Wizualnie…
Z ciekawością spojrzałam na półkę w księgarni.
Wszędzie ten sam poradnikowy chłam. Z rzadka widzę coś interesującego w moim ulubionym regale. No chyba, że patrzę pod Horney… ale tu już nic nowego nie będzie niestety.
Ale ale… coś jednak przykuło moją uwagę…
Książka o tytule ‚ZDROWE PICIE ŹRÓDŁEM ZDROWIA’ chcąc nie chcąc musiała wywołać uśmiech 😉
Rodacy! Jak pić to zdrowo!
Wizualnie-kinowo?
‚Osadę’ warto zobaczyć dla jednej jedynej sceny… jak kto obejrzy to będzie wiedział o czym mówię. Nóż… to taka mała podpowiedź. Poza tym film ten odebrałam bardziej muzycznie – ukłony dla przeplatających się z (naprawdę miłymi memu uchu) dźwiękami obrazów. Niektóre ujęcia kapitalne. Poza tym kiszka bo miało wyjść chyba co innego. Wyszło co wyszło. Ale z punktu widzenia psychologii i socjologii świetne studium manipulacji. Thriller z tego jak z koziego tyłka armata.
Tyle.
‚Ławeczka’ jakoś mi ‚wali’ komerchą dla niby-elit… Albo Gutek się stacza albo ja zdziadziałam. Poczekam. Popatrzę.
Ze smaczków muzycznych…
Ucieszył mnie (i może nie tylko mnie) fakt, że Dywizja Kot postanowiła wydać dwupłytowy album Farben Lehre ‚Insekty/Zdrada’… miło 😉
Poza tym raczę się nadal Soulfly’em na zmianę z Audioslave i nowym singlem KORN… czasem myślę, że mam bardzo przyjemną pracę… ale to tylko w godzinach wieczornych, kiedy w biurze pusto i głucho a u mnie na słuchawkach stado decybeli goni basy…
Tia 😉
No i ‚ta trawa to murawa’
Zmysłowo – węchowo…
W ramach walki z zewsząd atakującym przeziębieniem i dołkiem poglądowo-przyglądowo-przeglądowo-wyglądowo-przestrzennym wlazłam do Iwroszera.
A jak już wlazłam to wyleźć nie mogłam (całkiem po babsku… tak wstydzę się, wstydzę okrutnie 😉 mea culpa i w ogóle pobiczuję się w najbliższym wolnym terminie pokrzywą). Iwroszer bowiem moi drodzy zrobił mi wspaniały prezent i obchodzi sobie urodziny. Swoje nie moje ale zawsze 😉
Zanabyłam zatem zapach bzu co to mi się skończył był czas temu niedawny i… całkiem nowy, odlotowy, zmysłowy, nozdrzowo apetyczny, eteryczny, mniamuśny i fikuśny flakon… hmmm…
Pachnę dziś pysznie soczystą gruszką…
Jak słoneczne letnie popołudnie w ogrodzie pod koniec sierpnia.
Mniam 😉
A na deser dwie krótkie czytanki (kolejność obowiązkowa):
pierwsza i druga
Tymbark na dziś – Postaw kropkę nad i…
Nie mo-mo-mo-mo-gę sko-ko-ko-komentować, bo właśnie-nie-nie potknęłam się-się na my-my-dełku YR i wy-wy-wybiłam so-so-sobie żuchwę…eeeeeeee…
————–
(Z ostatniej chwili: podobno już trzy osoby trafiły dzisiaj do szpitala z powodu tzw. ślizgu na mydle)
PolubieniePolubienie
nowa dyscyplina olimpijska? 😉
PolubieniePolubienie
Stara jak… mydło. ;0)
PolubieniePolubienie
no to dla niektorych calkie nowa a moze i jeszcze nie odkryta… wystarczy sie przejechac autobusem 😉
PolubieniePolubienie
No tak. Argument komunikacji miejskiej jest nie do obalenia. ;0)
PolubieniePolubienie
No tak. Argument komunikacji miejskiej jest nie do obalenia. ;0)
PolubieniePolubienie
…ulęgałka hehehe ;P
PolubieniePolubienie
klapsa?? ;))
PolubieniePolubienie
…w ramach samobiczowania jak w notce obiecujesz ;P
PolubieniePolubienie
biczowanie biczowaniem a sieknac z liscia zawsze moge 😉 reflektujesz? 😉
PolubieniePolubienie
Podzielam zdanie co do „Osady”, Bajek.
PolubieniePolubienie
A czytanki mnie zabiły :-DDDDD
PolubieniePolubienie
Bogdan mówi Bankowy… Bajek mówi Dzięks ;))
PolubieniePolubienie
No wiesz Bike, przyznam, że nie rozumię co to znaczy sieknąć z liścia. Na wszelki wypadek nie reflektuję 😉 Może mi to jakoś wytłumaczysz tutaj lub na priv.
PolubieniePolubienie
sieknąć z liścia = otwartą uniesioną dłoń odwieźć od tułowia, wykonać lekki zamach a następnie zetknąć ją z powierzchnią twarzy przeciwnika (towarzyszy temu zwyczajowo specyficzny dźwięk imitujący klaśnięcie)
PolubieniePolubienie
sieknąć z liścia = przełożyć przeciwnika przez kolano, obnażyć, otwartą uniesioną dłoń odwieść od tułowia, wykonać lekki zamach a następnie zetknąć ją z powierzchnią wypiętej częśći ciała przeciwnika (towarzyszy temu zwyczajowo specyficzny dźwięk imitujący klaśnięcie)
PolubieniePolubienie
nie… tylko w dziób
PolubieniePolubienie