Dziesiąta muza

Igo, kinoman z gatunku zapalczywych, na sobotę umówił się z Halutą do kina.

Umówił się w poprzedni weekend, w związku z powyższym od poniedziałku gnębił mnie pytaniem, czy Ciocia Magda coś napisała i czy na pewno pójdą do kina, bo On jakby co, jest już w blokach. Wtorek zignorowałam. We środę i czwartek od tłumaczenia, że istnieje życie pozakomórkowe i ludzie mają pracę, sen, obiad, inne plany i niekoniecznie dzwonią czy piszą każdego dnia, rozbolała mnie szczęka.

W piątek po szkole naszykował sobie ubranie, oczywiście bluza z Lordem Vaderem, jakże by inaczej. Wieczorem dorzucił również skarpety z motywem Star Wars. Przed snem kazał się obudzić o szóstej rano i w nocy zaatakować Ciotkę jeszcze ze dwoma wiadomościami, czy aby na pewno Ciotka pamięta. Litościwie oszczędziłam Hal esemesów a młodemu poleciłam, że ma natentychmiast spać albo z seansu wyrzucą go za chrapanie.

W sobotę prawie zniósł jajo.
Magda miała przyjechać ok 13, więc już o 10 był umyty, pachnący, ubrany, z ułożoną przed lustrem fryzurą i biegał od okna do okna. Gdy Haluta w końcu przybyła, Igo był już nieprzytomny z radości i szczęśliwy jak dzika świnia w obierkach.

Umówmy się, to nie jest dziecko, które chodzi do kina raz w roku, a z rozrywek ma jeno pielenie grządek, haft na tamborku i nucenie psalmów o poranku. To klasyczny jedenastolatek z fochem na obliczu, gdy chcemy gdzieś iść, bo On akturat zawsze ma inne plany. Ogólnie rodzice zaczynają już pomału go nużyć. Każą mu się uczyć, sprawdzają czy odrobił lekcje i bez sensu łażą na wywiadówki, jakby doprawdy było po co. Przecież niczego nowego się nie dowiedzą. A już na pewno niczego, czego chcieliby się dowiedzieć.

Tymczasem najwyraźniej kino z Ciotką wygrywa we wszystkich rankingach. Śmiem przypuszczać, że z Ciocią Halką nawet grabienie liści, czy wynoszenie śmieci to przednia zabawa.

Rozważam namówienie Haluty by trochę z nami pomieszkała. Wszystkie moje prośby i polecenia byłyby wykonane w podskokach i jeszcze mogłybyśmy jak za dawnych czasów pogadać do rana przy winie. Pytanie tylko, co Książę Małżonek na dwa nietrzeźwe trupy w kaloszach dokoptowane do dotychczasowej i tak rozrabiającej trzódki.

Jedna uwaga do wpisu “Dziesiąta muza

  1. Bajeczko bo z Ciotkami tymi fajnymi to można pluć i łapać a i tak będzie fajowo. Sama byłam taką Ciocią, która zabierała latorośl do McDonalda, kina, cyrku i na różne imprezy, za co rodzice szczęśliwi, że pozbyli się trzódki z domu dziękowali mi dozgonnie. A ja się z nimi świetnie bawiłam. Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~Rinka Anuluj pisanie odpowiedzi