Noc matki polki

Tęsknię do czasów, gdy sen może i nie był oszałamiająco długi, ale przynajmniej nieprzerwany.

Obecnie czuję się jakbym była w karnej kompanii wojskowej, gdzie nocne manewry to podstawa. Co godzinę-dwie jak na komendę: padnij, powstań, zmień pieluchę, daj jeść, utul do snu i – uwaga, to jest najlepsze – odłóż mnie do łóżka tak, żebym się złośliwie nie obudziła i wściekle nie rozdarła akurat w momencie, w którym zaczynasz odchodzić.

No chyba nie uwierzyłaś, Mamo, że dziś jesteś szczęściarą i dam Ci po prostu pospać.

Obudziłam się w bardzo złym stanie. Głowa? Masakra. Język? Suchy wiór. Powieki? Lewa ciężka, prawa gorąca.

Pierwsza myśl.

Uuuałć… Chyba przesadziłam wczoraj z alkoholem.

Druga myśl.

Hmm. Wszystko fajnie, tylko ostatni raz alkohol piłam w lipcu 2013.

O matko z jodyną.
Na piśmie to wygląda jeszcze gorzej. Straaaaasznie dawno.

Ale na szczęście to jak z jazdą na rowerze. A nawet jeszcze lepiej, bo da się nadrobić.

7 uwag do wpisu “Noc matki polki

  1. Pomysł z nadrabianiem jest genialny sam w sobie, gdyż łączy zarówno samo nadrabianie, jak i potrzebę pewnej alienacji, gdy dziecięta zaczynają dorastać. Tak, wiem, że to Cię jeszcze nie dotyczy, lecz kiedyś należy rozpocząć treningi. Bo to będzie maraton!

    Polubienie

  2. Już się rozgrzewam. Póki co mentalnie i ot czasem spojrzę sobie tęsknię w stronę wielkiego gąsiora miodu, który to trunek upędził kilka lat temu Książę Małżonek i teraz bije rekordy popularności 😉

    Polubienie

  3. Witamy w klubie!!
    🙂 do przebarwnego opisu dodam tylko:
    W nocy, mamciu, to w dodatku nie przyjmuję utulania na siedząco, ani w łóżku rodzicieli, ale w raźnych podskokach, niczym Masaj

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~haluta Anuluj pisanie odpowiedzi