Jan przechodzi załamanie nerwowe, gdyż Majeczka zaniemogła i nie chodzi do przedszkola. On jest wierny jak papużek nierozłączek i odmawia nawet deseru.
Igor przechodzi załamanie nerwowe w co drugim bezpośrednim kontakcie, gdyż albowiem nikt go nie rozumie, oraz nie pozwalamy mu poświęcić się wyłącznie piłce nożnej i wywieramy nacisk na jakąś tam przereklamowaną edukację. Pffff. Też coś doprawdy.
Lena przechodzi załamanie nerwowe gdyż jest głodna i ma katar, ergo oddychać musi, a jeść nie może.
Ja przechodzę z pokoju do łazienki z naręczem ciuchów, z łazienki do kuchni z zapomnianym kubkiem, z kuchni w czwarty wymiar. Ze spokojem. Gdyż jestem zen i już się dziś wydarłam przy lekcjach, więc nie mam siły ani czynnej krtani.
Zen. Lotos. Jezioro.
Cholera! Namoczyłam pranie! Rano!
W przyszłym tygodniu Książę Małżonek wyrusza na tydzień zagramanicę.
Chyba będę potrzebowała wiadra melisy.
I jednak kupię ten młot murarski w Castoramie.
#zarazodwioząmniedotworek
Powtarzaj sobie KOCHAM ICH KOCHAM ICH KOCHAM ICH i tak cholera cały dzień żeby ich nie rozszarpać 🙂
PolubieniePolubienie
W myśl zasady, że coś wypowiedziane tysiąc razy staje się prawdą? 😉
PolubieniePolubienie
Na odetkanie noska polecam hipertoniczny roztwór wody morskiej. Jest rewelacyjny.
PolubieniePolubienie
Aaaaa…znam to ja znam. Mój synek, kiedy ja przygotowałam obiad, wymalaował cały swój pokój czarnym markerem. Z mebli, zabawek, kaloryfera – zeszło. A ze ścian – już nie…:( Zen?
PolubieniePolubienie