To się nazywa niezły jubel

– Robiłem dziś tort na 70-lecie ślubu – oznajmił Tato (cukiernik od lat pięćdziesięciu) przy obiedzie.

– I oboje żyją? – dopytał na wszelki wypadek Mamut.

– No tak. Imiona obojga wystąpiły i z tego co wiem nie bardzo pośmiertnie – odparł Tato tłumiąc chichot.

Popatrzyliśmy na siebie z Księciem Małżonkiem z mieszaniną podziwu, niedowierzania i lekkiego obłędu, bo to był kolejny długi dzień z kompletem znudzonych i rozbrykanych dzieci na małej przestrzeni z kuszącą choinką w tle.

– No to ja nie mam szans kochanie. – podsumował Książę Małżonek już na osobności – Za 65 lat to ja będę już nieźle próchniał.

– Chcesz powiedzieć, że zmarnowałam 5 lat ze starym dziadem? – dotarła do mnie rzeczywistość.

– Dokładnie.

– Matko, to straszne… Pięć lat poszłooo… A tyle jeszcze mogłam – zamyśliłam się.

– No… Mogłaś – przytaknął On.

– Dobra, to kto myje maluchy – Ty czy ja?

Zgłosił się na ochotnika, więc mam chwilę dla siebie. Witaj kanapo. Pomyślę sobie o tym, co jeszcze mogę 😉

5 uwag do wpisu “To się nazywa niezły jubel

  1. 70 lat ślubu , nawet jak ślub brali mając 16 lat co jest możliwe to mają teraz słuszny wiek , w tym roku mam 20 lat ślubu czyli jeszcze 50 ? hmmm bez szans u nas klepsydry pokazują rozm 64 i nie chcą ciągnąć do 90 …

    Polubienie

  2. Mozesz na przyklad dalej pisac, bo ja niedawno Cie odkrylam i przeczytalam juz spora czesc bloga (a sama przyznasz, ze troche tego jest) i zamierzam czytac dalej. O!:-) Szczesliwego Nowego! Uscisku dla wszystkich w tej szalonej rodzinue!:-)

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~zolwica Anuluj pisanie odpowiedzi