Ponętny niczym wygodne łóżko po tygodniowym rowerowym maratonie, subtelny jak powietrze po letnim deszczu, mocny jak barchany Pani Genowefy z mięsnego.
Po prostu On.
Zamieszkał ze mną od dziś i mam nadzieję, że będzie nam razem miło i przytulnie. Jest uroczy, przystojny i miękki w dotyku ale jednocześnie sprawia, że czuję się bezpieczna. No i atrakcyjna oczywiście. Wszystko mi się w Nim podoba. Absolutnie. Ani za mały, ani za duży, fantastycznie dopasowany do mnie ale z charakterem. Mężczyzna idealny. Myślicie, że tacy nie istnieją albo zginęli w 1945? Otóż istnieją. Mam tego dowód w mojej własnej garderobie. Co jakiś czas nawet podchodzę i zaglądam by przekonać się czy On nadal tam jest, czy nic się nie zmieniło i nie stwierdził nagle, że jest Mu za ciasno i ciemno*, więc znika. Ale nie. Obecny i wspaniały. Jose… z hiszpańska… jak torreador albo inny amant.
Mój ukochany ma tylko jeden feler.
Nie no co Wy!
Wszystko ma swoim miejscu. Co do guziczka. Obawiam się jednak, że na jesieni nasze uczucie skoreluje się z aurą a nasze.. ekhem.. stosunki mocno ochłodzą i oziębią nawet. I będę musiała o Nim zapomnieć. Przynajmniej na jakiś czas. Ale damy radę. Przezimuję Go na pawlaczu i odkopię na wiosnę. Jak bowiem mawiają starożytne babcie from Pcim: "kocha to poczeka, a nie poczeka – znaczy wiadomo co Mu wiadomo w co".
W końcu nawet najfajniejszy czerwony płaszczyk nie wytłumi rękawem odgłosu szczękających na mrozie zębów.
Tymczasem jednak jestem absolutnie zachwycona i zamierzam się od Jose uzależnić.
Kto wie, może nawet niebezpiecznie.
Dzięki Nielotku.
* W garderobie mam ciemno jak w piwnicy i ubranie niejednokrotnie wybieram przypadkowo, gdyż ponieważ albowiem kilka miesięcy temu przepaliła się była głównodowodząca żarówka. Była o tym swego czasu nawet stosowna notka. Po pierwsze, to nie mogłam do niej nijak dosięgnąć, bo do wzrostu koszykarki to mi tak jakby z pół metra brakuje. Po drugie, jak już wlazłam w tych szpilkach na najwyższy dostępny stołek i stanęłam na desce do krojenia chleba, to się okazało, że głównodowodząca żarówka owszem tkwi, ale w takim śmiesznym kloszu, którego nijak nie mogę otworzyć, podważyć, przekręcić, przesunąć ani nawet zahipnotyzować. Ani drgnął ćwok jeden no. Zatem po trzecie nie mogłam nawet podejrzeć jaką żarówkę zastępczą powinnam nabyć drogą kupna by tę głównodowodzącą nieczynną zmienić w działającą. I ogólnie umarł w butach. Do momentu aż Igor dorośnie i zadziała mogę z powodu codziennego wkurwa garderobianego nie dożyć. Bo klnę teraz znacznie więcej i się wściekam dziko, kiedy szósta właśnie wyciągnięta z międzygalaktycznej przestrzeni tekstyliów, skarpetka okazuje się kolejnym zaginionym bliźniakiem… z szóstej pary.
________________________________________________________
Na deser (oraz ze specjalną dedykacją) cytat z mojego ulubionego kolegi Starca zwanego po pijaku i nie tylko Bobkiem:
"kosmici denerwują mnie ostatnio coraz bardziej, mimo iż jestem jak bazaltowa
prawieczna skała na pustyni Gobi, której ni chuja srające na nią sępy
krzywdy zrobić nie mogą…"
I tym optymistycznym akcentem mówię dobranoc.
A może raczej dzień dobry bo jest pierwsza.trzydzieści i trochę.
Idę przypudrować nosek. Nie no tak na serio to uprać Młodemu stertę gaci i naszykować kapciuszki i sweterek i spodenki i drinka z palemką. A nie, rozpędziłam się. Chciałam żeby zabrzmiało tak bardziej światowo. Hmm… Czy jak zadzwonię dzwoneczkiem to przymaszeruje Sir Lokaj w uniformie? Szczerze to raczej wątpię. Chyba, że to będzie ten wielki kościelny dzwon z naprzeciwka. Ale obawiam się, że wtedy Sir Lokaj wystąpi w duecie z kolegą i przy akompaniamencie migających niebieskich światełek. I bynajmniej nie o świetliki mi się tu rozchodzi.
Bueee… Marniocha. Ten pees z gwiazdką szczególnie denny. Rusz się kobito i zacznij pisać, albo daj sobie spokój, druknij tego bloga, zamknij, wstaw w antykwariat i niech się już dalej sam kisi. Tak lubiłe cie czytać ale już w morde od dluzszego czasu coraz trudniej. Fajna, mądre, z werwą albo smutne za to z jajami zawsze było. A teraz po prostu marniocha. Dno wklęsłe zaliczyłaś i sam nie wiem czy po ilości ubywających komentarzy tego nie widzisz. Rusz zadek i rób coś dobrego albo daj sobie spokój. Tym 10 stałym klakierom* to możesz kartki na święta przesyłać i też bedzie.
„smutek wszechogarniający mnie dopadł gdy kolejnego padłego poete znalazłem w okopach”.
Jeszcze tu zajrze i trzymam kciuki. Pobudka kobito. Zmien żarówkę to nie wymaga doktoratu. Obudź mózg. Masz go, zacznij znów używać.
* Tak halka o min tobie mowa już się kulę i czekam jak mi przysolisz. Normalnie mały głod jestem.
PolubieniePolubienie
ojej?
jaki dziwny sposób dopominania się o coś dla siebie? to, co smutas napisał(o) to na serio? czy dla jaj?
dziwnie mi, dziwnie… to i się zdobyłam na parkowanie, aczkolwiek nie lubię, że hej. a już chciałam sprawdzić tylko, jaki mam IP:):)
pozdrawiam Piszącą…i czytających. Inaczej też.
PolubieniePolubienie
ależ dziubasku przesłodki… ani ja nie jestem elementarz, że mnie każdy musi czytać, ani pomidorowa jak u mamy, że lubić
a jakbyś umiał czytać ze zrozumieniem i wyciągać do tego wnioski, to z łatwością pierdnięcia po rzodkiewkach odgadłbyś, że nie braki w wykształceniu uniemożliwiają mi poprawę oświetlenia, a zbyt niski wzrost i kiepskie umiejętności techniczno-manipulacyjne na wysokościach
zamiast więc spełniać się w komentarzach, serdecznie zapraszam do pomocy – jako menzizna odważny powinieneś dać radę – chyba, że tylko na to było cię stać i już się wypstrykałeś
całuję tam gdzie lubisz
PolubieniePolubienie
ziel – każdy się dopomina jak lubi i umie, są też różne techniki motywujące, smutas widać lubi czasem sobie potrząsnąć 😉
PolubieniePolubienie
o!
jakaś dziwna pora roku. Wujki/ Ciocie Dobre Rady nisko latają i lądują bez zaproszenia. procę może. lub taką indiańską rurkę ze strzałką unacześnić trzeba.
Ty masz lepiej pisać, ja rozmawiać z normalnymi. nie no. fajnie. ziew.
a wiesz, że znowu Cię zabrałam na ten suk. i kupiłaś sobie pomarańczową, filcową torbę z uszami. i dywan – w kolorach Tuaregów, bo granatowe… a dywan potrafił latać. ale przyznał się do tego w hotelu. i Kudłata Banda to odkryła. latając po hotelowej restauracji i kradnąc mandarynki. to może ja już przestanę śnić, co?
PolubieniePolubienie
ja też mam! czerwony! kocham go bardzo, chociaż tegoroczna wiosna dłuuugo mnie przetrzymała, zanim go mogłam założyć
PolubieniePolubienie
smutas – sprowokowana, odpowiadam na wyzwanie. 😛
Rusz dupę człowieku i sam stwórz jakies wiekopomne dzieło. Nie musi być pisarskie. Wtedy to Ciebie będa wielbić i na pewno poczujesz się doceniony. 🙂
PolubieniePolubienie
i pees dla starca –
mi się zdaje, że na pustyni Gobi to sepów nie uświadczysz…
PolubieniePolubienie
Ojojoj, jak fajnie. Jose doczekał się własnej notki. Jak dobrze, żem taka rozrosła w barach, że na mnie nie pasował, bo widzę, że u Ciebie będzie miał zdecydowanie lepiej. ;-/
PolubieniePolubienie
A my mamy od miesiąca nieczynny zegar w kuchni, bo brak nam zapału, żeby baterię zmienić. Już łatwiej byłoby doktorat zrobić 😉
PolubieniePolubienie
dla zdrowia psychicznego powinnaś odwiedzać garderobę z latarką – czołówką
PolubieniePolubienie
Latarkę kup do garderoby, trzymaj ją w najdostępniejszej wiszącej kieszeni
PolubieniePolubienie
~smutas: ale pierdzielisz… Co Ty myślisz, ze ilość komentarzy jest najważniejsza? To idź sobie onet poczytaj biedaku, to się dowartościujesz.
To jak, kto i kiedy a nawet do kogo bloga pisze to tego kogoś zasrany interes, a takim komentarzem jak Twój to tylko udowadniasz, ze przegrałeś jakiś wyścig szczurów i musisz się psychicznie odbić.
PolubieniePolubienie
A ja mam nadzieję że zjadłaś sernik. I miłej podróży życzę. Słońca też życzę, a co. Nie moje to nie muszę oszcządzać. Od poniedziałku zostają nam już tylko telefony.
PolubieniePolubienie
Halu, nie psuj idealnej kompozycji 🙂 Ja sobie to zacytowane hasło drukiem puszczę i nad biurkiem w robolu powieszę. Autoru się kłaniam.
Pięęękne jest 🙂
Baj, rozumiem, że Jose jesienny jest a Ty WCALE za jesienią nie tęsknisz, prawda? 🙂
PolubieniePolubienie
Czerwony płaszczyk fajna rzecz xD
A na drinki z palemką to lokator jeszcze troszkę za młody. xDDD
A co do żarówki – doskonale Cię rozumiem. jakiś czas temu poszła mi w łazience i z mamą – jak dwie baby – przez tydzień nie mogłyśmy sobie z nią poradzić xD
PolubieniePolubienie
Małgoś – wiosenny raczej… za jesienią absokurwalutnie nie tęsknię, o nie
PolubieniePolubienie
dzień dobry :))
dzień dobry, bo jest 4.09…
niektórzy zakładają to, co im z szafki na głowę wyleci i też dobrze…
a tak w ogóle, ile Ty Kochana Baj, masz wzrostu?:)
PolubieniePolubienie