Una sola volta

Jachu nie żyje…

Do końca miałam nadzieję, że się odnajdzie, że da znak, że będę go mogła od góry do dołu za to wszystko opierdolić bo świat postawił na nogi, bo żeśmy się wszyscy martwili. Tego smutnego scenariusza w ogóle nie brałam pod uwagę. Więc jak to tak.

Przecież jeszcze nie tak dawno jeszcze pyskowaliśmy sobie wzajem na gg, czyja racja na wierzchu a potem sms, że życie jednak jest w porządku. A teraz? Teraz od pewnego czasu "nie ma takiego numeru". Ale jeszcze miałam nadzieję. Wszyscy mieliśmy. Byłam pewna, że wróci i mu wygarnę. Przecież.

2 czerwca o godzinie 14.00 na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie będzie można się pożegnać.

Nie umiem napisać nic mądrego.

Przykro mi. Jak cholera.

Wchodzę na te blogi, widzę te szablony, nie wiem, nie ogarniam.

Popieprzone to wszystko.

Był sobie człowiek.

😦