Niedzielne wczesne popołudnie.
Bajka sztafirująca się okolicznościowo przed lustrem napotyka badawcze rodzicielskie spojrzenie z natury tych strategicznych ‚hę?’.
Między jednym a drugim przejazdem szczotki przez uwłosienie głowne, co by zmienić trochę imydż z ‚piorun dupnął w rabarbar’ w coś bardziej cywilizowanego (styl wierzby płaczącej, Świtezianka albo inna topielica), powietrze zakłóca kolejne badawcze spojrzenie + znacząco uniesiona lewa brew.
W wolnym tłumaczeniu taka konfiguracja oznacza daleko posuniętą troskę wypływającą ze szczerego serca wraz z uczuciem wielkiej odpowiedzialności za losy potomka. W szybkim tłumaczeniu oznacza to ‚ciekawość mnie zżera więc powiedz do cholery co, z kim, gdzie i dlaczego??’.
Nie reaguję. Udaję kandydatkę do wyborów Miss Czegośtam. One zawsze korzystają z atrofii mózgu więc i ja mogę sobie pozwolić na total bałałajka szoł i w ramach akcji ‚śpiewam, tańczę, stepuję, chcę zrobić karierę biznesłoman na Seszelach i walczyć o pokój na świecie a w międzyczasie wyjść bogato za mąż i mieć gromadkę klonów na ranczo w Arizonie’ uśmiechnąć się promiennie acz debilnie i walnąć jakieś powłóczyste spojrzenie z serii ‚nic nie rozumieć ale fajno jest, mryg, mryg’.
Niestety mam do czynienia z rodzicielem własnym – gdzieniegdzie ojcem zwanym, który co prawda już oswojony i wychowany w miarę przyzwoicie przez te lata trudnego dojrzewania przez mła osobiście, ale pewnych rzeczy mu się nie wciśnie nawet przez lejek bezpośredni.
Lejek bezpośredni, czyli uśmiech numer 5 + minka aniołka w ziemskim ciele + rzęs trzepot znaczący, działał na Zdzicha jakieś dwie dekady temu, kiedy to każdy wybryk można było zatuszować wrodzonym czarem i wdziękiem a zamiast bury od Mamuta dostać jeszcze złotówkę na lody od Zdzicha ‚co by jej z oczu zejść czym prędzej’.
Teraz to nie działa. Nie wiem czy czar i wdzięk mi się przytępił, czy też jemu mechanizmy obronne się wykształciły przez te lata ale ‚se ne da – pach pach’ i już.
Po drugim badawczym spojrzeniu mówiącym ‚hę?’ i okolicznościowym chrząknięciu Zdzich przemówił:
Zdzich – Wychodzisz? – padło pytanie strategiczne numer 1
Ja – Nie. Stoję przed lustrem i się czeszę 😉 – odparłam zgodnie z prawdą
Zdzich – A potem wyjdziesz? – nie dawał za wygraną
Ja – Dokładnie – zauważyłam trzeźwo – Po założeniu butów i kurtki.
Zdzich – Tak się patrzę, bo zazwyczaj się nie czeszesz – złośliwiec wziął górę
Ja – Zazwyczaj mnie nie widzisz jak się czeszę, bo albo śpię, albo mnie nie ma – złośliwce są dziedziczne
Zdzich – No tak. Zapomniałem już jak to jest jak tu mieszkasz – i lubią ze sobą konwersować
Ja – Zostawiam szczoteczkę do zębów 😉 Masz szansę sobie przypomnieć – bardzo lubią
Zdzich – Zanim cię znów gdzieś pogna na dwa lata? 😉 – oj tak
Ja – Na razie się nie spieszę – ćwierknęłam pogodnie odkładając szczotkę
Zdzich – A jak było na koncercie? – wykazał nagłe zainteresowanie Kultem mój rodziciel
Ja – Jak zawsze. Świetnie. – bo trudno żeby na koncercie Kultu nie było fajnie
Ubieram się…
Zdzich – O której będziesz? – pytanie strategiczne numer 2 zadawane przez ojca swojej 25-letniej córce
Ja – Nie wiem. Jak przyjdę to ci powiem 😉 – 25-letnia córka zawsze odpowiada to samo
Zdzich – Tylko się nie spóźnij 😉
Ja – Postaram się.
Zdzich – To baw się dobrze i korzystaj ile możesz… potem będziesz już za stara. – walnął z grubej rury
Ja – No dzięki 😉 – zaśmiałam się na myśl o tym o jakiej to randce myśli Zdzich
Zdzich – Zawsze do usług. Trzeba używać życia póki się da. – wujek dobra rada zawsze na posterunku
Ja – Jadę na spotkanie z Halką – wyjaśniłam
Zdzich – Nooo… to tym bardziej 😉
Ach ten Zdzich 😉
Miłego dnia
widze, ze rowniez dysponujesz modelem ojca o wdziecznej nazwie ‚inwigilator’… niestety moj takze uodpornil sie po latach na bakterie moich wymowek…
PolubieniePolubienie
no wlasnie jak dotad moj rodziciel nie wlaczal ten opcji ale jak widac kazdemu sie zmienia
PolubieniePolubienie
fany fany ten twój Zdzich:P
PolubieniePolubienie