Lena, 10 miesięcy

Odnotowano całkiem świeżą dolną jedynkę. Prawą. Jak na pierwszy ząb chyba klasycznie. Pozostałe trzy czają się chyba na najbliższe dni.

image

image

Humor rekonwalescentce dopisuje. Jutro ostatnie dawki antybiotyku. Każdy by się cieszył w tej sytuacji.

image

Stara się robi.
Za chwilę rok, potem pięć i osiemnaście.

Czy wspominałam już, że Książę Małżonek źle znosi wzmianki o ewentualnych narzeczonych? No, to źle. Strach się bać co odwinie gdy Młoda faktycznie przywlecze jakieś indywiduum i przedstawi, że to jej laf. Oczyma wyobraźni widzę go galopującego po podwórku z tym wielkim drągiem, co to się nie mogę doprosić żeby porąbał na ognisko.

W ogóle dorastanie dzieci to mam wrażenie temat rzeka. Taka delta Mekongu z krokodylami niekoniecznie w charakterze drogich torebek i zgrają jadowitych węży czyhających na niczego nieświadomych śmiałków. Tabletki na serce Księcia Małżonka mogą nie wystarczyć. Zwłaszcza dla nas obojga na tyle dzieci. Muszę jednak zdobyć ten paralizator. Od razu będę spać spokojniej.

2 uwagi do wpisu “Lena, 10 miesięcy

Dodaj odpowiedź do ~ona3569 Anuluj pisanie odpowiedzi