00:45

Dzieci śpią i wyglądają jak małe słodkie aniołki. Rzeczywistość pokazuje, że to jak ktoś wygląda we śnie nijak się ma do faktu, czy jest ostatnim bydlęciem i dziadem cmentarnym, czy też nie.

Śpią te moje dziateczki aż cisza dźwięczy w uszach. Nader rzadkie zjawisko.

O! Teraz powinnam ich obudzić, zażądać mleczka, przytulenia, towarzystwa do siedzenia na nocniku w łazience, Przygód Kota Filemona na płycie, wspólnego układania puzzli i bagietki z serem albo takiego jogurtu, którego akurat jako jedynego nie ma w lodówce.

A to wszystko w odstępach dziesięciominutowych, żeby na krótką chwilę zdążyli wrócić do łóżek i się tym faktem ucieszyć.

Powinnam.

Oni mi tak robią codziennie bladym świtem. Moja rozespana faza REM ma już nerwowe tiki.

Tymczasem otulam kołdrą, głaszczę po głowach,  przykrywam wystające stópki i stopy. Kosmyk niesforny ogarniam. Całuję w czoła trzy.

I ostatnia wyłączam lampki.

5 uwag do wpisu “00:45

  1. Ojj… to takie urocze! Ja każdego ranka mam ochotę zakneblować wszystkich mieszkańców i zdrzemnąć się parę minut dłużej. Wieczorem za to mogłabym patrzeć bez końca na małą buźkę wystającą zza kolorowej kołderki i męża przewracającego się z boku na bok i szukającego dogodnej pozycji do snu… Wszystko po to by rano znów opanowywać nerwy zanim wstanę z łóżka 🙂

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~Witura Anuluj pisanie odpowiedzi