Szczekanie budzi nas jednocześnie.
Jakie szczekanie? Przecież my nie mamy psa!
To kaszel Igora.
U Igora kaszel nie bywa zwyczajnym symptomem. Kaszel zwykle zwiastuje kłopoty.
Nowy pojechał z Nim do lekarza.
Przedtem przez 30 minut usiłowałam streścić historię chorób mojego Syna. I to co według mnie najważniejsze. I że gdy choruje wcale nie jest osowiały i apatyczny, bawi się normalnie i uśmiecha, a temperatura to groźna rzecz, bo z reguły nie towarzyszy. Po raz pierwszy to nie ja, Matka. Nie ja, która zawsze przecież musi wszystko sama bo wie najlepiej. I nikt nie wie tak jak Ona. Bo nie.
No a jak to będzie, kiedy to nie ja usłyszę co Mu jest. Kiedy nie ja będę się wpatrywać w grymas twarzy Człowieka Ze Stetoskopem i skubać rąbek mankietu w oczekiwaniu na wróżbę. I może czegoś nie przekaże mi Nowy. Nie zapamięta. Może przejedzie za oknem tramwaj i zagłuszy coś co mogło być ważne, a On nie dopyta. Albo nie tak.
Niby ziemia nie zacznie się nagle kręcić w drugą stronę, ale…
Niby wiem, że świetnie sobie poradzi, i to nie jest konkurs omnibusów a tylko zwykła wizyta u lekarza, ale…
Bo zawsze robiłam to ja.
I właśnie uzmysłowiłam sobie, że nie powiedziałam Nowemu, że do rozpięcia dzisiejszej lokatorskiej koszulki nie trzeba rozbierać Go do rosołu. Bo ona ma w kroku taki zatrzask. I to wystarczy.
A to przecież ważne…
Tak, Nowy pojechał z Nim do lekarza.
A ja sobie z tym nie radzę.
Siedzę w pracy i bezmyślnie stukam w rzędy umownych znaków. I zrobiłam sobie przerwę bo gdzieś to nie_radzenie muszę wylać. Bo w środku mam, że powinnam tam być i czemu właściwie mnie tam nie ma. Powinnam rzucić w diabły i być. A z zewnątrz mam, że przecież przez to wcale nie jestem zła. A tylko pojechał akurat ten kto mógł. I wcale nie znaczy, że to gorzej.
To nic takiego. Doskonale wiem.
I jestem pewna, że obydwaj poradzą sobie doskonale.
Ale powiedzcie to temu czemuś we mnie.
Nieustające mamowanie, tak?
Czasem naprawdę srał je pies.
________________________
Płuca i oskrzela czyste.
Wirusówka.
Leki i trzeba obserwować.
To ja już jestem spokojna.
Albo przynajmniej spokojniejsza.
Myślę o Was, trzymam kciuki, że dasz radę. Nie będę się wymądrzać… choć może z rozmowa z Nowym dobrze zrobi. Wierzę w Was. Wszystkiego naj…
:*
PolubieniePolubienie
no dramat – trzymam kciuki.
PolubieniePolubienie
co do ostatniego zdania – amen!
PolubieniePolubienie
jak Igor – wiesz już coś? Przytulam :*
PolubieniePolubienie
a ja Cię podziwiam, że mu zaufałaś, że oddałaś władzę i kontrolę, że zrobiłaś to tak po prostu, bo trzeba i wygodniej i w ogóle.
zuch dziewczyna!
(PS – wychowywanie dziecka to ciągły proces oddalania go od siebie)
PolubieniePolubienie
Nowy się sprawdził 🙂 z Igorem będzie dobrze. Notka była złowieszcza, dopisek trochę ją rozświetlił. Pozdrowienia!
PolubieniePolubienie
Bajko-bedzie dobrze,zobaczysz. Nowy napewno dal sobie rade i z koszulka na zatrzask, i z panem doktorem. I uklony dla Nowego za taka wyprawe. A dla Ciebie mocne usciski, bedzie dobrze, kciuki trzymam.
PolubieniePolubienie
To wyjątkowe wydarzenie: ktoś (niebylejaki) wyręczył Cię w czymś ważnym. To takie uzupełnianie się, chyba miłe? Zdrówko Młodemu!
PolubieniePolubienie
dobrze się dzieje w tym źle się dzianiu. za dni parę igor będzie zdrów jak rybka i niepomny dolegliwości, a wy się ugruntujecie chyba w liczeniu na siebie, nie?..
pozdrawiam i macham przyjaźnie.
PolubieniePolubienie