Byłam wczoraj na wernisażu artysty-fotografika Milana Davida w Galerii ZPAF na warszawskiej Starówce. W tym miejscu podziękowania dla Małej Jaszczurki za zaproszenie i towarzystwo (:)). Autor prac, Czech z pochodzenia i zamieszkania prócz fotografii robi także scenografie i projektuje teatralne kostiumy.
Skromny, cichy człowieczek, którego teatralne pasje da się zauważyć w czarno-białych obrazach był na tej uroczystości prawie niezauważalny. Człowiek nastawiony do sztuki z pokorą – nie mówił dużo, poproszony o okolicznościową ‚mówkę’ podziekował za możliwość pokazania swoich zdjęć, za przyjście i… tyle.
Co do prac. Cóż. Na 22 zdjęcia było tam kilka, które mnie urzekły. Przeważały portrety rzeźb nagrobnych, ogólnie sentymentalnie, nastrojowo, jesiennie, cmentarnie, choć było też kilka mocno ekspresyjnych zdjęć ze świata żywych.
Najdłużej zatrzymałam się przy fotografii pary uchwyconej w pełnym namiętności tańcu na tle bardzo ciekawej w fakturze ściany… do końca nie wiem czy to taniec czy tylko takie permanentne zatulenie… ale zadziałało bez pudła. Widać było tylko zarysy postaci kobiety, wyraźniej mężczyznę, układ rąk, dłonie i… jego twarz, wyrażającą całą masę emocji zamkniętych w jednym trzasku migawki. Piękne. Chciałabym kiedyś zrobić takie zdjęcie.
Najgorzej wspominam wizerunek tzw. prawdziwych artystów. Zbyt głośni ludzie zbyt bezsensownie machający rękami w zbyt rażący niezrozumieniem sposób. Przyszli, pokręcili się, wyżłopali wino, puścili w obieg kilka zdawkowych uwag, pozasępiali się sztucznie, poszli… pozostawiając mi w pamięci słowa znanej kazikowej piosenki…
Przykładowa pani, podstarzałość tuszująca krzykliwą w wymowie czerwienią poszarpanej twórczo spódnicy, postrzępioną asymetrycznie fryzurą i miną zdradzającą ignorancję sztuki i tematu wystawy. Zaplotkowana z jakąś napotkaną ‚przyjaciółką’ wyznała głośno, że ‚ona to wyznaje i ceni tylko taką sztukę co to się dobrze sprzedaje’… po czym dodała skwaszona:
– No tak, ładne to wszystko… tylko strasznie smutne… za smutne…
Fakt. Na cmentarzach powinni rozdawać kolorowe balony.
Tymbark na dziś – Dlaczego nic nie mówisz?
ale na cmentarzach naprawde (sprze)daja kolorowe balony… i obwarzanki… i wate cukrowa…
mnie to jakos nie bardzo…
PolubieniePolubienie
A ja troche rozumiem te pania. Zdjecia, pomniki, wiersze, obrazy.. uwazam, ze latwizna jest wywolac wzruszenie smutkiem, nieszczesciem, zlem, placzem, tesknota czy marzeniem, bo pelno tego wokol. Znacznie trudniej w wierszu zlapac radosc, pedzlem namalowac szczescie. Matka sztuki jest bol a ojcem cierpienie(?).
Artyste, ktorego ludzie chca kupowac chwile pozniej wrzuca sie do szuflady z napisem komercja, sztuka pozostaje to, co nie wydostaje sie z zadymionych piwnic pojedynczych wernisazy. I pominmy tu wplyw promcji.
A cmentarze, w kazdym razie katolickie, powinny byc radosne. Wszak smierc jest przejsciem do innego, lepszego swiata, a placz, ktory towarzyszy odejsciu kogos bliskiego jest cierpieniem podobnym do tego, ktory towarzyszy odejsciu kochanka do kogos innego, do kogos, z kim jest szczesliwszy niz z nami. Tak mowi religia, biblia.
Tylko czlowiek jest na to wszystko za slaby.
PolubieniePolubienie
wszystko fajnie tylko ta pani po prostu nie zrozumiala jednej rzeczy… ze ta wystawa miala byc smutna i ona miala przedstawiac te cmenterne rzezby
ps. mnie tez to jakos nie tego…
PolubieniePolubienie
No chyba ze tak. Ale ja nie znalam tematu wernisazu, co pozwolilo mi na wypowiedz btw.
PolubieniePolubienie
wernisaze czesto bywaja jarmarkami proznosci… i spotykaja sie tam bardzo rozne indywidua… niezly temat do obserwacji i badan.
PolubieniePolubienie
dlatego się nie chodzi na wystawę w dniu jej otwarcia.
no chyba, że się chce człowiek wińska ożłopać…
PolubieniePolubienie
ja tam nie żłopałam – dbam o nerki a alkoholu na razie im nie trzeba
PolubieniePolubienie
ależ sobie ucztę duchową sprawiłaś, Bajko. nie znoszę wernisaży, uroczystych otwarć i takich tam. zewsząd bombardują jedynie słuszne opinie, aż się scyzor w torebce sam otwiera.
PolubieniePolubienie
dokładnie 😉 cale szczescie ze wystawa byla dobra
PolubieniePolubienie
a moze gdyby autor prac uslyszal wypowiedz tej pani.. Moze slowa, ktore rzucila bez zastanowienia, stalyby sie dla niego wyzwaniem, odszedlby od grobow, cierpienia, stagnacji, peanow na czesc smutku i zaczalby tworzyc cos zupelnie nowego, innego niz wszyscy? hmm?
PolubieniePolubienie
mozliwe ale wiesz Pechutka on i tak tworzy cos innego niz wszyscy, swietne sa te jego zdjecia… calkiem jakby zycie nadawal pomnikom… i piekne te portrety sa…
PolubieniePolubienie
wierze.. ale powiedz mi, po co sztuce tyle smutku? Chcialabym, zeby zachowywala jakies proporcje w przekazie. Nie wiem, moze w moim przypadku to nadempatia, ale strasznie garbi mnie smierc czy przestraszone oczy patrzace z fotografii (te nr 1 z world press foto sprzed trzech lat, ale kazde inne tez); smutny obraz mnie przytlacza, odbiera sile. Dlatego trzymam sie z daleka od poezji czy fotografii wspolczesnej-zastepuja mi to klatki filmu o codziennosci, ktorej juz nie moge sobie darowac, bo i tak jest. Rozumiesz? Rozumiesz.
PolubieniePolubienie
rozumiem
:*
PolubieniePolubienie
a toni bler wyszedł ze szpitala. byłam w london i nie wiedziałam ze szef w szpitalu:/
PolubieniePolubienie
a toni bler wyszedł ze szpitala. byłam w london i nie wiedziałam ze szef w szpitalu:/
PolubieniePolubienie
Artysta nie równy artyście. Jeden tworzy czysto komercyjnie, a inny bo chce coś przekazać. Było smutno ponieważ tak miało być…
PolubieniePolubienie
Prostytutkami są prędzej dziennikarze, lekarze i politycy…
PolubieniePolubienie
Bury – oni to sa rasowe call-girl 😉
PolubieniePolubienie
a fryzura to było coś w rodzaju wkurzonej przepiórki czy coś w rodzaju połowicznie ogolonego pawia?
Bo jak paw to ta pani jest ARTYCHA i ma pełne porawo tak mówić:))
PolubieniePolubienie