Spotkania przy sztalugach

Pierwsze zajęcia na warsztatach plastycznych. Nauka rysunku i malarstwa. Nie cierpię na nadmiar czasu i cykora mam strasznego, bo to nigdy nie wiadomo co mi karzą robić ale idę. Obiecałam towarzyszyć Gosi. Nic mnie to nie kosztuje… no może poza utratą złudzeń 😉
Wieje i sypie z nieba jakąś zmarzniętą breją ale jesteśmy twarde. Idziemy.
Starówka. Cafe Manekin. Wspinamy się na czwarte piętro po krętych drewnianych schodkach, które klaustrofobicznie ostrzegają, że mam jeszcze szansę przemyśleć czy aby na pewno wiem gdzie sie pcham. Urok tego miejsca przyprawia o zawrót głowy. Wszystko jak z legendy o złotej kaczce. Mury, podłogi, sufity, okna – wszystko jakby z innej, bardziej urodziwej epoki. Na poddaszu skrzypnęły drzwi. Wchodzimy do środka. Pracownia co się zowie. Ciasno, duszno i… malowniczo. Trzy osoby przy sztalugach. Modelka pozuje na krześle pod oknem (ubrana… żeby nie było niedomówień). Na ścianach szkice i malarskie wizje dawnych uczniów. Rozglądamy się niepewnie po czym decydujemy się poczekać na prowadzącego. Siadamy na zydelkach i przyglądamy się kolejnym etapom pracy nad obrazem człowieka. Każda z trzech osób wybrała inny styl i formę. Facet z ołówkiem przyprawia mnie o zawrót głowy. A raczej to co rysuje. Może nie jest to świetna praca ale i tak wystarczy by poczuć się lekko nie na miejscu. Przez głowę przebiega mi krótkie ‚oni są naprawdę dobrzy… co Ty tu robisz’ ale zostaję. Przyszłam tu po to, by się czegoś nauczyć a nie dołować, że innym wychodzi lepiej. Nie wyglądali na nowicjuszy. My wręcz przeciwnie. Zauważyłam dziewczynę malującą farbami zielone paski. ‚Dobra nasza’ – myślę sobie, bo paski to akurat malować potrafię. Moja radość nie trwała jednak zbyt długo, bo po chwili dziewczyna domalowała do pasków całą resztę postaci. To już gorzej ale tez nie beznadziejnie – dam radę. Niektórzy twierdzili i twierdzą nadal, że mam talent i świetnie rysuję i maluję… Szkoda tylko, że zawsze w takich chwilach o tym zapominam albo wydaje mi się, że moje prace oceniał Polski Związek Niewidomych. Dłużej jednak martwić się nie mogłam, bo przyszedł pan prowadzący zajęcia i musiałyśmy wziąć się do roboty. Usiadłyśmy więc przed martwą naturą – wydawało nam się to na początek łatwiejsze niż postać na krześle. Martwa nie była jednak skora do współpracy i broniła się przed uwiecznieniem fałdami materii, krągłościami butelek i komplikacjami krzywizn starodawnego czajnika, że o gazetach i książkach w malowniczim nieładzie rzuconych nie wspomnę. Na nic zdały się nasze westchnienia. Pozostała martwa i pełna światłocienia.
Ja miałam tylko godzinę, więc dużo nie narysowałam ale Gosia została dłużej. O siódmej dałam dyla z pracowni i pognałam na wigilię w klubie nurkowym, na którą byłam już spóźniona.
Rysunek wyrzuciłam do najbliższego kosza. Nie spodobał mi się. Może za tydzień pójdzie mi lepiej…

Bajka walcząca

27 uwag do wpisu “Spotkania przy sztalugach

  1. Biko … jeżeli z Bike jest zodiakalny bliźniaczek, to to normalne…
    Ja też tak mam ! :-))
    A już myślałem, że chociaż w rysowaniu jestem od niej lepszy, ale coś mi się widzi, że to tylko mrzonki … :-)))

    Polubienie

  2. Bajka nie poznaję Cię, rysowanie, śpiew.. mniam mniam! Brawo! Cieszę się! Naprawdę się cieszę! A tak w ogóle to nie znalazłabyś czasu na małą kawę w moim towarzystwie, jakoś jeszcze przed świętami??

    Polubienie

  3. Aniu! Ale fajnie! Ja tez zawsze chcialam, ale jedyne co znalazłam to kurs rysunku na wydziale Architektury PW za gore kasy.
    Niestety poniedzialki mam juz zajete ale moze w przyszłym semestrze. Napisz prosze czy zwykla sredniorysujaca osoba tez sie nadaje?

    ps
    nie wiedziałam ze rysujesz ??:)

    Polubienie

  4. Baśce cieżko byłoby mnie ‚nie poznać’ – zawsze mialam mase zajec na głowie a my w sumie zbyt krotko sie znamy by mogla wiedziec o mnie wiecej niz to co widac raz na miesiac ;)))
    aha i sredniorysujaca osoba to wlasnie ja wiec jak najbardziej sie nadajesz Aniu 😉

    Polubienie

  5. I tak kazdego z ulicy przyjmuja?? Bez niczego?
    Bo ja juz raz tak do choru jednego;) sie zapisalam i pozniej same tylko stresy z tego powodu:( A Hal za scianą siedzi i juz mi dawno mowila ze Ty sie tam wybierasz ale jakos nie pytałam….

    Polubienie

  6. ja tez nie umiem malowac ale nie przejmuje sie tym, od kiedy facet na wykladzie z fizy narysowal prostokąt i powiedział: to jest koń w formie blokowej
    gdybys widziała jaki piekny rumak mu wyszedł 🙂

    Polubienie

  7. Oooo! O śpiewach jeszcze zapomniałem. :)) Normalnie kobieta renesansu. 🙂

    To dobry pomysł sasiad84 z tymi formami blokowymi. W takich formach to może i ja mógłbym rysować. :))
    Oto próbka mojej twórczości. Co powiecie? Mogę rysować? 🙂

    | |
    _

    Polubienie

  8. Aniu – nie wiem czy każdego ale specjalnych obostrzen nie ma – mnie na sile zaciagnela kolezanka, musisz przyniesc jakies swoje prace (moze byc z zamierzchlej przeszlosci), duzy bialy karton i miekki olowek (najlepiej B4-8) i jedziemy ;))
    Baśka – kawa się nadawa lecz gorzała szybciej działa…
    Wszyscy bez wyjatku – kazdego da sie nauczyc technik rysunku i malarstwa – to jest rzemioslo wiec wyuczalne jak najbardziej a jesli do tego odkryjemy w sobie jakis talent – tym lepiej
    ps. abstrakcje swieca triumfy na wystawach pomysl o tym Biko ;))

    Polubienie

  9. Biko – jaka kobieta renesansu?? nie jestem jeszcze takla stara ;))

    a kolejnosc to bylaby chyba taka: motocykle, psychologia, poezja i inne pisarzenie, książki, śpiew i muzyka, fotografia, taniec, malarstwo/rysunek, sport (aerobic znaczy sie i nurkowanie – w przyszłości)
    jeszcze pewnie sporo pominelam ;))

    Polubienie

  10. Bajka to idealna kandydatka na żonę:vide moja ukochana ramota „Duma i uprzedzenie”-spiewa,maluje,rysuje,gra,haftuje,czyta,pisze i w ogóle…
    Staropanieństwo jej nie grozi zatem ;-)))

    Polubienie

  11. ach, te martwe natury pełne zagadkowych spojrzeń, te cienie co urosły z drobnych niuansów, te bliki na błyszczącej powierzchni czajnika, jak to wszystko uchwycić, jak zamknąć w ruchu dłoni, jak znaleźć ten jedyny kolor spośród miliona możliwych odcieni…trudna zabawa, ale fascynująca…szkoda, ze już tak mało mam na to czasu:(

    Polubienie

  12. Ty knypie jeden, co sie do mnie nie odzywasz ino Ci sie malowanek zachciewa, ha?
    Ja Ci juz kurna pokoże cobyś se nie myślała, że se gupoty robić możesz kędy tu ważniejsze czekajo rzeczy do rubienia. Za medytacyje sie zabirej i ciało i umysła ćwic a rychło zdrowa bedziesz jakoć powiadam.

    Polubienie

  13. a kolejnosc to bylaby chyba taka: motocykle, psychologia, poezja i inne pisarzenie, książki, śpiew i muzyka, fotografia, taniec, malarstwo/rysunek, sport (aerobic znaczy sie i nurkowanie – w przyszłości)

    oj oj Aniu – ja bliźniak jestem…ale normalnie uszy po sobie położylam..motocykle kocham, ale musze z bratem jeździć..dopiero w marcu będę mieć prawko (jak dobrze pójdzie)…a tak to w mojej głowie chyba LEŃ i BEZTALENCIE rządzą he he he 🙂 szkoda, że nie umiem walczyć o pasje jak Ty jak coś mi nie wychodzi dość dobrze to rzucam w cholerę…a przecież praktyka czyni mistrza…

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do M. Anuluj pisanie odpowiedzi