Żeby nie było za różowo

Żeby nie było za różowo, bo przecież od nadmiaru może zemdlić, telefon ze Żłobka wywołał we mnie pewne napięcie. Nawet cały zespół. Świeżo wypita kawa jakoś dziwnie stężała mi w przełyku i generalnie poczułam dreszcze. Uznajmy bowiem, że Ciotki Etatowe ani ich Światłe Kierownictwo raczej nie dzwonią do mnie hobbystycznie i z pytaniem o samopoczucie. Takie telefony zazwyczaj zwiastują coś niedobrego i bynajmniej nie jest to propozycja zjedzenia znienawidzonego mielonego. Tak było i tym razem.

– Czy to pani Mama Lokatora?
– Nie, kancelaria Rzeszy… – przecież wiadomo, że ja to ja, zwłaszcza jak dzwoni się do mnie na komórkę i odbieram
– Proszę natentychmiast przyjechać.

No to pojechałam.

Powitaj nowe jutro z Avon i ospę wietrzną z Lokatorem.

Fakinszit, że tak to ujmę jednym trafnym słowem. Mam więc Dziecko w fioletowe ciapki powlekane białym mazidłem, spakowaną torbę,  bilet PKP i zbiórkę o północy. Mamut zaktywizowany, na ścianie sztab kryzysowy w pigułce, czyli kolorowo wypisane na kartkach z bloku wszelkie możliwe klęski i kataklizmy (oraz kilka niemożliwych ale mam bujną wyobraźnię) i zestawy reakcji naprawczych, potencjalnie przydatne numery telefonów oraz amplitudy temperatury z ostatniej doby. Lokator zdaje się niczym nie przejmować i patrzy na wszystko w iście stoickim spokojem, Mamut względnie wyluzowany bo ostatecznie to Ona z nas dwóch wie jak wygląda ospa. Ja dzwonię co godzinę i właściwie tylko ich odrywam od dobrej zabawy. Nic to.

Tak, zostawiam chore Dziecko w domu i jadę. Tak, zostawiam Mamutowi chore Dziecko i jadę. Generalnie jadę. Do Grybowa. Z chórem na warsztaty. Jak co roku. Miałam jechać w duecie z Młodym ale w zaistniałych okolicznościach problem zapasowych pieluch rozwiązał się sam. Nie używam.

Babcia szczęśliwa i w końcu w żywiole, Wnusio pieje i punktowo przybiera barwę bakłażana a Mamusia też płakać nie zamierza. Każdemu z nas przyda się mała zmiana w scenariuszu. Chętni do kamienowania mogą się wyżyć w komentarzach ale uprzedzam, że średnio mnie to zwilża. Najwyżej uzbieram na skalniak. Do określenia Wyrodna Matka proszę jeszcze dodać Wyrodna Córka.

15 uwag do wpisu “Żeby nie było za różowo

  1. A na zdrowko!
    W sumie ospa to lajcik i nie bardzo sie wikła z tego, co pamietam.
    I lepiej ze ospa niz tfu,tfu, cos innego.
    Zazdraszczam Ci tego wyjazdu…
    Dawno nie spiewalam…
    Ale za to dzis zapisalam sie na 2 dniowe warsztaty gospel. U nas we Wro,to bedzie juz 3 edycja.
    W zeszlym roku koncert finalowy na kilkaset(ok.300) osob byl porywajacy i jak mnie z corka z widowni porwal, tak nam zostalo do dzis.

    Polubienie

  2. No i super. Powiedzmy nawet – w samą porę. Bo wyobraź sobie swoją panikę, gdyby ospa dopadła Was PODCZAS warsztatów. A tak – Mamut NA PEWNO sobie poradzi, Ty deczko odpoczniesz, A Igor zdąży podzdrowieć. I tyle. I bardzo dobrze, że zachorowal teraz, kiedy nie ma upałów i ma swoje 2 lata. Gorzej byłoby, gdyby był środek afrykańskiego lata, a Lokator odchowywałby własnych potomków. Wtedy rzeczywiście miałabyś się czym martwić. Baw się dobrze 🙂

    Polubienie

  3. Cieszę się, że Młody dzielny, Mamut w gotowości i Ty zadowolona, że jednak jedziesz. Nie, nie wyrodna. Dziecko ma dobrą opiekę, poza tym z tego co piszesz czuje się dobrze, więc dlaczego Wyrodna?
    A ci, którzy czepiają się po to, żeby się czepiać… niech spadają na drzewo. Albo i w busz.

    Miłego wyjazdu:)

    Polubienie

  4. Udanego wypoczynku i odstresowania się śpiewem.A Mamut mądra babcia zajmie się wnukiem.Dla mnie chwile z wnukiem to sama radość i nic to ,że absorbujący. A gotowanie pysznych jedzonek tylko dla wnuka, a pieczenie ciastek tylko dla wnuka,a nocna gorąca czekolada gdy wnusio nie chce spać no i niekończące sie rozmowy na temat … a dlaczego …, a czemu ….

    Polubienie

  5. Cóż to się stało, że społeczność blogowa jeszcze z błotem nie zmieszała? Skoro dzieć jest pod dobrą opieką, to jakaż tam z Ciebie wyrodna matka? Jedź i baw się dobrze, a dzieć będzie bawił sie pewnie równie dobrze w Mamutowie.

    Polubienie

  6. Igorkowi zdrówka i dobrej zabawy z babcią, a Tobie odpoczynku na warsztatach. I żadnych już więcej kataklizmów i katastrof proszę. Buziak dla Ciebie i zaospionego tudzież zaospowanego :*

    Polubienie

  7. wybacz, ale ze skalniaka nici. jaka tam wyrodna matka i córka?
    ja życzę w takim razie Młodemu powrotu do zdrówka i dobrej zabawy z babcią, a Tobie udanego wyjazdu 🙂

    Polubienie

  8. No wstrętna matka. 😉 Ja się kiedyś przykładnie zaraziłam od synusia ospą i łykałam te same tabletki i smarowałam pryszcza tą samą maścią:D A Ty masz czelność być zdrowa i jeszcze gdzieś jechać??? A tfu, szatanie! 😉

    Polubienie

  9. Ja jeszcze dodam – Wyrodna Blogopisarka!

    Na trzy dni zostawiać czyteleników bez notki! Skandal!

    Baw sie dobrze…Naprawde świetnei,ze wypoczniesz :):)

    Polubienie

  10. Lokator z pewnoscia nawet nie zauwazy, ze cos mu bylo. I prawde gadaja przedmowcy – im mlodsze dziecko, tym lepiej to przechodzi.
    Czy ja moge poprosic o kilka wirusow? Na przyklad wrzucic je do koperty i lotniczym do mnie przeslac… W Kanadzie ospa to rzadkosc, niestety.
    Usmiechy!

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do RUDA Anuluj pisanie odpowiedzi