Już o tym pisałam, ale…
Krytykujemy fakt, że w krajach arabskich kobiety traktuje się przedmiotowo, że w hierarchii stoją niżej niż zwierzęta użytkowe, że nie daje im się żadnych praw, że są całkowicie zależne etc.
Czy naprawdę tak cudownie odmiennie jest u nas? Serio?
Wybór semantycznie jest chyba blisko wolnej woli. Spora, jak się okazuje, część ludzi wierzy oczywiście w wolną wolę i jej przyległości, nie widząc jednocześnie, że wybór nie równa się nakazowi czy obowiązkowi. Wybór nie oznacza, że musisz. Oznacza, że możesz. I że potem będziesz żył ze wszystkimi konsekwencjami tej decyzji. Ale dobrze byłoby żebyś sam zdecydował, człowieku. Prawda?
Do tego przydałby się wybór.
To takie słowo w słowniku pod literą W.
Ale jestem kobietą w Polsce, a tu kobiety nie mają równych praw i odbiera im się możliwość wyboru. Również tym, które dorosłość mają jeszcze daleko przed sobą. Średniowiecze i mrok.
Tu przenieśmy się myślami w świat idealny, w którym nie ma śmiertelnie chorych dzieci, żadna ciąża nie zagraża życiu kobiety, a zjawisko gwałtu w ogóle nie istnieje. Tak, tam jest super.
Czy jesteś pewien, że tam jesteś?
Wkurzam się, że muszę walczyć o swoje prawa.
Wkurzam się, że ktoś ciągle chce podejmować decyzje dotyczące mojego życia i życia moich bliskich za mnie i za nich.
Wkurzam się, że dla takiej masy ludzi to, że masz wybór, jest jednoznaczne z tym, że na pewno to zrobisz. A prawo do aborcji oznacza, że teraz wszystkie kobiety będą płodzić sobie dzieci na potęgę (same!) tylko po to, by je potem z upodobaniem mordować. I generalnie wszystkie zaczniemy się puszczać, bo przecież to takie zero-jedynkowe. Jedyne, co mi puszcza, to hamulce jak słyszę tego typu opinie.
Wkurzam się.
Idę! A Wy?
#czarnypiątek #czarnabajka #strajkkobiet