Lato, lato wszedzie

Jest milo, przyjemnie i cieplo. Dzis nie najgorecej – 20 stopni, ale w poludnie bylo 25. Przedwczoraj na przyklad termometr nad sklepem z zegarkami pokazal 28. Ach, jak ja to lubie. Wiem, ze nie powinnam nikogo rozdrazniac… ale chyba opalilam sobie ramiona. Taak. Na to wyglada.

Mozecie mi teraz mowic Lady Piegowatosc.

No a tak w ogole to przytulam Was cieplo zza tych siedmiu gor i niniejszym zaswiadczam, ze nadal zyje. Malo tego zyje takze Ludzki i mamy sie dobrze. Nie wiem jak Alty ale ze stanu inwentarza wnioskuje, ze niezle.

Znaczy mozna Jej mowic Ocean Spokoju.

I ogolnie jest czarownie.

Wstaje sobie rano… o jakiejs 8 po raz pierwszy. A potem to roznie. Jemy sniadanie, zbieramy sie i sru do parku, albo sru na starowke, albo sru gdziekolwiek i normalnie nawet to blekitne niebo mam, wiec aktualnie niczego mi do szczescia nie potrzeba.

Oczywiscie w tym miejscu nadmienic musze, ze naturalma brakuje mi BARDZO pewnego Kogos… albowiem ten Ktos czyta blogaska a nie chcialabym przeciez zemrzec w sobote na lotnisku. No!

Ale miedzy blogiem a prawda przyznac musze, ze rozlaka dobrze robi jednak. To tesknienie i te maile i w ogole wielka laf. No doprawdy czuje sie jak szesnastka.

W dodatku wczoraj jakis mlody Szwajcar mnie na starowce podrywal. Czujecie? A Alty narzekala, ze oni nie ten teges.

Otoz teges moja droga, jak najbardziej teges. Wystarczy pchac pod gore wypelniony Dzieciem wozek, sapac jak miech kowalski i na szczycie stromej ulicy zorientowac sie, ze jednak nie tu chcielismy sie znalezc… tylko w calkiem innym miejscu. I jeszcze mozna wyjac mape i sledzic ja zapalczywie, po minucie dopiero zorientowawszy sie, ze jest do gory nogami. Wtedy mina sama robi sie ala rozpaczliwie samotny cocker-spaniel na srodku oceanu i nie ma bata by przejsc obok takiej kupki nieszczescia obojetnie.

No ale moze nie o podryw mi chodzilo drogi Mlody Czlowieku a o pomoc. Wykpilam sie jakims „nist fersztejen i caluj mnie w zad”. Mam nadzieje, ze na Uniwerku nie robi akurat fakultatywnie w ramach egzotyki – polskiego.

Dobra, spadam bo barszczyk na gazie pyrka i chyba domaga sie jeszcze czosneczku. Mniam.

Altucha bedzie miala niespodziewanke jak wroci 🙂

Ps. I rozczulaja mnie akcje w stylu: „kupilam ciemne pieczywo bo wspominalas, ze lubisz”… Ona naprawde jest kochana…

10 uwag do wpisu “Lato, lato wszedzie

  1. Jedź do Włoch… tam dopiero zaczną Cię podrywać, nawet na wściekłą minę Cruella De Mon:] albo kto tam jeszcze chce… I dżiro Italiano:P
    bye bye:*
    miłego lotu powrotnego;)

    Polubienie

  2. Przede wszystkim świetnie, że Wam świetnie 🙂

    A wrodzona złośliwość zmusza mnie do zadania pytania:
    – 3 akapity bardziej w stronę „Nowego” znajduję
    – które są od serca, a które to „materiał sponsorowany” ?

    😉

    Pozdrawiam, bawcie się dobrze i wracajcie szczęśliwie.

    Polubienie

  3. wiesz, Baj, zazdroszczę tych opalonych ramion…
    i co tam, że piegowate…
    ja z piegami mam za pan brat, więc mnie one nie przerażają!
    wracajcie w jednym kawałku, każde w swoim, rzecz jasna:)

    Polubienie

  4. z własnych doświadczeń z tegoż kraju wyniesionych czule wspominam całkowite poczucie bezpieczeństwa na ulicy…kurna jacy oni tam grzeczni są:)) środek nocy, idę na psacerek sobie po zakamarkach, zero lumpów i czysto straszliwie, co było dla mnie szokiem po zbliżonej czasowo wizycie w Wawie.
    ja chcę tam znowu być!!!!

    Polubienie

  5. A ja z wrodzoną upierdliwością domagam się chwilowego zwrotu wstecz i streszczenia co bardziej ciekawskim czytelniczkom jak to się stało, że objawił się nagle nowy? Nie bądź wiśnia i napisz the story of love …

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do marti Anuluj pisanie odpowiedzi