Ale bym komuś przy…smażyła kotleta

Jeśli ktoś przez przypadek jeszcze nie wie kto jest największą gapą na świecie i dla kogo poniedziałkowe ranki są równie fartowne co miesięczny zapas puszek Whiskas dla wygłodzonego kota… tyle, że zamkniętych… to można już krzyknąć:

– Ja wiem! Ja wiem! Wybierz mnie! Ja wiem!

Otóż z pełną świadomością mogę się pod tym tekstem podpisać.
Nie dość, że w nocy śniła mi się mielonka (tak… mielonka… taka konserwowa) a nie lubię jej jak jasny gwint i rano wlazłam czystą, suchą skarpetką w kałużę (o której pamiętałam jeszcze wieczorem i miałam plan pamiętać o niej również rano, gdy wstanę) to jeszcze bardzo mądrze nie założyłam okularów i lazłam tak pół śpiąc przed siebie.

Mój pokażnych rozmiarów guz ma na imię Zenon.

Cóż… ponoć w każdej sytuacji należy szukać pozytywów… przynajmniej nie czuję się samotna 😉

6 uwag do wpisu “Ale bym komuś przy…smażyła kotleta

  1. byłaś już z zenonem?? nie kaszle??? a na kałużę trzeba uważać, sama wlazłam w pon ranek w jedną z nich.. ciekawy zbieg okoliczności, prawda;-P

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s