O cyrkach, fetyszach i dzikich zwierzach

Czy zastanawialiście się kiedyś co Was pociąga w ludziach?

Mnie najbardziej intelekt. Ale normalnie taki, że klęknę z wrażenia. A mało było jak dotąd takich, że klęknęłam. Wtedy najpierw się zaperzam, miotam, walczę i kurde Mistrz Ciętej Riposty to przy mnie wysiada. Jeśli facet zmusi mnie do myślenia i zbije z tropu, najpierw odgryzę mu głowę. Zaraz potem robię się miękka i ciepła w odbiorze. Bo nic mnie bardziej nie wścieka jak niemożność bycia badziej błyskotliwą, bardziej dowcipną, mądrzejszą. Generalnie bardziej. I nic bardziej nie pociąga.

Lubię jak trafiam na kamień. I tę czerwoną płachtę na arenie też lubię. Choć nie rzucam się na nią tylko dlatego, że czerwona i się rusza.

Spokojnie jestem w stanie sobie wyobrazić, że kogoś znienawidzę, rozszarpię na kawałki, metodycznie rozparceluję a potem poczekam aż wstanie. I wtedy już nie będę go nienawidzieć. Wtedy ma mój szacunek i podziw. A to nawet bardziej niż miłość. Jak znam życie to w cyrku siedziałabym za kratami. A płonącą obręcz zdmuchnęłabym przy pomocy przelatującego przezeń tresera. Ale równy w rozmowie partner mógłby mnie z łatwością namówić na hula-hop.

Mogłabym się zakochać w pięknym umyśle. Do imentu. I bez przerw na oddech.

Oczywiście na pierwszy rzut zawsze idzie wygląd. Bo o intelekt, podobnie jak o osobowość, nie potykamy się na chodniku – coś nas najpierw musi zainspirować, żeby nam się chciało je poznać.

No więc… bo uwielbiam tak zaczynać zdania.

Pociągają mnie ostre rysy twarzy, ciekawe oczy, takie coś, co wyróżnia i nadaje wyraz, ładne barki, silne ale bez przesady (Pudziana bez żalu pozostawiłabym innym), długie kości i dłonie. Dłonie mogłabym kolekcjonować. W ogóle to chyba jeśli chodzi o dłonie mam jakiś fetysz. Notorycznie głaszczę kubki albo siebie samą po ustach gdy się denerwuję, czegoś obawiam albo zamyślam. Gdy widzę dużą męską dłoń o długich palcach, od razu wszystko mam w gardle z ekscytacji. A już gdyby ta dłoń podawała mi się gdy wysiadam z tramwaju albo ujmowała delikatnie w talii (założywszy, że ją nadal posiadam), to już w ogóle kosmos. Dłoń musi być mocna ale delikatna, czuła ale nie rozlazła, wrażliwa ale dająca poczucie bezpieczeństwa. Pewny uścisk. I weź tu człowieku traf za babą – same paradoksy.

Sama mam oczywiście bardzo drobne dłonie. Gdy kiedyś szukano mi zaręczynowego pierścionka, najmniejszy z możliwych trzeba było sporo pogrubasić. Może to tak dlatego coby na opak było i dla równowagi. Nie wiem.

Męskich stóp, kóre by mi się podobały jest mało, więc pominę. Długie nogi lubię. U obu płci.

Generalnie lubię pociągłość ale nie chudość, siłę ale nie anaboliki i muskuły Arniego, wysoki wzrost ale nie Big Bena. Proporcjonalność lubię i prostotę. Jak we wszystkim. Wolę sama znaleźć niż z czegoś obierać.

I głos. W głosie mogę utonąć, zadomowić się, zagubić, odnaleźć, zamieszkać, zasnąć. Wszystko mogę. Tembr, głębia, natężenie, albo takie nieznacznie mruczenie tuż przed zamyśleniem. No po prostu mam ciarki czasem. I te ciarki bardzo lubię.

Włosy to albo albo. Ja w ogóle w życiu zawsze wyznawałam zasadę albo albo i to się odnosi jak widać do bardzo wielu rzeczy. Nie uznaję półśrodków. Z trzech marnych piórek nigdy nie będzie długich piór, podobnie jak z koziej dupy kiepska waltornia, więc lubię jak ktoś umie na siebie i swoją fryzurę spojrzeć krytycznie i nie bawić się w plażę łyżką piasku. „Z tyłu fale z przodu wcale” – odpada. Zakola tuszowane zaczesywaniem brwi na czoło bądź inną „pożyczką” również. Jak facet łysieje to lubię jak sam to akceptuje i jest łysy. A nie ni to łysy ni blondyn.

Nie da się być troszkę w ciąży.

Na męskich tyłkach się nie znam ale jeden mi się kiedyś podobał. Niestety okazało się, że pan to pani i tylko taka mocno androgeniczna. Więc na tym poprzestanę.

Z wyglądu to by było na tyle.

Pociąga mnie to specyficzne poczucie humoru i to jak mnie ktoś czymś ujmie. Czasem to może być uśmiech, czasem słowo a czasem dobrze użyty zaimek.

Powiem Tobie osłabia mnie już na starcie i wyzwala szczękościsk.

Pociąga mnie brak ezgaltacji i konkrety, logiczne myślenie, rzadka niezwykle umiejętność czytania ze zrozumieniem i wyciągania wniosków. Szczerość, ładnie formułowane zdania, pewność poglądów, ale nie zamknięcie się na inne, zdrowe podejście do asertywności i tolerancji, światopogląd zbieżny z moim, aczkolwiek zawsze z haczykiem.

Pociąga mnie możliwość bycia prostą równoległą, którą w razie czego można wytrzeć… i zamienić w odcinek.

11 uwag do wpisu “O cyrkach, fetyszach i dzikich zwierzach

  1. To fakt- intelekt u faceta to podstawowy wymiar. Ideałem jest gość, który imponuje, który wie więcej niż ja i który potrafi nie robić z tego żadnego halo. Jeśli dołożyć do tego poczucie humoru, łapanie tekstów, a dla mnie jeszcze pogodny styl bycia- jest dobrze.
    No i też zawsze kręciły mnie duże, mocne męskie dłonie i przedramiona – koniecznie owłosione, ale nie włochate :))
    Plus zadbane paznokcie, ale nie wypielęgnowane i wymuskane, tylko krótko i estetycznie przycięte.
    Aaa, no i jeszcze choć odrobina wyczucia w ubiorze. Gość, który nosi turecki sweterek w połączeniu ze spodniami z mankietem, zaprasowanymi na kant, posiadający nawet wszystkie wyżej wymienione cechy, po prostu odpada w przedbiegach… 🙂
    Pozdrawiam.

    Polubienie

  2. mnie, po wielu przemyśleniach i doświadczeniach, pociąga w ludziach płci obojga najbardziej charakter (odpowiedni) oraz pasja. ludzie z pasją nie mogą być moim zdaniem nudni, fałszywi, ponurzy, głupi itd. pewnie kiedyś zmienię zdanie 😉

    egzaltacji mówimy stanowcze nie.

    w tych dłoniach męskich COŚ zdecydowanie jest…

    Polubienie

  3. Bosz. Ja tam nie wiem, co mi się podoba. Kiedy próbuję o tym myśleć, to wychodzi, że jest w stanie mi się podobać w praktyce coś, co w teorii jest zgoła nieatrakcyjne. Albo coś, co mi się z początku wcale nie podobało. Aktualnie mi się podoba chudy alkoholik z wykształceniem podstawowym i straszliwie obgryzionymi paznokciami.
    Nigdy nie robiłam wielkiego halo z intelektu. To znaczy, lubię ludzi, którzy mają w głowie coś więcej niż tartą bułkę, ale bardzo nie lubię, jak mi to usiłują przy każdej okazji odowodnić. A jak ktoś wdaje się ze mną w walkę na słowa, to stracon na wieki, bo ja nim nie walczę, tylko zawijam ogonem i oddalam się pospiesznie. Poczucie humoru być musi, ale dusza towarzystwa, co sypie żartami jak z rękawa raczej budzi we mnie niepokój niż chęć zbliżenia się do.

    Polubienie

  4. Wow. „Każdej mordzie dobrze w bordzie” ?
    Tyle mam do powiedzenia. To chyba nie za wiele ? Oddajcie mi głowę, bo sobie nie poradzę.

    Polubienie

  5. notka pisana jakby na zamowienie 🙂 to co napisałaś w 100% pokrywa się z moimi preferencjami…
    Co więcej, mi sie udalo swoj ideal znalezc, wiec… jest szansa, ze i tobie sie uda. Ponoć szanse rosna w momencie gdy sie swoje wymagania spisze, sprecyzuje…
    To co? Szczesliwej wiosny 🙂

    Polubienie

  6. daj takie ogłoszenie w gazecie , a zobaczysz, że mimo wszystko zjawią się brzydcy i kostropaci. Królewicza ci trzeba !!!
    ale gratuluję, gratuluję przymioynikowości opisu , albowiem twój język od zawsze cenię.
    Ja myślę, że pod ów notatką winno się zjawić kilka propozycji ze zdjęciami mężczyzn Ciebie odwiedzających

    a sam nie liczę się, bom zajęty, a zresztą chudy taki jestem i na mięśni robienie to ja czasu nie mam, bowiem nerwowym i porywczym jestem człekiem. I co przyjmę to i zaraz spalę, czego mnie siostra moja zazdrości i świnia za tyłek mnie szczypie jeszcze

    Polubienie

Dodaj komentarz