Tak, czyli właściwie to nie

Uwielbiam gdy wszystko jest względne. A już najbardziej gdy obejmuje to interpretacje czynione przez Panie Z Recepcji. Panie Z Recepcji w kategorii Służba Zdrowia z założenia mają być chyba nieprzejednane, wrogie i niczym rotweiler sąsiada bronić dostępu do… no właśnie do czego?

.

Telefon pierwszy, godzina 8.00:

Przychodnia na Płockiej.

– Dzień dobry, tu Bajka, naszym lekarzem jest Doktor Królik, chciałam zamówić wizytę domową u Dziecka.
– Doktor Królik będzie o 16.00. Wtedy proszę dzwonić.
– Ale nie mogę tyle czekać. Syn od północy ma wysoką gorączkę, pomimo prób jej zbijania i wymiotuje.
– No nie pomogę pani.
– Nie ma innych lekarzy?
– Inni lekarze mają teraz pacjentów. Proszę przywieźć Dziecko na poradni dzieci chorych.
– Niestety wymiotujące Dziecko z 40-stopniową gorączką nie nadaje się do przewożenia…
– Ale Doktor będzie dopiero o 16.00.
– A czy może Go Pani powiadomić telefonicznie? Bo jak mniemam telefonu nie może mi Pani udostępnić?

Pani oczywiście nie mogła. Nic.
Jestem kwiatem lotosu na tafli jeziora.

.

Telefon drugi, nieco później:

Przychodnia na Elekcyjnej.

– Dzień dobry, tu Bajka, czy mogę zamówić wizytę domową do chorego Dziecka?
– A kto jest lekarzem Dziecka?
– Nie mamy u Państwa swojego lekarza.
– No to nie może Pani zamówić wizyty.
– Ale to przychodnia publiczna, tak?
– Tak ale skoro nie podpisywała Pani u nas oświadczenia, to lekarz nie może do Pani przyjechać.
– Nie ma żadnej możliwości? Syn ma 40 stopni gorączki i wymiotuje.
– Nie ma.
– Dobrze, czy w takim razie mogę Panią prosić o podanie nazwiska?

Nie mogłam. Pani odłożyła słuchawkę.
Nadal kwiat lotosu na tafli jeziora.
Ale wewnętrznie już ujadam.

.

Telefon trzeci, później:

Medycyna Rodzinna słynie z tego, że przychylna, zawsze i po Twojej stronie.

– Dzień dobry, tu Bajka, chciałam zamówić wizytę domową u chorego Dziecka.
– Nazwisko lekarza?
– Nie leczymy się u Państwa, ale…
– No to nie może Pani.
– Po prostu nie?
– Po prostu.
– Prywatnie też nie ma takiej możliwości?
– Nie.

Jestem piłą tarczową w środku lasu.
Ale nadal lotos i zen. Się wie.

.

Telefon czwarty, quod penis wie kiedy:

Medicover, mam kartę pracowniczą, ryzykuję.

– Dzień dobry, tu Bajka, numer mojej karty to XXX, chciałam się dowiedzieć czy uprawnia mnie ona do wezwania lekarza na wizytę domową do Dziecka.
– Chwileczkę, już sprawdzam.

W słuchawce koślawo-pozytywkowy Verdi.

– Tak Pani Bajko uprawnia Panią, już przełączam do Działu Zapisów On-line.

Przez chwilę oddycham z ulgą.

– Dzień dobry, tu Dział Zapisów On-line, w czym mogę pomóc?
– Dzień dobry, tu Bajka, numer karty, bla bla bla…
– Ale niestety nie ma Pani takiej możliwości.
– Przed chwilą Pani koleżanka z Działu Obsługi Klienta poinformowała mnie, że mam, więc mam czy nie mam??
– No nie ma Pani. Mogę zaproponować wizytę prywatną, koszt 200 złotych, lekarz mógłby być między 19 a 22.

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
Kwiat lotosu, kwiat lotosu, kwiat lotosu kurwa.

.

Telefon piąty, nie patrzę na zegarek:

Przychodnia Wolska, prywatna.

– Dzień dobry, tu Bajka, chciałam zamówić wizytę domową do chorego Dziecka.
– Dzień dobry, co się dzieje?
– Mały ma prawie 2 lata, 40 stopni gorączki i wymiotuje, zaczął w nocy, mimo prób zbicia gorączka się utrzymuje.
– Proszę podać numer telefonu i adres. Poszukam lekarza i oddzwonię do Pani.

Za pół godziny miałam umówioną wizytę. Pani Doktor akurat była w domu, więc mam szczęście. Koszt wizyty 120 złotych.

.

Pani Doktor przyszła, obejrzała, osłuchała, przewertowała książeczkę, wypytała. Zatrucie pokarmowe prawdopodobnie na tle alergicznym + infekcja. Zyrtec, Nifuroksazyd, pieczone jabłko, smecta, orsalit dodawany do kleiku ryżowego, do picia ciepłe heratki oraz… odgazowana coca-cola na łyżeczce.

Pomogło.

Nie umiem opisać tej ulgi.

A Pani Doktor pomimo tego, że zostawiła namiar „gdyby coś się działo”, wieczorem sama zadzwoniła spytać jak się czuje Igor. Złota kobieta.

Idę spać.

67 uwag do wpisu “Tak, czyli właściwie to nie

  1. schiza po prostu.Jesli Igorowi tak ciężko zbijać gorączkę to powinnaś miec zawsze w domu czopki paracetamolu, nie cierpie czopków ale Basia jak zagorączkuje to najczęsciej dochodzi do 40 stopni i cięzko czymkolwiek oprócz nich zbić.Gorączka jest bezpieczna do 38.5 a pozniej to naprawde sieje spustoszenie w organizmie i nalezy ją bezwzględnie zbijać.

    Polubienie

  2. Katarzyno – w notce było o gorączce, która trwa „mimo zbijania”… właśnie czopkami.

    Zatem, jakby to powiedzieć, to akurat zapewniłam. Nie pomogło.

    Polubienie

  3. Ale przecież zabierają Ci na to tylko 9 % podatku. Jak zabiorą 13 (tak jak chcą) i będzie jeszcze gorzej (bo będzie), to wtedy ponarzekasz. Ale przynajmniej wszyscy mają tak samo, więc demokracja jest.

    Polubienie

  4. I z tej okazji uważam, że służba zdrowia powinna być całkowicie sprywatyzowana – nie zabierali by na to podatku i nie byłoby takiego pierdolniku.
    Bogowie, ale szit.

    Polubienie

  5. Jezu… czytanie ze zrozumieniem nie boli, please…

    Dziecka w takim stanie nie powinno się przewozić i to nie jest mój wymysł. Można albo wezwać pogotowie (które odmówiło współpracy) albo lekarza do domu.

    Polubienie

  6. Nóż się w kieszeni otwiera… Już dawno stwierdziłam, że Panie w rejestracjach są najbardziej zdehumanizowane. Dobrze, że Igorowi lepiej. Biedny maluszek.

    Polubienie

  7. Coś przeginasz, chyba lepiej kilka godzin wcześniej otrzymać pomoc niż czekać w domu na zbawienie, ale cóż widac Ciebie stać, mnie nie stać więc robię inaczej.

    Polubienie

  8. Zwykle czytam bez odzywania sie, ale jak leca takie bzdety, to sorry.

    Po pierwsze:
    Jesli biegunka alergiczna, to po co Nifuroksazyd, jesli zatrucie, to po co Zyrtec? Mala niekonsekwencja. Cola owszem, w USA to pierwsza pomoc, ale w biegunce (kwas ortofosforowy, czy jakos tak, wiaze wode). Poprzez wymioty organizm prubuje sie pozbyc – trucizny z pokarmu, wirusa – po co je hamowac i zostawiac to wszystko w srodku?)

    Po drugie:
    Wysoka goraczka i wymioty w zadnym kraju na swiecie nie sa wskazaniem do wizyty pogotowia. Publicznego. Dziecko sie bierze na rece i jedzie. Do wlasnej przychodni albo czynnego po godzinach jej pracy ambulatorium dyzurnego. Albo wzywa prywatna platna wizyte, jesli sie ma taki foch.

    Po trzecie:
    Nigdzie na swiecie zadna przychodnia nie przyjmie (chyba ze stan zagrozenia zycia zdarzy sie tuz przd drzwiami czy w poczekalni), a tym bardziej nie wykona wizyty domowej u nie zapisanego u siebie pacjenta. To chyba normalne?

    Po czwarte:
    Kilka godzin goraczki, nawet wysokiej, i wymiotow, to nic niezwyklego. Najpewniej wirusowka, ktora male dzieci przebywajace w skupiskach (zlobki, przedszkola) moga nadzwyczaj latwo zlapac. Przechodzi bez leczenia, na samych plynach i lekkiej, stopniowo rozszerzanej, diecie. Chyba ze sie dziecko odwodni, wtedy trzeba jechac na kroplowke do szpitala.

    Aczkolwiek przemeczona, przewrazliwiona, niewyspana matka, zwlaszcza jesli mieszka sama, moze miec nadmierny lek o dziecko. A wiadomo, ze w czasie jego choroby znowu nie odpocznie.
    Zamiast wiec pluc na lekarzy i rejestratorki (jesli by przyjmowaly kazda wizyte do goraczkujacego dziecka, to kto przyjmowalby w przychodni?), ruszcie tylki i pomozcie Bajce – w opiece nad dzieckiem, zakupach i czymkolwiek potrzebnym.
    Trzymaj sie, Bajko.

    Polubienie

  9. GyPsi – Dzięki, teraz już też wiem jakby więcej ale przyznam, że w takich chwilach ufam temu kto w moim mniemaniu wie lepiej. Czyli np kobiecie w słuchawce odbierającej zgłoszenie. Najważniejsze dla mnie w tym momencie jest to, że minęło i idzie ku dobremu ale co nerwów się najadłam to moje…

    Polubienie

  10. I jeszcze jedno – w sumie co by się trochę usprawiedliwić – normalnie rzadko panikuję ale jak mi się Młody zaczął przelewać z tej gorączki przez ręce i tylko rzygał nie chcąc nic pić do samego rana, to autentycznie ryczałam razem z Nim… Przyzwyczaił mnie, że choruje rzadko. Niestety jak już to konkretnie. A na pomoc ludzi też zawsze mogę liczyć, np na Hal, Gogi czy Papierówki… Po prostu teraz wszystko działo się w nocy.

    Polubienie

  11. Z czasem bedziesz coraz bardziej spokojna i opanowana przy Mlodego chorobskach, jak kazda z nas. Oby jak najrzadziej sie zdarzaly:)

    Temperature mozesz tez obnizac okladami na szyje, okolice watroby i w pachwinach lub kapiela. Ale nie chlodna – 2-3 st. roznicy wystarczy zeby schlodzic.

    BTW: naprawde napisalam „prUbuje”?!? Matkonetowo, chyba mam zacmienie jakowes;)

    Polubienie

  12. Baj, było powiedzieć, że dziecko traci przytomność (o ile sytuacja była dramatyczna, nie wiem, nie widziałam), poprosić nazwisko paniw pogotowiu, nie ma bata, przysłałaby karetkę.
    Chyba wolałabym się narazić na oskarżenie o nie uzasadnione wezwanie, niż ryzykować zdrowie dziecka.
    I w tym jedynym wypadku pierdolę, że być może tysiąc innych osób potrzebuje również tej karetki.

    Polubienie

  13. oj, mam nadzieje że z Igorem juz lepiej 😉

    ciesze się, że mam złotego pediatrę i jak na razie mnie nie zawiódł. Szkoda tylko, że tacy zdażaja się głównie za kasę … a nie państwowi

    Polubienie

  14. o matko! a my jeszcze nie wybralismy sie tu z Mela do lekarza… czekam na wolny termin w kalendarzu meza, bo sama nic nie zdzialam…
    zdrowka dla Igora i spokojnego snu dla ciebie 🙂

    Polubienie

  15. Gogenzola, ochlon.

    Pogotowie nie jest od temperatury i wymiotow, tylko od stanow zagrozenia zycia.

    Od temperatury i wymiotow jest to, co napisalam.
    Aha – powinno byc jeszcze cos zwanego nocna wyjazdowa opieka lekarska, z reguly swiadczona przez tych samych, co stacjonarna (ambulatorium).
    I w interesie pacjenta lezy dowiedziec sie w swojej przychodni, gdzie takowe sie znajduja i jak sie z nimi skontaktowac.

    Nie namawiaj wiec Bajki, do naduzywania pogotowia. Jak komus przyjdzie z czyms naporawde powaznym na karetke czekac, bo do dziecka z goraczka wyjechali, to wesolo nie bedzie.

    No i gdzie jak gdzie,ale w stolicy to chyba dosc jest roznych miejsc, gdzie mozna prywatny abonament oplacic, zeby miec pomoc „od reki” jesli publiczna opieka zdrowotna nie wystarcza?
    I nie sa to jakies dramatycznie wielkie pieniadze.

    Polubienie

  16. sorry drogie panie..ja wsadzam dziecko w auto i wiozę do szpitala dziecięcego(pogotowie mam we dupie,bo tam dyletantów moc,co się np. na zapaleniu wyrostka nie znają) i jeszcze NIGDY nie odmówiono mi pomocy.nie siedzę,nie czekam,jadę w nocy o północy, w dzień itd..
    ale wołanie karetki do gorączki i wymiotów? do drgawek to rozumiem,ale gorączkować będzie nie raz,a niektóre dzieci wtedy rzygają…a okłady z chłodnej wody? nie zimnej,a chłodnej? to działa..wiem,bo Młodsza ma właśnie od razu 40 stopni,nawet bez innych objawów i ciężko jej się zbija temperaturę.więc czopek(działa akurat tylko pyralgin,świństwo,ale od jednego od razu nie umrze) i do wanny,albo chłodne ręczniki na podudzia.ryczy,bo tak ma, ale trudno.

    Bajka,znajdź jakąś sprywatyzowaną przychodnię,ja się do takiej przepisałam i nie narzekam.tam się starają,rzeczywiście służą poradą fachową i pomagają.
    i dobrze,że małemu lepiej:)buziaki.

    Polubienie

  17. Gdy moje dziecko jest chore nie mam siły, ochoty i , no nie wiem, serca do internetu, nie mówiąc o tym, żeby pisać takie długie komentarze…. Można mnie teraz zjechać za to, że sobie ‚pozwoliłam’. Igor, dużo zdrówka, dzieciaku.

    Polubienie

  18. moje 35 lat na ziemskim padole nauczyło mnie jednego, że każdy ma inną reakcję na stres. więc nie patrz przez pryzmat swój, nie jesteś wzorcem matycznej opieki przechowywanem pieczołowicie w Sewr pod Paryżem.

    poprostu każdy jest inny. może daruj sobie takie oceny.

    Polubienie

  19. GyPsi – ale dwulatek może źle reagowac na temperaturę i wymioty i JEST TO wskazanie do przyjazdu pogotowia.
    Bajka – współczuję nocy, ciesze się, ze znalazłaś taka lekarkę, trzymaj ten numer kobieto!

    Polubienie

  20. jakie wskazanie? możesz mi wyjaśnić? jakie jest to złe reagowanie? odwodni się od razu??? zadławi? nasze matki radziły sobie bez pogotowia,przynajmniej moja.i żyję..moja Młodsza rzygała i gorączkowała w wieku 4 m-cy i nie czekałam na pogotowie a pojechałam.o trzeciej w nocy.wirusówka najzwyklejsza w świecie.
    radzę przejrzeć najprostszy poradnik dla matek,tam napisane,co masz robić.i kiedy jechać..ciekawe,że do szczekającego krtaniowego kaszlu jakoś nikt pogotowia nie woła..i pełno takich zawsze było w przedszkolu mojej Starszej.

    Polubienie

  21. Notkę dodałam dwa dni po. Wcześniej też jakoś nie miałam nastroju ani czasu…

    Była gorączka i wymioty. Alergia na cebulę – zupka w żłobku. Wcześniej nie było ale akurat alergie wyłażą różnie i niespodziewanie. Nie panikuję. Zadzwoniłam na pogotowie gdy
    Mały przelewał mi się przez ręce i nie miał już czego zwracać a wymioty nie ustępowały. Nie mam auta. Zresztą kobieta wyraźnie powiedziała żeby nie przewozić, robić to co robię i rano wezwać do domu lekarza Dziecka. Pech chciał, że Doktor Królik – najlepszy lekarz świata – akurat nie był na zmianie a Pani Z Rejestracji nie zapisuje wizyt domowych bez konsultacji (jak zawsze robiły inne w tej przychodni) a skonsultować się z Nim nie chciała/mogła/cokolwiek. I nie radziłabym oceniać czegokolwiek na podstawie literek na blogu. Nie piszę tu wszystkiego, na przykład tego, że sama bardzo źle się czułam i miałam własną prywatną gorączkę. A diagnozy przez telefon czy korespondencyjnie też się nie wydaje.

    Normalnie zawsze radzę sobie sama. Do tej pory pomagało, oboje jakoś żyjemy. Opiniami mądrzejszych posiłkuję się gdy zawodzą wszelkie znane mi sposoby – a trochę znam – i nie ma żadnej poprawy. Ale aż żałuję, że nie zajrzałam tu wcześniej – tu sami tacy. Aż przykro być głupszym…

    Polubienie

  22. Baj,

    Po pierwsze bardzo sie cieszę, że Igorowi juz lepiej. To najwazniejsze.

    Po drugie – nie przejmuj się, nie bierz do siebie tych mniejszych lub większych uszczypliwości wypływającej z części z dobrych rad. Zrobiłas wszystko,zeby Igor poczuł sie lepiej. I naprawde nie musisz sie nikomu tłumaczyc z tego.

    Ech, mam wrazenie,ze bardzo starannie ukryłam wszelką treść którą chciałam Ci przekazać … Więc w skrócie – trzymaj sie cieplutko.Podziwiam i przytulam.

    Polubienie

  23. Rozumiem absolutnie Bajkę. Po przejściach jakiś czas temu, po potyczkach z niekompetentnymi lekarzami itp. itd.
    To nie panika, tylko szybkie działanie.
    Moim zdaniem każdy lekarz powinien zjawić się w domu chorego dziecka (nasze chore prawo umożliwia mu to, że nie musi iść…), bo przecież o NFZ chodzi. Płaci się składki, płaci za wszystko i jeszcze co innego… a jak potrzeba, to nie ma. Wszyscy mamy szansę zaobserwować bunt ludzi, którzy zarabiają z dziesięć razy więcej niż średnia krajowa, a mają czelność domagania się podwyżek. Wszystko się we mnie gotuje, ale nie poradzę na to. Oczywiście nie mówię o wszystkich. Dzielę ludzi medycyny na lekarzy i biznesmenów. Ci drudzy w tym momencie nie są warci leczenia karaluchów.
    Ja już też przekonałam się, że nie wszystko złoto, co się świeci i nie zawsze człowiek mający więcej tytułów niż włosów na głowie, może pomóc. Mnie zaszkodził.
    Służba zdrowia jest tak skonstruowana, że pacjenci nie mają prawie żadnych praw i ich realizacji. Miejmy nadzieję, że to się zmieni… kiedyś.

    pozdrawiam:) trzymaj się!

    Polubienie

  24. No jak to agA, nie wiesz? Trzy osoby wypowiedzą się na temat Twojego zachowania źle – spotka Cię zakonnica z dwoma wiadrami i nawrzeszczy na Ciebie po niemiecku. Przecież to oczywiste.

    Ktosiu – wyobraź sobie, że jest coś takiego jak logika. Masz? To trzymaj ten obraz mocno i pokaż mi łaskawie po czym wnosisz tę wielość i za skórę zalezienie? Po tym, że Igor chory, po tym, że recepcjonistki mnie nie lubią czy może po tym, że Mr i iNNa (których zresztą nie znam z wzajemnością) zachowałyby się inaczej niż ja, nie podoba im się to co zrobiłam i napisały to w komentarzach? Ja rozumiem, że ciężko Ci myśleć… ale jak już się starasz to spróbuj z tą logiką… Powodzenia. Cmoki.

    Polubienie

  25. Ach, zraniłeś mnie na wskroś…
    Chociaż nie, po namyśle stwierdzam, że jednak rechoczę :)))
    Jak dawno nikt nie nazwał mnie dziewczęciem!:)

    A tak na serio Ktosiu to może masz za ciasne slipki? Czytałam, że to czasem powoduje niedotlenienie w pewnych rejonach…

    Polubienie

  26. jako rzekłam, kiedy idzie o zdrowie lubi życie mojego dziecka mam głęboko w…. poważaniu dylematy moralne „kto jeszcze mógłby potrzebować tej karetki”.
    Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, ale jestem tego absolutnie pewna. Ty nie? Chociaż twierdzić, że można myśleć o innych potrzebujących, kiedy własne dziecko „przelewa się przez ręce” może tylko ktoś, kto nie ma własnych dzieci.
    Gdybym nie miała samochodu lub JAKIEKOLWIEK wątpliwości czy moje dziecko może w tym stanie być przewożone, wezwałabym pogotowie NATYCHMIAST.
    A wymioty mogą być zdaje się również objawem wstrząśnienia mózgu, małym dzieciom wypadki zdarzają się często. Oraz, nie wiem, sepsy, ptasiej grypy czu unnego wynalazku.
    ŻYCIE I ZDROWIE MOJEGO DZIECKA JEST DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZE. Życie i zdrowie Igora jest dla mnie niewiele mniej ważne. I gdybym była powiadomiona natychmiest o całej sytuacji, to najpewniej wsiafdłabym w samochód, zawiozła Igora na pogotowie a następnie wpadła do pani dyspozytorki zrobić jej z dupy jesień średniowiecza.
    Bo ja furia jestem, jak ktoś bagatelizuje chore dziecko. To co piszesz jest pełne opanowania, rozsądku i fachowych rad, jednakowoż BAGATELIZUJESZ.
    TYM RAZEM nic się nie stało.
    Oby następnego razu nie było.

    Polubienie

  27. Bajko! Pisząc bloga chcąc czy nie chcąc / sądzę, że raczej chcąc/ wystawiasz się pod ocenę. No a jeśli chcesz, żeby komentarze były li i tylko słodkie, no mniodzik, możesz kasować te mniej słodkie czy gorzkie, w końcu jesteś tu gospodynią. Będzie wtedy bajkowo, ale czy prawdziwie? Chcesz żyć w ułudzie?

    Polubienie

  28. ktoś/ ksywa i cała ta menażeria przesadzają od dawna.

    niedługo Baj napisze, że było jej smutno, bo but jej przemaka, a dowie się, że:
    a) chce wyciągnąc kasę na nowe buty
    b) w paranoidalny sposób chce na siebie zwrócić uwagę
    c) na pewno to jej wina, bo za mocno tupała nogą
    d) innym też przemakają, a się nie skarżą
    e)… a wstaw sobie durnotę inną;-)

    Polubienie

  29. Jeśli ‚ktoś’ przesadził, zachował się chamsko to znaczy, że należy zniżać się do jego poziomu, odpowiadać pięknym za nadobne? Nie sądzę. Można zachować klasę nie uciekając się do miałkich chwytów. Pokaż mi swój komentarz a powiem Ci kim jestem?

    Polubienie

  30. Niby nie należy, ale w praktyce każdy, kto jest człowiekiem, a nie ideałem, prędzej czy później nie wytrzyma i go nerwy poniosą.Mnie by poniosły już kilka notek temu. Poza tym kompletnie tu czegoś nie rozumiem. Kogo należy piętnować – tego, kto po chamsku się czepia i prowokuje czy tego, co się najzwyczajniej w świecie broni????

    Polubienie

  31. Każdy z nas ma własny próg wrażliwości i metody w/g których działa.
    Mogę powiedzieć tylko o sobie jak reaguję w sytuacjach stresujących – zresztą dałam temu wyraz wcześniej. Co zaś do zaczepek – nic tak nie zbija z pantałyku zaczepnego jak serdeczny uśmiech i …. brak reakcji. Wypróbowane.

    Polubienie

  32. tak pisałaś, że zbijana ale nie, że czopkami dlatego o nich wspomniałam bo z obserwacji widzę, że czopki sa stosowane raczej niechętnie (sama stosuje tylko jesli musze absolutnie)a przy trzech zapaleniach ucha w miesiącu z towarzystwem 40 stopni już nie raz przekonałam się, że jedynie czopek pozwala nie dostać drgawek gorączkowych dziecku.

    Polubienie

  33. Mijka – własnie to co napisała Gogenzola… własnie to może być przyczyną wysokeij gorączki i wymiotów i przelewania się. I jest to wskazanie do przyjazdu karetki. Ale rozumiem, ze dla zasady się nie zgodzisz, bo oczywiście jestes mądrzejsza. Bywa…

    Polubienie

  34. Przyznam szczerze, że już dawno zgubiłam trop kto komu za co i czym.

    Nie, nie przesadziłam – to się w niektórych kręgach nazywa sarkazm – ignora już próbowałam – nie działa. A to jak kto działa w stresie i co mu wtedy pomaga a o czym nie myśli to sorry ale jego podwórko – nie musi się to wszystkim podobać bo to nie wybory miss ale sranie komuś pod płot niesie niestety ryzyko drzazgi, złego psa, czy choćby braku papieru. I AgA ma rację – niedługo napiszę jaki piękny deszcz i dostanę zjebki za propagowanie pory deszczowej zatapiającej indonezyjskie biedne wioski. Ale szczerze powiedziawszy mam to wszystko tak głęboko w dupie, że nawet nie uwiera.

    Anyway, w tak zwanym międzyczasie spokojnie sobie zdrowiejemy, malujemy farbami, czytamy na raty Mikołajka i robimy zapiekankę – z samą warzywną padliną. Ma ktoś ochotę? 🙂

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Bajka Anuluj pisanie odpowiedzi