Ręka mi odpadła

Szczęśliwego znalazcę uprasza się o nie łaskotanie.

A tak całkiem na serio, to ja rozumiem, że można mieć – nazywając rzecz po imieniu – fioła na punkcie fantastyki z przyległościami, i że można uprawiać książkowe zbieractwo na szeroką skalę (zresztą też mam tego bakcyla, choć nieco inną tematykę na półkach posiadam), i że można czerpać organiczną wręcz przyjemność z obrastania kolejnymi tomami, i że zapach farby drukarskiej to czasem najlepszy feromon i w ogóle.

Notorycznie kupuję książki i ciągle mam nadzieję, że kiedyś uda mi się je wszystkie przeczytać, bo przyznam, że choć staram się nadrabiać literackie zaległości, to gdy już mam tak niezwykle rzadką w częstotliwości zdarzeń Wolną Chwilę, z lokatorskiego łóżeczka dobiega miarowe pochrapywanie, wszystkie prania, prasowania i obiady na kolejny dzień są zrobione i można hedonistycznie rozlokować się wygodnie z książką by zniknąć na parę godzin w innym świecie… z reguły padam na twarz stylem dowolnym i nawet nie wiem kiedy mówię mojej poduszce, że się z nią ożenię. Tak więc ja naprawdę wszystko rozumiem.

Ale na litość wszelką ileż można wyprodukowac rodzajów smoków???

Smok ze stalową łuską i smok erotoman-gawędziarz, smok kolorowy i bojowy, smok organiczny, ekscentryczny i fantastycznie metabolicznie anarchistyczny, smok nocy, dnia i smok u cioci na imieninach, włócznia smoka i smocze galoty, smok w stanie ciekłym i smok w pięciu smakach. Do licha ciężkiego, to gorsze niż Conan z tysiącem swoim przydomków, z których co jeden to hecniejszy. Liczba tych wszyskich kielichów pełni, czar ognia i innych cynowych garnków co są magiczne i zwyciężają złych czarnoksiężników, poraziła mnie i trzyma w mimowolnym skurczu. Jak wyjdę ze smoczego szoku z chęcią zapomnę wszystkie te gadziny oraz bajki z dziewicami i rycerzami w rolach głównych tudzież pobocznych.

Mimo wszystko dobrze na swojej półce zobaczyć po prostu Mikołajka. Tuż pomiędzy Kingiem (tym straszącym) a Świetlickim.

_________________________________________________________
Ps. Ale żeby nie było, że ciągle tylko marudzę i narzekam, to oczywiście serdecznie dziękuję Właścicielowi Kolekcji, że ma te wszystkie smoki na stanie i że o mnie pomyślał. Będzie na żłobek 🙂

16 uwag do wpisu “Ręka mi odpadła

  1. Sprowadzać fantastykę do smoków to jakby mówić o kuchni włoskiej że to tylko makaron. A to przecież tylko maleńki ułamek szerokiej rozpiętości gatunku od powieści sensacyjnej po łotrzykowską itp, bo i Pratchett, Gaiman, Łukjanienko, Barker, Pilipiuk, Lynch, King (tak, tak), Sapkowski – trylogia husycka, Christopher Moore, Hal Duncan, Mieville itp

    Polubienie

  2. Czytam, czytam i się zachwycam…te notki, mianowicie, a fantastykę – tyle, o ile, bo wpadłam po uszy w blogi – dla mnie to dopiero nowość.
    Popieram uczestnictwo w kokursie – tak trzymać!:-)

    Polubienie

  3. A ja czytam o takiej smokowitej ilości książek i patrzę z utęsknieniem w kierunku półki na której rośnie stos książek do przeczytania… A jak wchodzę do księgarni to mam ślinotok i to nie jest bynajmniej przenośnia…

    Polubienie

  4. jakie to pocieszające, że to nie tylko ja kupuję książki i nie wystarcza mi czasu żeby je wszystkie przeczytać, a tak lubię je kupować. Im więcej ich mam tym mi lepiej jakoś tak… 🙂
    I tak tylko czasem staram się nadrabiać zaległości pomiędzy kodeksami, i czuje się winna, że za mało korzystam z literatury, eh.
    🙂

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do alrisa Anuluj pisanie odpowiedzi