Turbogumonapawarka z dyszlem

W sklepie na dole widziałam chleb chłopski. Pytałam czy jest babski ale niestety nie produkują takiego. Tak więc wygląda mi na to, że równouprawnienie to taka sama bzdura jak zakaz palenia w miejscach publicznych. Nie żebym jakoś szczególnie chciała pracować w kopalni. Wręcz przeciwnie. Lubię też jak mężczyzna przepuszcza mnie w drzwiach, a jak podaje rękę gdy wysiadam z tramwaju to w ogóle już omdlewam z uwielbienia, ale umówmy się, że nie z każdym tak mam.

Taki Zakościelny to nie miałby szans na przykład. I nie wiem co te wszystkie laski w nim widzą. Przecież jak zmyje makijaż to wygląda gorzej niż nasza Dozorczyni, która ostatnio przy sobocie zmieniła podomkę na nową, a i tak jej to nie pomogło. Szyc, kolejna z naszych wielkich gwiazd, też mnie jakoś nie olśniewa pod żadnym kątem. Nie wiem, może jakby go jakoś ustawić pod światło. Ale nie, generalnie nie. Krytyczna dziś jestem. Nawet Bradley przestał mi się podobać. Może chora jestem? Chociaż nie, Depp w Rozpustniku mi się podoba całkiem i zupełnie. Taki rozchełstany i przybrudzony. Jakby z wyra przez miesiąc nie wychodził.

Pewnie dlatego, że sama bym tak chciała. Znaczy nie, że się rozchełstać i zapyzieć, ale poleżeć sobie do oporu i mieć wszystko w defensywie.

Tymczasem czeka mnie jednak trochę zagęszczeń w akcji i chyba będę musiała rozciągnąć sobie jakoś najbliższe doby. Ktoś zna cudowny sposób?

We czwartek Lokator na szóstą. trzydzieści już musi być w żłobku albowiem o siódmej.trzydzieści muszę być kosmicznie daleko na badaniach. I do pracy znów pójdę już zmęczona, sapiąca i zła. Za to po południu dzięki Meg (a chwała jej za to i hosanny przeróżne) to Lokator będzie kosmicznie daleko u kardiologa, bo w Międzylesiu. A ja oczywiście razem z Nim, bo my zawsze w pakiecie. Pani Domu z portowym kurde dźwigiem. Szczęściem transport mamy zapewniony (senkju Meg raz jeszcze), bo jakbym się miała tak tłuc w te i wewte z Małoletnim po tym moim porannym tour de trotuar i pracy to bym kogoś pogryzła. Niechybnie.

Nie wiem czy potem pojadę na chór. Raczej sobie odpuszczę. Mnie też się czasem przelewa.

W piątek za to wyjeżdżam. Sama sobie. Wracam z roboty, zostawiam Ludzkiego ludzkim Dziadkom, pakuję wyjściowe majty, trochę kosmetyków i sru do Lublina. Czekają na mnie warsztaty gospel i cała masa sympatycznych ludzi do poznania. Wracam w niedziellę i już cieszę się do nieprzytomności. Tylko błagam, niech mi ktoś przypomni o jakimś czarnym ubraniu, bo gotowam tylko w tych majtach wystąpić na niedzielnym koncercie.

A w ogóle to bardzo lubię takie spontaniczne akcje.

Najciekawsza z moich wydarzyła się lat temu kilka, kiedy to koleżanka podkochiwała się w takim jednym łodzianinie. Łodzianin pracował w Warszawie, ale na weekendy wracał do domu i razu pewnego okazało się, że coś mu biedaczkowi jest i leży chory. W Łodzi. Koleżanka oczywiście żałowała bardzo, że nie może tam przy nim być i w ogóle pełen dramatyzm sytuacji. Niewiele myśląc rzuciłam hasełko: jedziemy! Bo ona sama nie pojedzie a ja do towarzystwa to gdzieś się poszwendać zawsze. Po pracy wsiadłyśmy w pociąg i pojechałyśmy do Łodzi. Oczywiście nie mówiąc nic koledze Obłożnemu. Miał mieć siurpryzę pełną. Udało nam się nawet wysiąść na właściwej stacji. Tyle, że właściwego bloku szukałyśmy półtorej godziny. Tam było bowiem tak, że ulica się zaczynała i szła sobie dalej, owszem, ale numery to już niekoniecznie kolejne były. Ale jak się później okazało było warto, bo kolega minę miał bombową. Co prawda potem urwał się kontakt między nimi i to definitywnie, ale przygoda z podróżą była niezła.

Pamiętam też, że kiedyś jechałam pociągiem po pracy sześć godzin do Gorzowa i potem na miejscu szukałam pewnego adresu tylko po to, by stojąc pod drzwiami wysłać komuś esemesa o treści: puk, puk. Ale to już zupełnie inna historia.

A jakie są Wasze najbardziej spontaniczne i zrealizowane pomysły?

22 uwagi do wpisu “Turbogumonapawarka z dyszlem

  1. a ja sobie myślę, że Depp (zwany często Deepem) też ma na sobie z pół uncji tapety, zwłaszcza koło ócz swych. co wcale nie czyni go mniej pociągającym, raczej przenosi kwestię w wymiar „jak się podoba, to i tak, mimo że. a jak nie – to i tak, mimo że.”
    mam podobnie z niektórymi babeczkami, które jakoby mają krzywe nogi, są grube itp. – a jakoś tak tego, no 😉
    p.s. to jeszcze można by spytać o chleb miejski – bo wiejski to w każdej piekarni w każdym mieście można kupić.

    Polubienie

  2. jazda całą noc samochodem (mieszkam na śląsku) tylko po to żeby zjeść śniadanie na plaży przy wschodzie słońca 🙂
    byłam kiedyś też na takim spontan śniadaniu w wiedniu, ale tam mam o wiele bliżej 😉
    a opowiesz kiedyś tą historię z „puk puk”?..

    Polubienie

  3. kiedys po szkole majac strasznego dola wsiadlam do pociagu nad morze by to morze zobaczyc i nabrac enegrii. Widzialm je przez 3 godz. Potem prodroz z powrotem na poludnie PL… a bylo to dawno temu, gdy komorek nie bylo a rodzice mysleli, ze jestem u babci a babcia, ze w domu… w sumie 24 godz. na leczenie dola. skuteczne 🙂

    Polubienie

  4. Heeeej napisz gdzie Cię można posłuchać w Lublinie bo tak się składa że sobie tu mieszkam i chętnie poznam osobiście może byc np na mejla (juwak@o2.pl)

    Polubienie

  5. W wieku 18 lat powiedziałam rodzicom, że jadę do znajomych, a tak naprawdę pojechałam na cały dzień do stolicy do pewnego mojego ówczesnego obiektu westchnień… Okazał się nie wartym poświęceń, ale za to ja poznałam w ten sposób wiele ciekawych innych rzeczy… o których nie będę się rozpisywać, bo za mało miejsca:)
    innym razem:*

    pozdrawiam

    Polubienie

  6. nigdy nie byłam na wagarach
    to tak tytułem wstępu
    dzisiaj mówię uczniom, by poszli raz na jakiś czas, byle nie z moich zajęć:)
    jestem poukładana do bólu…

    śniło mi się przed laty, że ważna dla mnie osoba umarła, nie widzieliśmy się 8 lat; rano wiedziona instynktem znalazłam a potem po 7 latach znów ta sama historia…przy czym nie mamy swoich nr telefonów, nowych adresów…

    Polubienie

  7. Czy spotkałaś się może w sklepach z „chlebem rozkoszy”?
    U mnie taki chlebek jest, ale na miłość boską 4 kromki kosztują 5,80! Może zamiast mąki sypią do niego skruszoną viagrę? =).

    Pomysł?
    Wymyśliłam kiedyś,że pojadę do lasu wjdę na wierzbę i skoczę z niej. Siedziałam na tej wierzbie chyba ze 3 godziny i nie skoczyłam,cykoria =).
    Ale to było kiedyś, teraz jest znacznie gorzej.

    Polubienie

  8. buu, w Lublinie, a ja wtedy do domu jade ;( a bedziesz jeszcze kiedys w lublinie?? bo ja tak chcialam cie poznac! (a pewnie i tak bys dla mnie czasu nie miala ;))

    Polubienie

  9. Zakościelny wg mnie niczego sobie, mimo wszystko jednak…
    ale zobacz że wszyscy nasi współcześni amanci są niscy jak cholera:

    Zakościelny, Szyc, Małaszyński…

    już nie mówiąc o pretendującym do miana amanta, no tego polskiego Presleya, jak mu tam… Michała Milowicza

    Polubienie

  10. No, ja gnałam autostopem przez Pewien Zagraniczny Kraj,żeby odszukać faceta. Gdy on mnie błagał o telefon, wysłałam go na drzewo, a potem jednak stwierdziłam,że jest ucieleśnieniem marzeń. Ech, stare dzieje… (pomijam obciach).

    PS. Milowicz? Serio????
    Bleh!!!

    Polubienie

  11. ej no, a taki na ten przykład Żebrowski? To co, pies? No kto mi powie, ze brzydki i paskudny? A i przy tym wyróżnia się pozytywnie jesli chodzi o ‚sztukę’ aktorską wśród pozostałych.

    A co do Szyca, to ja mam taką teorię, że w polskim kinie musi być przynajmniej 1 nieapetyczny grubawy blondyn z zakolami. Taki mały miś. 😉 Najpierw palmę pierwszeństwa dzierżył Lubaszenko, teraz miejscówkę przejął Szyc.

    Polubienie

  12. co do szyca nie mam zdania, zakościelny zarobił u mnie plusa za grę na skrzypcach i jakiś wywiad, ale żebrowski i małaszyński to takie dwa DREWNIANE filary polskiego kina 😉
    jak jeden z nich się zestarzeje lub nauczy się grać, to w kolejce czeka kolejne młode drewno – damięcki.
    choć w sumie można też kamuflować go w rolach odpowiadających aparycji i sposobowi bycia – może rola Normana Batesa w polskim rimejku „Psychozy” Hitchcocka?

    Polubienie

  13. zdecydowac sie w pol godziny na wyjazd do niemiec (na stale, nie na wakacje)
    zdecydowac sie w 10 minut na wyjazd do szwajca (jak wyzej)
    w obu przypadkach wyjechac

    Polubienie

  14. żeby była jasność :)))

    Milowicza zaliczyłam do kurdupli, a nie do amantów…

    to jest amant od sześciu boleści…taki pretendujący do tej roli (albo któremu się wydaje że jest takowym)

    myślę, że Żebrowski jest prawdziwym amantem, tylko że jakoś mało wyrazisty

    ja nie wiem na ile on NAPRAWDĘ potrafi grać

    Polubienie

  15. Umówiałam się z ówczesnym absztyfikantem na randke. Ja mieszkalam w Lublinie on w Lesznie, więc na spotkanie wybralismy Poznań. Między czasie okazało się, że nie zdążę na pociąg do Poznania więc zaproponowałam Wrocław. jakimś cudem zdążyłam na pociąg do Poznania i zadzwoniłam do ukochanego, że wszystko pozostaje „bez zmian”. Wysiadłam na stacji w Poznaniu, przez pierwsze 30 minut szukaliśmy się okreslając miejsce: przy kasie nr 5. Aż w końcu zapytałam się czy jest w Poznaniu? Odpowiedział że nie- we Wrocławiu 🙂

    Polubienie

  16. no ja właśnie po „pręgach” tak go widzę… ale może to kwestia nastawienia, plam na słońcu, niekonsekwentnej wrażliwości. bo to nigdy nie wiadomo, który z dwóch kiczowatych filmów uznam za totalny wydumany plastik, a który za prawdę o człowieku.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do haluta Anuluj pisanie odpowiedzi