Dziś na treningu poprosiłyśmy instruktorkę o włączenie klimatyzacji. Już wiosna, chętnych na ćwiczenia zrobiło się więcej a powietrza na sali niestety nie.
Włączyła, owszem… gorący nawiew. Bo jej się guziczki pomyliły. A potem przez całe zajęcia nie można było tego zmienić.
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Po godzinnej saunie (!) ze stepem i sztangami w przysiadach, padach, wykrokach i przeskokach wracałam do domu mokra i purpurowa, z rozwianym włosem i wywieszonym na wiatr językiem. Stanik powiewał mi radośnie ciągnąc się za torbą, butów nie zawiązałam, bo uznałam to za oczywistą stratę czasu oraz trochę nie mogłam się schylić i ogólnie byłam jak z żurnala. Żywcem i bez obróbki graficznej. Nawet efekt czerwonych oczu pozostał. Haute couture szalonego projektanta z tachykardią. I wieloma nałogami.
Z pewnością kilku mijanym osobom przemknęła przez myśl wątpliwość, czy aby jestem szczepiona, czy też czeka ich seria bolesnych zastrzyków w brzuch. Oraz czy rzucę się im do gardła czy będę chciała porozmawiać o Bogu.
Na szczęście nikt nie wezwał ekopatrolu, straży miejskiej, ani Greenpeace. Może dlatego, że najbliższy akwen wodny to Wisła a tam niewielkie szanse na wieloryba. Gdyby jakiś uciekł i to tak hojnie obdarzony wścieklizną, z pewnością trąbiłyby o tym wszystkie media.
Musiałam zatem być po prostu kobietą wracającą z treningu.
haha ;p przed drugą ciążą chodziłam na zumbę i z pewnością wyglądałam tak samo za każdym razem jak wracałam do domu. Mimo wszystko zawsze z uśmiechem na twarzy i poczuciem, że zrobiłam coś tylko dla siebie!!! 🙂
PolubieniePolubienie
Och wyobraźnio moja! 😀
PolubieniePolubienie
A ja widzę dobre strony tej sytuacji! I Ty też powinnaś ich trochę poszukać zamiast wciąż narzekać. W większej temperaturze więcej się spociłaś i więcej spaliłaś, ot i cała filozofia! A to chyba dobrze, prawda?
Wiosna jest – więcej optymizmu! 🙂
Pozdrawiam,
Justyna
PolubieniePolubienie
)))))))))))))) się ubawiłam,
piszesz doprawdy soczyście z dużym dystansem do siebie ))
co uwielbiam. Nie nazywam tego brakiem optymizm czy narzekaniem
w przeciwieństwie…
pozdrawiam wiosennie-srennie z zaćmieniem słońca w tle
PolubieniePolubienie
Diagnoza po przeczytaniu: brak niedotlenienia:) co najwyżej lekkie zaćmienie…
PolubieniePolubienie
Oesu. Ale przypomina mi się, że jest taka odmiana jogi, którą koniecznie trzeba ćwiczyć przynajmniej w 40 stopniach gorączki. Może zatem pani celowo pomyliła guziczki? ;>
PolubieniePolubienie
Z jogą u mnie jak z brukselką. Wiem, że zdrowa i co z tego. Nie przepadam.
PolubieniePolubienie