego. Jedni w ogrodkach sadza trawe, inni krasnale na progu, jeszcze inni maja bloto i ugor – co z tego? Podoba sie, nie podoba sie-tak, ale skad obruszenie?
Czarny marmur ze zlota inskrypcja czy rozrzucenie prochow po lace i morzu – nie widze roznicy w spektakularnosci pochowku, jesli sie z tym nie pchac na afisz.
Kazdemu jego niebo, hmm?
PolubieniePolubienie
zgadzam się z Pechą, z tym małym dodatkiem, może naiwnym, ale… niech to będzie po myśli trochę tego kogoś, kogo pod kamieniem mamy, na tyle na ile go znaliśmy.
wiem o takich, których cieszą plastikowe kwiatki – i chociaż sam ich nie cierpię, to kiedy będzie trzeba, może takie przyniosę.
inna sprawa, że też jeśli już jestem, to uprzątnę, ogieniek zapalę, popatrzę dookoła i tyle. a czczę pamięć raczej w innych miejscach. w tych, które kojarzą mi sie z tym człowiekiem, a nie w tych, na które każdy wczesniej czy później trafia.
PolubieniePolubienie
W pewnym sensie to odpowiednik kadzidełek, ryżu i płatków jaśminu na ołtarzyku dużo dalej na wschód. I to co dla nas jest cudną egzotyką, lokalnie może być równie kiczowate jak nasze plastikowe kwiatki i znicze w kształcie choinek… Może TU tylko trochę mniej wiary, w końcu to cywilizacja rozumu, logiki i… kultu pieniądza…
PolubieniePolubienie
Choć niezmiernie urzekają mnie równo skoszone trawniki poprzecinane jednakowymi białymi płytami made in USA…
PolubieniePolubienie
jak ktos po prostu lubi taki „styl” to ja nie mam nic przeciwko temu – wolna wola i wolny gust
ale jak ktos biega na cmentarz 5 razy dziennie li tylko i wylacznie, zeby podlac kwiatki, przestawic znicze i POKAZAC sie w nowym futrze to jakos mnie to mierzi….
PolubieniePolubienie
ja nie lubię „wypasionych” grobowców, ale …ludzie sa ludźmi i zawsze nimi będą. Zmarłym i tak wszystko jedno.
A propos tego, co alti rzekła – osobiście często przynoszę kwiaty i znicze na grób mamy. Bo bardzo lubiła kwiaty i ja chcę, żeby były chociaż na grobie. A światełko – żeby jaśniej było…
PolubieniePolubienie
mi chodzilo i pokazywanie sie, zeby sasiedzi widzieli, zeby mysleli jacy to wspaniali ludzie tak o groby bliskich dbaja… a w gruncie rzeczy… ehhhh…. (i mialam na mysli konkretny przyklad)
PolubieniePolubienie
Dlatego kocham stare opuszczone zaniedbane cmetarze.
Co do grających paskudztw to miałem gorzki posmak jak na cmentarzu grały pozytywki melodię Ich troje…
PolubieniePolubienie