Jedno oko na Maroko

Wszystko wskazuje na to, że polecimy.

Znaczy nawet jakby nie wskazywało, to byśmy polecieli ale ze wskazaniem jakby łatwiej.
Młody nie gorączkuje, złazi Mu za to obficie skóra z brody. Łuszczy się niczym cerkiewna ikona.
A ja ochrypłam i kaszlę. Od piątku w nocy zaś jadę na antybiotyku. O!
Taki oto zestaw bakteryjno-wirusowy wywieziemy stąd do Zamorza.
Niech mają.

Właściwie to całkowicie straciłam głos i tylko szeptem porozumiewam się z otoczeniem zewnętrznym.

Jeśli media ogólnoświatowe doniosą o szalonych matkach wiozących chore Dzieci za granicę, w tym jednej perwersyjnie szepczącej, to znaczy, że zostałyśmy sławne i prawdopodobnie urlopik nam się nieco przedłuży.

Ile mi grozi za przemyt bronchitu?
Bo nie jestem pewna czy nie bardziej opłacają się galopujące suchoty?
Jeszcze się zastanowię.

Tymczasem bawcie się dobrze.
I nie sikajcie pod dywan.