Zawsze tak myślałam.
Kiedyś rodzice zakupili okazyjnie regał na wysoki połysk. Dawno temu to było, kiedy takie regały to było jedno z największych życiowych osiągnięć statystycznego Kowalskiego, wręcz przejaw luksusu. Regał wprawdzie posiadał instrukcję, ale była ona napisana chyba przez wiewiórkę na psychotropach i koniec końców Tato z Siostrą skręcali to sami metodą prób i błędów.
Do dziś instrukcje wydają mi się czymś całkowicie zbędnym, zabijającym wyobraźnię i ograniczającym. Coś jak szkoła.
Kto by tam czytał instrukcje, prawda?
No właśnie.
Dlatego dziś elegancko zatkałam odpływ w wannie. Kretem w granulkach.
Co miesiąc miałam sypać, tak jak Pan hydraulik doradził. No to sypnęłam tyle, ile weszło. Jakoś pół butelki. Pojemny to odpływ jak widać, bo to dość duża butelka.
Polałam i czekam.
Zasyczało, zabulgotało, podymiło. Żaden Dżin się nie pojawił. Nawet z tonikiem. Pojawił się natomiast problem w postaci stojącej w wannie wody. Ilość niewielka ale nadal to sytuacja z gatunku tych, o których mówi się „ups” albo „oj”. I kaplica.
Powzięłam zamysł, wzięłam pędzelek od plakatówek i drugim końcem pogrzebałam w odpływie. Już się miałam klasycznie załamać albo przynajmniej porządnie wkurwić, ale przybył Książę Małżonek i mi wypalił, czy nie myślałam żeby instrukcje jednak czytać.
Naprawdę?! Ale jak to?
Zawsze sądziłam, że instrukcjami pali się w kominku, ewentualnie omiata się je wzrokiem z politowaniem i wzgardą. A tu proszę takie nowum i zaspawana wanna.
Na szczęście Książę Małżonek odetkał ale, że ma pamięć jak kura – parszywie pamięta tylko złe rzeczy – będę go musiała teraz zabić.
Podobno wystarczy dwie łyżki stołowe i zalać wrzątkiem.
Wystarczy – srarczy.
raz przeczytałam instrukcję zażywania leku i tak się przeraziłam, że leku nie wzięłam, a instrukcji od tego czasu nie czytam !!
PolubieniePolubienie
A ja od jakiegoś czasu lubię czytać instrukcje. Dostarczają mega rozrywki. Ostatnio w książeczce dołączonej do nowej pralki, między innymi znalazłam taką EUREKĘ:
„nie prać jedzenia ani zwierząt domowych”
To teraz nie wiem – niedomowe zwierzęta można? 🙂
Rozwala mnie też dołączony poradnik rozwiązywania najczęstszych problemów, dołączony do wszelkiego sprzętu elektronicznego:
Urządzenie nie działa – sprawdź czy jest podłączone do prądu – Boskie!
PolubieniePolubienie
Najpierw gorąca woda, woda w odpływie musi być przynajmniej ciepła, potem kreta i po jakimś czasie zlać gorącą wodą i będzie ok.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Dzień Dobry,
Nikt nie będzie instrukcją pluł nam w twarz, ani sposobem użycia mamił.
To jest przypadek jeden na mnóstwo, że olanie instrukcji ma negatywne czy jakieś w ogóle konsekwencje. Wolę poczuć się jak głupek z powodu który opisałaś, niż np. przeczytać w instrukcji obsługi odtwarzacza DVD, że zawarte tam zdjęcia mogą przedstawiać urządzenie w innym kolorze, że nie jest to błąd w druku i wszystko to, co dotyczy czarnego, obowiązuje również dla zielonego w różowe gwiazdki.
A w ogóle, to chciałem kliknąć „powiedz NI”, ale się nie dało 😦
NI, NI, NI!
PolubieniePolubienie
Ciesz się, że się udało udrożnić. Znajomi w ten sposób zabetonowali sobie na amen. Trzeba było wszystko kuć i wymieniać.
Mój syn też był z tych co to instrukcji nie potrzebują. Po którymś z mebli z Ikei, co to mają 50 śrubek jednego rodzaju, 14 drugiego rodzaju oraz po 8 w dwóch bardzo podobnych rozmiarach i kształtach, gdy trzeba było rozkręcić i skręcić od nowa, bo jednak kolejność i rozmiar miały znaczenie, głośno przyznał, że instrukcje są potrzebne.
Agpela, z tym sprawdź, czy jest podłączone do prądu, brzmi śmiesznie, ale to najczęstsza przyczyna niedziałania. Mało śmiesznie zaczyna się robić, gdy np. wezwiesz do takiego sprzętu serwis. Nie dość, że kosztowne, to jeszcze mega wstyd. Niedawno ktoś opisywał taki swój przypadek gdzieś w sieci.
PolubieniePolubienie
Bez przesady… wystarczy zdrowy rozsądek i trochę wyobraźni. Zazwyczaj czytam instrukcje, zwłaszcza te od sprzętów AGD, ale… żeby z kretem przesadzić? Kiedy używam kreta, spojrzę na sposób użycia – a jakże, ale nie trzymam się tego ściśle! Inaczej można zwariować… Wsypuję na oko, ale nie jest to też pół butelki.
PolubieniePolubienie
Ja większość instrukcji omijam szerokim łukiem. Miałem też kiedyś „przyjemność” skręcać meble pewnej firmy i wszystko się tak ni kupy, ni d… trzymało. A znowuż instrukcje z pewnego szwedzkiego sklepu są chyba dla idiotów.
Co do kreta, tu akurat do instrukcji spojrzałem bo to żrące i wolałbym z „Dżinem” w relacje nie wchodzić 🙂
PolubieniePolubienie