Gajowy Bajucha donosi

Zostawić Was na trochę i już same problemy 🙂

A dlaczemu ser stary?
A dlaczemu dwa razy bułka tarta?
A gdzie miejsce dla mąki ziemniaczanej?

Prawda jest taka, że ostatnio albo padam na pysk albo padam na pysk, więc na serio wymaganie ode mnie czegokolwiek ponad mycie zębów o względnie stałych porach jest nieludzkie.

No dobra, wiem, że zapuściłam się jak gajowy w buszu ale sami wiecie.
Jestem roztrzepana, więc literówki trzeba sobie odszyfrowywać we własnym zakresie.
A mąka to jak się wyrabia to ciasto co ma być jak kopytkowe.

Poza tym czarownie.

Mam sąsiada, którego właśnie zafascynowała remontowo-budowlana gałąź naszego przemysłu i w związku z tym od 6.00 do 21.59 napierdala wiertarką w różne płaszczyzny. Przestrzega przepisów, owszem, o dwudziestej drugiej cisza zderza się z moją migreną i doznaję szoku oraz Dziecko mi się wybudza, albowiem już przecież przyzwyczaiło się do wiertary, tak? Punktualny jest przy tym ów sąsiad do bólu zatok i skrupulatny – mam ochotę odwiedzić go z tymi tabletkami co to nimi odrobaczam Pan Kota, wepchnąć mu wszystkie do gardła, zalać wrzątkiem i odtańczyć kankana.

Mam w pobliskim sklepie ekspedientkę, która zawsze gdy wchodzę tam z Dzieckiem – czyli stale – śledzi nas. Normalnie baba nie odstępuje nas na krok. Już zaczynam robić uniki, ale jest sprytna i zawsze nas w końcu namierzy. Pilnuje żebyśmy czegoś nie wyżarli chyba. Albo nie zlizali lukru z ciastek. Nie wiem. Mam straszliwą ochotę otworzyć jej w dupie parasol.

Mam okres i planuję seryjne zabójstwa.
Notorycznie.

Czy to już pora na Misia Uszatka?

Bo tak się składa, że Miś Uszatek zawsze miał na mnie dobroczynny wpływ. Jak już było bardzo źle i myślałam, że jak nic wyjdę na ulicę z siekierką i wyrąbię trochę staruszek po bramach, to sobie przypominałam jakimż to przepięknym susem wskakiwał w swoją pasiastą piżamkę… i już rechoczę. Jako Dziewczę bowiem młode i nie do końca rozgarnięte, w wieku lat sześciu mianowicie próbowałam ten manewr taktyczny powtórzyć. Stanęłam na tapczaniku, wyciągnęłam rączki przed siebie, rozpostarłam w tych rączkach nie mniej pasiaste niż w oryginale spodenki i zrobiłam to co Miś Uszatek na ekranie czarno-białego telewizora marki Unitra. Różnica tkwiła w tym, że Miś zapewne nie zarył nosem w bordowy dywanik i nie nakrył się nogami nadal pozbawionymi odzienia. Ale taka to już tajemnica Misia Uszatka, że tylko on zna przepis na magiczny piżamowy sus. U mnie to raczej było salto mortale z tyłkiem na wierzchu. Ale rozśmiesza całkiem nieźle. Zwłaszcza po latach.

_______________________________
Ubóstwiam wasze komentarze.
Umarłam ze śmiechu po prostu :)))

16 uwag do wpisu “Gajowy Bajucha donosi

  1. odtanczyłam kotlety wczoraj, mąż mi powiedział że jestem pierwszą kobietą która nakarmiłą go szpinakiem….mówię że to nie ja to bajka…nie zajarzył jak zwykle. Resztę farszu (tak tak została reszta farszu) wrzuciłam dzis do pure ziemniaczanego i było pychotka) zgłaszam postulat z chęcią czytania komentarzy a nie tylko ich „zaparkowywania”

    Polubienie

  2. No rozumiem cię z tymi komentarzami, aczkolwiek jako jednostka nieszkodliwa, a wręcz przystosowana społecznie lubiłam czytać nawet głupie komentarze, czując przy tym swą niewątpliwa wyższość intelektualną. zawsze to pociecha, marna, ale pociecha 😉

    Polubienie

  3. Umarłam ze smiechu. Z wizji parasola w dupie i Ciebie wykonującej susa w piżamkę :DDD
    Tez bylam fanką Misia uszatka, ale z siostrą zawsze odgrywałyśmy scenkę gaszenia lampki, juz nie pamiętam jaki byl przy tym tekst 🙂
    Pozdrawiam cieplutko, rzadko sie odzywam, ale często zaglądam.
    Marta
    http://www.malajasmin.blogspot.com/

    Polubienie

  4. no juz dobrze, dobrze. kotlety mimo, ze ser nie był stary tylko starty wyszły rewelacyjnie. Mam zamiar popełnić je znowu w tym tygodniu….pewnie jutro. muszę po szpinak do Lidla sie udać. Bo ja kupuje mrożony szpinak w Lidl, jest pycha juz taki obrobiony troszke.

    Polubienie

  5. Na którymś blogu była mowa o podobnym problemie z panem z wiertarą. Z tego, co pamiętam ludziom w komentarzach wyszło, że między 22 i 6 obowiązuje cisza absolutna i to chyba w całej Warszawie. Natomiast gdzieniegdzie (nie wiem, czy to zależy od spółdzielni, czy dzielnicy) dodatkowo nie wolno wykonywać prac głośnych i uciążliwych dla sąsiadów dodatkowo przez godzinę rano i wieczorem, czyli 21-7. Sprawdź, jakie przepisy u ciebie obowiązują i może zyskasz ciut więcej spokoju.

    Polubienie

  6. No pacz, a ja taka uszatkowa neurotyczka nie pomyślałam o skoku w pidżamas. Ale chyba w takim ustrojstwie nie sypiałam. Za to lampka na stolicku i obowiazkowe kapcie równo ułożone :)))

    Polubienie

  7. Z tego, co pamiętam, to roboty remontowo-budowlane, które są źródłem większych hałasów niż normalnie, trzeba zakończyć przed 20.00. Tak przynajmniej na pewno było w spółdzielni, do której kiedyś należałam. Rzeczywiście cisza nocna 22.00-6.00 rano, ale roboty remontowe do 20.00.
    Sprawdź w regulaminie na dole w bloku albo zadzwoń do spółdzielni i punkt o 20.00 zrób sąsiadowi awanturę. Na pewno ci ulży :).
    Pozdrowienia

    Polubienie

  8. To ne byłaś jedna z chęcą wskakiwania w piżamę jak Uszatek. Ja miałam to samo, tylko zamiast upadku trafiłam nogami do jednej nogawki 😀
    http://www.kolor-plusz.pl właśnie się zastanawiam, czy nie podpuścić kogoś z rodziny, żeby mi na mikołajki/imieniny/Gwiazdkę nie sprezentował. Miałabym do przytulania Uszatka…
    Pozdrawiam serdecznie.

    Polubienie

  9. O matko! Toż one sa ukryte!!!
    A ja myślałam, że jestem jakaś niepełnosprawna komputerowo, by nie napisać: pierdolnięta.
    No w sumie jestem. Że się nie zorienotwałam, że jest taka funkcja.

    Czy Ty kupujesz w sklepie PPS Społem?!
    Tam chodzą takie bździągwy w czepkach, podejrzliwe.

    Mam wyrzut, że ten komentarz nie jest wartościowy.

    Muszę się zatem pocieszyć chałwą!!!

    Parasol w dupie. Hm… Brzmi kusząco!

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do kropka Anuluj pisanie odpowiedzi